Wargaming Wrocław

Baner 26cm

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

Ogłoszenie

UWAGA!!!

W związku ze zmianą forum od poniedziałku dodawanie nowych postow będzie zablokowane. Zapraszam do rejestracji na nowym forum
WARGAMING WROCŁAW


#1 2013-08-10 13:22:07

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Enna - Część Narracyjna

Niewielka planeta, w centralnym imperium, klasyfikowana jako Death World właśnie obróciła się po raz kolejny i wszyscy zaczęli budzić się do życia. Słońce, wokoło którego krążyła, schowało się już dawno na horyzontem i czytniki pokazały iż wyjście na powierzchnię przestało być niebezpieczne. Tak więc dziwne postacie zaroiły się na powierzchni, reperując swymi metalicznymi ramionami, zniszczenia wywołane przez temperaturę na pozbawionej atmosfery powierzchni. Podczas gdy serwitorzy zajmowali się elektroniką niewielkie manufactorium, produkujące układy napędowe do transporterów typu Rhino, zaczęło buchać spalinami i skrzypieć mechanizmami należącymi do boga maszyny. By nie skłamać dodam iż ta niewielka świątynia Omnissiaha była jedyną, z wyjątkiem manufactorium produkującego prawe buty dla Gwardzistów, cechą wyróżniającą ją spośród tysiąca innych planet podlegających Imperatorowi. Warto wspomnieć że garnizon Imperialnej Gwardii, mimo iż niezbyt liczny (jak na imperialne standardy) uzbrojony był tu dobrze. Mimo iż Enna, jak zwano tą spaloną słońcem skałę, od setki pokoleń nie była świadkiem działań wojennych, to z myślą właśnie o nich postawiono tu kilka fortów. Manufactorium, choć niewielkie pracowało bez zarzutów, od wielu pokoleń dostarczając licznym zakonom marines tak bardzo potrzebne moduły, działo się to zaś w cieniu jednego z kompleksów umocnień, o oznaczeniu 'GW99800101065'. Fort ten więc nie przypadkiem został główną rezydencją Adeptus Mechanicus w układzie słonecznym Enny i to właśnie tam kierowały się statki sunące po zaopatrzenie dla swoich zakonów w serca dla dzieci Omnissiaha, transportery Rhino i inne, produkowane na tych samych korpusach.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#2 2013-08-10 16:25:58

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Marine włączył maszyny po raz kolejny, jak jego poprzednik i jego poprzednik i tak od tysiąca lat, dzień w dzień te same koła zębate obracające się i młoty uderzające o plastal. Rodgierd kolejny dziś raz szedł wzdłuż korytarza, nasłuchując stukotu otaczającej go maszynerii nucił inkantację mającą utrzymywać maszynę w dobrym humorze i z dumą stwierdzał iż żaden dźwięk nie zdradza by była ona zmęczona ponad miarę. Przeszedł aż do skrzyżowania alei i przystanął na chwilę, gdy podleciała do niego serwoczaszka z notatką od sir Gregora. Odpowiedzialny za katalogowanie inwentarza adeptus administratum pisał w niej iż przybyły właśnie na orbitę 'Kieł Zimy' zażądał by dostarczono mu dwadzieścia żelaznych łańcuchów krocznych od Rhino, wraz ze skrzyniami duszy. Wspominał też o darach jakie przyniosła ze sobą delegacja i o tym jak bardzo synom Russa zależy na czasie. Rodgierd uśmiechnął się, gdy dotarło do niego że mowa o skrzyni biegów i gąsienicach. Odwrócił notkę i napisał krótką odpowiedź 'trzy miesiące', po czym oddał papier serowoczaszce. Ci Fenrisańscy barbarzyńcy nigdy nie przestaną mnie zadziwiać, zakpił sam do siebie kuśtykając przez alejkę po prawej i mijając kilku serwitorów, uwijających się przy smarowaniu maszyn świętymi olejkami, doszedł do końca korytarza i już miał skręcić gdy pchnięty niepojętym impulsem wyszedł z hangaru w chłód nocy. Gdy zatrzasnęła się za nim śluza i minął dwóch odzianych w skafandry strażników, znalazł się na chwilę w absolutnej pustce. Po środku mroźnej Enna-ńskiej nocy, gdzie mógł w spokoju spojrzeć w gwiazdy które tak bardzo kochał, westchnął głęboko i odwrócił się by wrócić do swych obowiązków gdy pod jego stopami zatrzęsła się ziemia. Marine wsparł się na trzonku zdobnej halabardy, którą dzierżył już czwartą dekadę, symbolu godności którą go obarczono. drgania były jednak zbyt silne i pomimo wytężenia całych sił swych i serwo ramion nie udało mu się utrzymać na nogach. Wstrząsy, choć silne, nie trwały zbyt długo. Rodgierd z przerażeniem spojrzał ku świątyni Omnissiaha, lecz na pierwszy rzut oka wydawała się nie być zniszczona, potężne mury pod których osłoną pracowały maszyny, wytrzymały. Chwała Guilliman! Chwała Imperator! Chwała Omnissiah, podniósł się na nogi i zakrzyknął. I miał już wracać, by sprawdzić stan swojej podopiecznej, gdy dostrzegł to na horyzoncie. Wyostrzył wizję w swym bionicznym oku, daleko hen na widnokręgu zobaczył wielki ognisty jęzor w którego świetle widoczne były buchające nad nim kłęby dymu.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#3 2013-08-12 20:16:34

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Dzień mijał spokojnie, po nocnych wstrząsach wszyscy pracowali przy reperowaniu umocnień i teraz pospali jak dzieci. Czytniki nie wykazywały niczego niepokojącego i warta pozwoliła sobie na chwilę luzu i odprężenia. Zdarzało im się to często zważywszy że Enna nie należała do planet gdzie zbyt wiele się dzieje, a już na pewno na jakimś zapomnianym przez imperatora posterunku nasłuchowym. Z takiego założenia wychodząc Frodi i Sami otworzyli niewielki gąsiorek i racząc się nim pilnować zaczęli piachu i kamieni, czekając na zmienników. Godziny mijały powoli, a piach ni w ząb nie chciał wykazywać wrogiej aktywności, Frodiego wiec zmogły godziny przy ekranie, wraz z gąsiorkiem i Sami przykrył śpiącego towarzysza kocem. Ta warta była wyjątkowo spokojna, by nie powiedzieć nudna i Sami ucieszył się szczerze, gdy po zmroku usłyszał pukanie do włazu i niewiele myśląc otworzył spodziewając się zmienników, ale zamiast dwóch gwardzistów na spalonej słońcem ziemi zobaczył dziwnie ubranego marines. Nie mógł rozpoznać zakonu, choć symbolika była wyraźna to nic nie mówiła mu skrzydlata czaszka i fioletowy pancerz zdobny w błyskawice.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#4 2013-08-15 00:20:15

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Kwatera główna pierwszego pułku obrony naziemnej gwardii imperialnej mieściła się w podziemiach fortu GW99800101065 i wypełniona była krzątającymi się ludźmi. Tom Welaz sączył właśnie kawę patrząc tępym wzrokiem na mapę wyświetlaną na zielonej planszy. Niewielkie punkty, oznaczające pozycje umocnień znaczyły powierzchnię mapy. Enna nie była objęta działaniami wojennymi i niewiele była do roboty, dzięki czemu Tom mógł w spokoju sączyć paskudną, czarną breję imitującą kawę zagryzając kanapkami od żony. Sięgnął właśnie po kolejną kanapkę i gdy ją odwinął z folii, w którą była zapakowana, podszedł do niego młody gwardzista i wręczył mu raport z patrolu. Welaz odgryzł kęs i pociągnął dość spory łyk kawy, czytając przyniesioną notatkę.
Wszyscy spojrzeli w jego kierunku gdy kubek rozprysnął się na podłodze, blady jak ściana czytał po raz kolejny, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#5 2013-08-15 20:30:01

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Patrol składający się z dwóch Tauros Venators i jednego Malcador Annihilatora zatrzymał się przy posterunku ASF-225. Gdy kurz i pył opadły ludzie nie przestali czekać w gotowości, wszyscy byli zdenerwowani i lufy przeczesywały okolicę, szukając celów w pustce nocy. Był to drugi z kolei posterunek nasłuchowy który odwiedzili i zastali tu niewiele więcej niż na poprzednim. Właz otwarty, nie było oznak walki, na pierwszy rzut oka nic nie wskazywało na obecność przeciwnika, mimo to personel zniknął bez śladu, a radio zostało wyłączone. Przy stanowisku radiowym znaleziono jednak gąsiorek w obu przypadkach, mogło to wskazywać na alkoholowe podłoże całej sprawy i choć niezbyt prawdopodobne, należało to sprawdzić przed złożeniem raportu.
-Towarzyszu dowódco, czy to rozsądne? Powinniśmy wrócić do fortu i przybyć w większej sile.
-Krygow! Uznam że nie słyszałem tchórzostwa w twoim głosie. Nie wyciągnę konsekwencji, no chyba że wciąż chcesz to przedyskutować. Wracaj na pozycję!
-Panie Plutonowy, proszę tu podejść! Znaleźliśmy coś!
-Co to takiego?
-Niech pan sam spojrzy. O, tutaj, na suficie. -znajdujący się w podziemiach stanowiska bunkier był niewysoki, dziewięć stóp korytarza owalnego kształtu o tej samej wysokości, a dalej komora załogi, wyglądało to nieco klaustrofobicznie. Plutonowy przyświecił sobie latarką, odpędzając mrok.
-Co to jest?
-Nie jesteśmy pewni, ale to nic dobrego Franz. Trzeba to zgłosić.
-Słusznie, odpaliliście radio?
-Nie udało nam się, ktoś poprzecinał kable. Ale nie to mnie niepokoi najbardziej.
-O co chodzi Elli?
-Bo widzi pan, tak sobie myślę że ten kto to zostawił to musiał być kawał chłopa. To pod samym sufitem jest, a i też niemały ślad po sobie zostawił. Jak pan sądzi, na moje oko to z siedem i pół stopy musiał mieć.
-Jasna cholera, racja. Zróbcie zdjęcie i zbieramy się stąd. -Rzucił Franz spojrzał w miejsce gdzie dwóch towarzyszy świeciło wciąż latarkami. Czy coś przeoczyli na poprzednim posterunku, może tam też zostawiono takie 'ślady', myśli wciąż kotłowały mu się w głowie. Czas zdać relację Welaz-owi i to szybko. Odwrócił wzrok i poszedł do swojego Taurosa, wiedząc że już nigdy nie zapomni tego widoku. Nie wiedział jednak jaki koszmar niesie za sobą ten ślad, odbicie czerwonej od krwi dłoni w podziemiach ASF-225.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#6 2013-08-23 16:28:09

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Kilka dni spokoju, nie doprowadziły do rozluźnienia sytuacji. Gdy plotka o krwawej dłoni, rozeszła się zarówno wśród wojskowych, jak i cywilów, na wszystkich padł blady strach. Aktywność ludzka, zmalała znacznie i uchodźcy ciągnęli nocami ku fortom i większym osiedlom, by szukać tam ochrony. Władze imperialne były co prawda zdeterminowane by wieść się nie rozeszła, niemniej nim podjęto odpowiednie środki plotka zaczęła żyć własnym życiem. I tak, po kilku dniach, tylko kilka osób wiedziało co jest prawdziwą aktywnością cienia, a co tylko wymysłem. Ludzie mówili o mutantach krążących nocą przez pustkowie, mówiło się abominacjach i wypaczonych istotach wyjących w ciemności. Podobno tu i ówdzie widziano demona. Nikt natomiast nie wiedział czy tych kilka ataków to początek czegoś większego, czy może tylko seria ataków jakiś bojówek terrorystycznych. Podobno było to wynikiem tego że kultyści dokonali, gdzieś na planecie, jakiegoś wyjątkowo mrocznego rytuału. Faktem były natomiast trzy niewielkie osiedla i pięć placówek nasłuchowych z których zniknęli wszyscy, a jedynym po nich śladem pozostawał odcisk ręki na ścianie.
***
Patrol numer D4, przekształcony obecnie w grupę szybkiego reagowania o oznaczeniu W-39 minął właśnie żelbetonowy drogowskaz. Nie był on potrzebny, wieziony na pancerzu pluton gwardzistów już jakiś czas temu dostrzegli światła miasteczka i teraz Taurosy kierowały się tam przez ciemność. Kierowcy dwóch Tauros Venatorów musieli się pilnować by nie zostawić w tyle swojego ciężkiego towarzysza. Sunący z tyłu, obarczony amunicją, zapasami i sprzętem, Malcador Annihilator skrzypiał przeraźliwie i wypuszczał z siebie gęste kłęby dymu niczym wulkan, aż wiezieni na jego grzbiecie poborowi dostawali mdłości. Franz spoglądał co chwilę, z niepokojem, na towarzyszące im stalowe pudło. Jednak udało im się szczęśliwie dojechać do otaczających osiedle umocnień. Przywitały ich światła halogenów i wycelowane w nich lufy. Z radia wystrzeliły jak pociski krótkie słowa wyraźnie zdenerwowanego strażnika
-Stać! Kto idzie?
-Grupa szybkiego reagowania W-39. -Odparł Franz i podał hasło.
-Witamy w Cthonia's Tears - popłynęło z głośnika, tym razem rozluźnione nieco powitanie. Trzy pojazdy przekroczyły bramę, którą zamknięto bezpośrednio po tym jak Malcador wtoczył się między domy. Franz rozejrzał się w koło w poszukiwaniu oficera łącznikowego, leczy gwardziści zakotłowali się na niewielkim placu i zaczęli wypakowywać wiezione przez nich rzeczy. Przeklął w duchu plutonowego Drauga, dowódcę transportowanego przez nich plutonu, który nakazał swym ludziom rozładunek.
-Krygow, powiedz im by łącznik szukał kolesia z latarką.-Plutonowy rozkazał podkomendnemu i wspiął się na dach swojego Taurosa świecąc na wszystkie strony, gdy z dołu usłyszał jak ktoś próbuje przekrzyczeć gwar.
-Przydałby mu się przegląd, nie sądzi pan?
-Co?
-Malcador. Nie jestem sługą Omnissiaha, ale widziałem pojazdy w lepszej kondycji. -Franz kucnął by przyjąć wyciągniętą ku niemu dłoń- Jestem Gundee, kapral Gundee, mam pana zaprowadzić do dowództwa.
-Starszy plutonowy Franz Eunus, miło mi.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#7 2013-08-26 12:39:14

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

W Cthonia's Tears wracać zaczęła rutyna, nieprzyjaciel od ponad tygodnia nie wykonał żadnego ruchu i emocje zaczęły opadać. Franz Eunus kilkakrotnie wyglądał przez wizjery, chciał zobaczyć na własne oczy to o czym słyszał. Tak nieprzyjazna za dnia powierzchnia wydała mu się złowieszcza gdy zobaczył na horyzoncie potężny słup dymu. Drugiego dnia od przybycia techpriest stwierdził iż Malcador Annihilator, duma dawnego patrolu D4, kona. Podjęto zatem decyzję iż maszyna zostanie pochowana przy zewnętrznym murze umocnień. Uroczystość odbyła się trzeciego dnia ich pobytu, zbliżała się północ, gdy odpalono silnik potężnej maszyny i Gocki poprowadził Malcadora w ostatni kurs. Za czołgiem szła załoga, nie widział ich twarzy ale wiedział że kilku z nich płacze. Przejechanie tych dwustu metrów, z hangaru na miejsce spoczynku, sprawiło maszynie niemałą trudność i kondukt żałobny musiał się raz zatrzymać gdyż silnik zgasł. Po chwili jednak udało się go odpalić i czołg wtoczył się w wykopany dla niego dół, na rogu muru zewnętrznego. Prawdę mówiąc to sterta betonowych bloków i kamieni nie zasługiwała na dumne miano muru zewnętrznego, którym była. Franz odpędził od siebie tą myśl, żegnali właśnie towarzysza. Techpriest odmówił krótką modlitwę w języku maszyn i Eunus, jako dowódca, rzucił jako pierwszy garść ziemi uświęconej symbolicznie smarem, potem zrobiła to załoga i reszta W-39. Na końcu do maszyny podeszli rekruci których ciężar, wraz ze sprzętem, sprawił że Malcador dokonał żywota. Gdy wszyscy oddali hołd towarzyszowi broni wzięto łopaty i zakopano go zostawiając nad powierzchnią niepozornie wyglądający lascannon wystający z przedniej części kadłuba, nieco wyżej mocowany w wieżyczce battlecannon wyglądał znacznie bardziej okazale. Franz nie mógł się z tym pogodzić, długo siedział w mroku, rozmyślając i żegnając się z Malcadorem. Już miał się zbierać do bunkra, gdy w pierwszych promieniach słońca zobaczył sunący ku miasteczku obiekt. Zaalarmował straże i wszystkich podniesiono w stan gotowości, przez lornetkę zobaczyli że to samotny Rhino z heraldyką Dark Angels sunie ku nim od zachodu. Marines z różnych zakonów często byli widywani na planecie jednak byli to zwykle konwojenci sunący ku Manufactorium po wyposażenie. Ten pojazd był natomiast sam, bez ciężarówek i wyraźnie spóźniony. Wciąż nie wiedział co się stało, ale przeczucie podpowiadało mu że nic dobrego.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#8 2013-08-28 13:31:57

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Rhino dojechał w obręb murów miasta gdy słońce wzeszło już nad horyzontem, kierujący pojazdem marines doznał licznych poparzeń i potrzeba było pięciu serwitorów by pomóc mu wyjść z kokpitu. Jakby tego było mało, z brzucha wystawał mu spory odłamek, potężny wojownik stracił podczas jazdy mnóstwo krwi i stracił przytomność gdy wyciągano go z transportera. Po wydobyciu z Rhino zabrano go prosto do ambulatorium i przeprowadzono reanimację, niestety nie udało się go dobudzić.
Nim zemdlał powiedział jednak wystarczająco wiele. Konwój, którego był częścią, jechał właśnie ku GW99800101065, gdzie mieli spędzić dzień i załadować części, po które tu przybyli. W połowie drogi pomiędzy lądowiskiem, a fortecą zostali jednak zaatakowani przez siły upadłych i rozbici. Nagranie, odzyskane z wraku potwierdziły jego słowa i Welaz miał się czym martwić. Widział jak z unieruchomionego land raidera wybiega oddział, odzianych w terminatorskie pancerze, zakapturzonych wojowników. Widział jak z dark angels ostrzeliwują pędzących ku nim wojowników dosiadających bestii niczym motorów. Widział jak z transportera wysiadają space wolfes o naramiennikach zdobionych gwiazdą mrocznych potęg i jak samotny jeździec wpada między marines i wybija ich do nogi. Widział jak land raider staje w płomieniach i jak rhino zostaje zmuszony do odwrotu. Widział śmierć tylu marines, niech imperator ma ich w swojej opiece.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#9 2013-08-30 15:30:05

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Turel ocknął się nagle, wkoło było ciemno, ciemno i mokro, zdawać by się mogło że jest w jakimś lochu. Marine spróbował się ruszyć, ale jego ręce były spętane.
-Już próbowałem, bracie Librarianinie. To na nic.
-Amy? Amy, to ty?
-Tak, bracie. Bałem się że już się nie ockniesz.
-Co się stało? Gdzie jesteśmy?
-Pamiętasz bitwę? Pamiętasz? Zawiedliśmy, widziałem jak chodzą między naszymi rannymi. Widziałem jak strzelają do rannych braci, słyszałem jak drwią. Nie wiem czemu mnie oszczędzili. Co gorsza, upadli przejęli naszego Land Raidera i wypaczyli na swój sposób.
Po lewej otworzył się niewielki, rozszerzający się pasek światła, oślepiając obu. Turel przesłonił oczy i przez palce ujrzał kikuty nóg, sterczące z tułowia. Przypomniał sobie jak ostrzelali karykatury dumnych terminatorów, przypomniał sobie jak tamci rozerwali na strzępy braci dosiadających motorów i zwrócili się ku nam. Przypomniał sobie jak tamci szarżują, płomień ich miotacza i bolterów nakrył nas i zdziesiątkował. Turel przypomniał sobie jak największy pośród upadłymi terminatorami podchodzi do niego i powala na ziemię ciosem rękawicy. Librarian przetoczył się unikając kopnięcia, przypomniał sobie jak święty pancerz, w który był odziany i który miał go chronić, teraz uniemożliwił mu podniesienie się i próbował odepchnąć przeciwnika stopami. Tamten jednak bezlitośnie chwycił go za nogi i wyrwał je obie śmiejąc się opętańczo, a Dark Angel stracił wtedy przytomność.
Gdy oczy Turela przywykły do światła podniósł oczy mokre od łez wywołanych poniżeniem i zobaczył potężną postać, tak bardzo znienawidzoną, teraz wyraźnie utykającą. Dark Angel zebrał swą wolę, ukształtował ją w potężny pocisk i cisnął ku nieprzyjacielowi wkładając w ten akt rozpaczy całą swoją wolę. Librarian poczuł jednak jak Terminator neguje jego wysiłek, poczuj jak czar rozprasza się. Turel chwycił się za skroń, jego głowa wypełniła się potężnym bólem który przyćmił wszystko to czego doświadczył przez dekady walk za imperatora. Ból który przyćmił nawet najgorsze, ból przez który przebiła się jedynie odziana w pancerz dłoń, podrywająca jego głowę ku górze. Pokryta mutacjami twarz przesłoniła całe jego pole widzenia, hełm gdzieś zniknął, gdy jego usta się poruszyły pojawił się jednak niski i tubalny głos.
-Masz szczęście, muszę dostarczyć was żywych. Ale nigdy więcej tego nie próbuj, bo lord Natanael obejdzie się bez twojej marnej obecności.
Librarian znów rozpłynął się w ciemność.

Ostatnio edytowany przez Zalew (2013-08-30 15:32:06)


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#10 2013-09-03 21:45:01

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Manufactorium nie było uszkodzone, wstrząsy na przestrzeni ostatnich trzech tygodni nie uszkodziły maszyn, przynajmniej nie tak poważnie jak się tego spodziewał. Niemniej nie to spędzało sen z powiek, brat Arnus odwykł od walki, jego mechaniczna noga zesztywniała, a stawy przestały być żwawe jak kiedyś. Bieg nie był dla techmarina, już nie, czuł się stary i skostniały choć tego nie mówił. Jeszcze dekadę temu nie miałby z tym problemu, ale lata stagnacji wystarczyły by złamać jego potężne ciało. Rodgierd pocieszał się, mówił sobie o dziewiątym Service Stud który zdobił jego skroń, mówił o doświadczeniu które było dla brata tarczą. Nie wspominał jednak o tym że dziesiąty już się zbliżał, że Arnus jest już stary. Techmarine nie mówił o tym, ale czuł się przez to słaby, a nie ma dla marines większej hańby niż słabość. Rodgierd przejął część jego obowiązków i zaczął już odczuwać jak bardzo mu one ciążą.
Od pięciu dni i nocy Manufactorium nękały ataki, bunkier chroniący wejście do fabryki, otoczony był wianuszkiem ciał. Rodgierd zdumiony był śmiałością tych rajdów, znał dobrze planetę i wiedział jak bardzo jest niegościnna w dzień. Upadli wiele ryzykowali wędrując za dnia, pierwszego zdobyli jednak dwa i zniszczyli jeden z posterunków otaczających fabrykę. Ciężkie boltery, które były tam zamontowane, oni je przeprogramowali tak by raziły obrońców, a podziemia stały się dla nich osłoną za dnia. Paskudna sprawa, nim przekonaliśmy się że wieżyczki nie są nam już przyjazne skosiły one dwudziestu gwardzistów. Sami zgłosili się na wycieczkę, szkoda ich.
-Panie! Nacierają!
-Daj mi spojrzeć! - Wtrącił Arnus i spojrzał przez wizjer. Od strony jednego z bunkrów kroczył ku nim, przez noc, ubrany w terminatorski pancerz olbrzym. Jego odsłonięta twarz powykrzywiana była od mutacji i w ciemności wydawało się że od run na jego pancerzu bije słaba łuna. Kreatura przystanęła i uklękła, wojownik położył na ziemi swój oręż i podniósł dłonie.- Kręte są ścieżki chaosu. Chyba chce z nami rozmawiać.
-Bracie, nie dajmy się nabrać, to śmierdzi podstępem.
-Wiem, muszę jednak spróbować. Może uda mi się go nabrać, skąd mieliby wiedzieć że nie mamy łączności.
-Arnus, to nie jest dobry pomysł. -Stary marine wcisnął już jednak przycisk otwierający grodzie.
-Do zobacznia Rodgierd. -Rzucił tylko przez ramie i wyszedł pukając się w ucho, Rodgierd włączył niewielki ekran w swoim polu widzenia. Zobaczył jak nieznajomy rośnie z każdym krokiem i jak techmarine zatrzymuje się piętnaście stóp od nieprzyjaciela. Usłyszał głos Arnusa
-Czego pragniesz kreaturo? Nasi bracia są już w drodze, nie dalej jak jutro dotrze tu silny konwój braci, a wtedy będziecie skończeni. Odstąpcie od naszych murów, a spotka was szybka śmierć! -Rodgierd usłyszał przypominający rzężenie maszyny dźwięk, coś co przypomniało mu odpalanie silnika, który wcale nie chciał zaskoczyć. Od klatki piersiowej techmarine odbił się obiekt wielkości piłki.
-Oto wasza nadzieja, oto wasi wybawcy i wasz imperator. Wszystko to kłamstwo, a ja daję wam prawdę i czas do zachodu, mówię to ja, Ronald Czerwona Pięść. -Serworamie Arnusa wyciągnęło się i marines podniósł z ziemi tobołek, odwinął i włożył z powrotem do worka, pod pachę.
-Oby piekło pochłonęło Ciebie i resztę twoich pomiotów pędraku! Nigdy nie upadnę tak nisko jak ty! -Rodgierd zobaczył tylko jak Arnus chwieje się i upada, chwilę później znów się podnosi, tym jednak razem na jego głowie rękę zaciskał Ronald.
-Wiem że mnie słyszycie. Wasz dowódca nie był najlepszym negocjatorem, mam nadzieję że okażecie się mądrzejsi. Daje wam czas do zachodu, zbierzcie poległych i zastanówcie się czy naprawdę chcecie do nich dołączyć. -Rodgierd zobaczył jak Arnus upada, ale jego ciało leżało obok wciąż ściskając pod pachą tobołek. Ronald podniósł oręż i odszedł skąd przyszedł.
Rodgierd, jako najwyższy stopniem marines przejął dowodzenie, wysłał gwardzistów by zebrali poległych pośród własnego rodzaju, było ich wielu. Osobiście zaniósł jednak Arnusa do Manufactorium któremu poświęcił on swoje życie. Gdy weszli już do podziemia zapłakał za starym przyjacielem, pod hełmem nikt nie widział jego łez.
-Do zobaczenia Arnus, do zobaczenia. -odwinął tobołek, w którym schowany był przedmiot, oczom techmarine ukazał się hełm dowódcy konwoju. Rodgierd zaklął szpetnie, uśmiechnął się jednak, wszystko wskazywało na to że podstęp się udał. Wszystko wskazywało na to że serwoczaszka się przemknęła i sir Gregor otrzyma ich wołanie o pomoc.

Ostatnio edytowany przez Zalew (2013-09-03 23:50:46)


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#11 2013-09-14 15:12:13

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Noc była ciemna i pełna strachów, Cthonia's Tears leżało już niedaleko i W-39, sunął ku mieścinie. Szybkie samochody zwiadowcze, nieobarczone balastem Malcadora, wyraźnie zyskały. Pokonywały teraz znacznie większe odległości w ciągu jednej nocy i w razie kontatku nie musiały podejmować walki osłaniając towarzysza, a zdarzyło się to już dwukrotnie tej nocy. Franz żałował siły ognia pozostawionego w mieście kolosa, zdawał sobie jednak sprawę że dużo efektywniej działają bez niego. Gocki, dowodzący Malcadorem, został wraz z chłopakami przydzielony do oddziału Lemanów i od paru już nocy przeszkalali się na nowy sprzęt, zapuszczając się coraz dalej. Wracając jednak do W-39, gdy mijali, dobrze już znany, żelbetonowy drogowskaz noc przeszyły strzały i głośny ryk rozgniewanego monstrum, a potem krzyk człowieka. Od razu skierowali się w tamtą stronę i zobaczyli jak potężne zębiska jakiegoś wypaczonego cielska rozrywają na strzępy ubranego w łachmany mężczyznę. Dopiero po chwili dało się zobaczyć że to nie jedno, a kilka stworów kotłuje się walcząc o najlepsze kąski. W-39 otworzył ogień, przerywając szamotaninę, jedna z bestii padła martwa na ziemię, pozostałe jednak rzuciły się ku Taurosom i lekko opancerzone pojazdy musiały ratować się ucieczką. Wypaczone ciała okazały się znacznie sprawniejsze niż mogłoby się wydawać i gdyby nie umiejętny unik kierowcy to doścignęły by ich niechybnie. Kilka, co po bardziej zawziętych, ścigało samochody aż do obwarowań miejskich, gdzie seria z autocannona powaliła dwa z nich, reszta natomiast skryła się w ciemności. Długo jeszcze było słychać przeraźliwe wycie i mlaskanie w ciemności, a gdy się nieco przejaśniało, w miejscu gdzie pociski powaliły dzieci chaosu, leżały jedynie rozszarpane i obgryzione kości i ochłapy mięsa.

Ostatnio edytowany przez Zalew (2013-09-14 15:31:55)


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#12 2013-09-17 14:25:24

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Sir Gregor, niewysoki i łysiejący, podrapał się po pokaźnym brzuchu, nie był co prawda gruby, niemniej starość nie sprzyjała jego wdziękom. Błękitne oczy spojrzały na nadlatującą serwoczaszkę z nieskrywanym znużeniem, ręka wyciągnęła się by odebrać wiadomość. Przeleciał pobieżnie po słowach i jego źrenice rozszerzyły się gdy bionika zastępująca nadnercza wstrzyknęła w jego ciało adrenalinę. Wyciągnął lewą rękę ku komunikatorowi i przysunął urządzenie do ucha
-Pani Grażynko, proszę tu podejść. -Przez słuchawkę popłynął dźwięczny kobiecy głos
-Tak, sir. -Przed biurkiem sir Gregora otworzyły się potężne, stylizowane na dębowe, drzwi i stanęła w nich wysoka blondynka o śniadej cerze, ubrana była w gwardyjski mundur.- W czym mogę pomóc?
-Wyślij, proszę szyfrowaną wiadomość do pana pułkownika Welaza.
-Tak proszę pana.- powiedziała i wyszła, sir Gregor postukał sękatymi palcami o blat i ciężko westchnął gdy w drzwiach pojawiła się znów Grażyna.
-Zapomniałaś o czymś?
-Jak właściwie ma brzmieć ta wiadomość? -Gregor wyciągnął ku niej inskrypcję którą właśnie dostarczyła serwocaszka.
-Bądź tak miła i nadaj to niezwłocznie, manufactorium jest zagrożone. Nie możemy sobie pozwolić na to by zostało ono splugawione. Jeśli uda nam się rozbić tych przeklętych Heretyków przeżyjemy. Dzięki niech będą imperatorowi za to że nie jesteśmy dobrze bronioną planetą.
-Ale jak to? Czy gdybyśmy dysponowali większą siłą to kilku upadłych marines stanowiło by problem?
-Skąd możemy wiedzieć że jest ich tylko kilku? Podobno rozbili konwój Dark Angels. -Grażyna wyglądała jakby się nad czymś zastanawiała
-Gdyby było ich więcej to Rodgierd nie utrzymałby się, panie. I jeszcze prośba o poddanie.
-Widzisz, moja droga, jeśli wezmą fabrykę szturmem to Rodgierd uszkodzi maszyny i zdobędą złomowisko. Puki wciąż jest nadzieja techmarine nie zabije swych dzieci. Gdybyśmy posiadali silniejszy garnizon naziemny to przydzielono by nam kilka okrętów floty. Wolę nie myśleć co by się stało gdyby ktoś na górze wpadł na jakiś głupi pomysł. Idź lepiej wysłać tą wiadomość, puki nie jest za późno.
-Głupi pomysł, panie? -sir Gregor pokazał jej palcem by się zbliżyła, pochylił się nad biurkiem i ściszonym do szeptu głosem wysyczał
-Exterminatus dziecko.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#13 2013-09-24 01:40:12

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Tom Welaz stał na murach fortu GW99800101065, oparł się o blanki chroniące wąski chodnik od północy, a znajdował się dokładnie nad bramą północną co oznaczało że pod jego nogami maszerowały równe kolumny gwardii wspierane przez astrates. Podłoga pod pułkownikiem zatrzęsła się lekko i po chwili zobaczył jak przez pustkowie przed bramą sunie wolno Razorback. 'Zaczęło się więc', pomyślał i westchnął głęboko.
-Wydajesz się zmartwiony drogi przyjacielu.-usłyszał za sobą ciepły, męski głos i odwrócił się. Choć spodziewał się kogo zobaczy, udał zdumienie i wyciągnął dłoń ku niewysokiemu mężczyźnie. Rzadkie, siwe włosy ukrył co prawda pod kapeluszem o szerokim rondzie, jednak zdobiąca bluzę rozeta wygięła się uwidaczniając jedynie spory brzuch jegomościa. Inkwizytor poczęstował pułkownika papierosem i kontynuował - Tylko nie wiem czemu, przecież to twój wielki dzień. Nie wiesz nawet jak wielu twoich poprzedników modliło się do najwyższego o możliwość wykazania się na tej zapomnianej planecie. Może nawet dostaniesz awans..
-Nie potrzebuje awansu. -stwierdził krótko Welaz i odpalił papierosa od podsuniętego mu ognia- Dzięki. Wojna to niebezpieczna gra, a my gramy po ciemku. Jesteśmy jak dzieci we mgle..
-Jesteśmy dziećmi imperatora, a on wskaże nam drogę.
-Och, przejrzyj na oczy, jedyne co mamy to raport z manufactorium. Wysłałem na patrole tyle ile mogłem jednostek, nie przynieśli jednak wiele, jeśli w ogóle wrócili. Wzmożona aktywność arcywroga na planecie, opustoszałe punkty nasłuchowe i mniejsze osiedla, tyle się dowiedzieliśmy.
-Oswobodzenie manufactorium będzie doskonałym początkiem. Oczyszczający płomień rozleje się dzięki temu po całej planecie, nie sądzisz? Przypomnij mi tylko, czemu właściwie nasi bracia z wysoka nie mogą pomóc nam bombardując, czy choćby pokazując pozycje nieprzyjaciela?
-Gregor, mówiłem Ci już że dym zasłania już sporą część planety. Gdyby nie ten cholerny wulkan dawno bym o to poprosił, a wierz mi lepiej niech nie strzelają na oślep.
-Wiem Tom, to może nie być najlepszym pomysłem. A ten cały dym, dotarł już nad manufactorium?
-Z tego co wiem to nie, w każdym razie jeszcze godzinę temu go tam nie było.
-Trzeba się poważnie zastanowić czy te sprawy nie są ze sobą powiązane. Poproś tych nierobów z floty o zdjęcie obszaru, w centrum powinien znajdować się wylot komina i to tam należy skierować natarcie. -stwierdził drapiąc się po krótkiej szczecinie na brodzie, po czym zgasił peta o parapet i dodał pośpiesznie, patrząc prosto w oczy Welaza- Oczywiście po wyzwoleniu manufactorium. Nie możemy sobie pozwolić na utratę jedynego punktu, na planecie, który chociaż udaje strategicznie ważny.
-Wiedziałem to i wcześniej, tylko tego by nam brakowało. -wycedził przez zęby podobnie jak Gregor gasząc papierosa o parapet i wyrzucił filtr przez okno wprost przed zamkniętą już bramę północną. Światła kolumny oddalały się, wyraźnie przyśpieszyły, co oznaczało że paradny wymarsz dobiegł końca i gwardziści zapakowali się już na pancerze czołgów. Z oddali dobiegł ich śpiew tysiąca gardeł, ktoś najwyraźniej zaintonował starą żołnierską przyśpiewkę i docierało do nich niknące 'World don't come easy to me, how can I find a way..' Aż wiatr i odległość zagłuszyły śpiew, jednak Tom nie słuchał, znał ją z dawnych lat, a miał ważniejsze sprawy na głowie. Gregor natomiast spojrzał w ciemność i rzucił jakby do siebie 'Teraz twój ruch' i poszedł ku swoim komnatom odpalając kolejnego papierosa.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#14 2013-09-25 23:10:33

 czys

http://i.imgur.com/LOEAg.png

4600800
Skąd: ul. Prusa
Zarejestrowany: 2011-03-19
Posty: 679
WWW

Re: Enna - Część Narracyjna

Fluff: Mam nadzieję Razielu że nie obrazisz się zbytnio za złapanie stopa u  Twoich podopiecznych

Po chaotycznej ewakuacji ze zbombardowanej przez Gue'la planety Katylin V komandor Mont'yr i resztki jego kadetów znalazły tymczasowe schronienie we flocie niebianina Eru'nha. Ciężkie walki na wspomnianej planecie negatywnie wpłynęły na morale oraz stan osobowy kompanii szkoleniowej Mont'yra, z tego względu sama kompania została rozwiązana, a jej wojownicy zostali tymczasowo przypisani do ochrony statków w spokojnym systemie Dauntylo. Wszyscy oczekiwali na na nowy przydział. Wiadomym było że z takim doświadczeniem bojowym dostąpią zaszczytu służby w ważnej flocie inwazyjnej

W końcu nadszedł ten dzień, Mont'yr otrzymał wiadomość o nowych przydziałach swoich wojowników. Komandor wszedł na pokład jednej z Mant która miała przetransportować jego oraz jego ludzi na główną planetę systemu (znacznie oddaloną od aktualnej pozycji floty Eru'nha) z której następnie mieli zostać wysłani w kierunku septu Fi'rios. Start i początek lotu przebiegały bezproblemowo, jednak w pewnym momencie w statku zapaliły się czerwone światła oznaczające gotowość bojową.

- Komandorze, flota została zaatakowana, a my wezwani do natychmiastowego powrotu.- Usłyszał Mont'yr w słuchawce

Dowódca przekazał wiadomość swoim podwładnym gdy statek pędził do bitwy. Siedząc wewnątrz kosmicznego transportera żołnierze nie mieli pojęcia kiedy ich pojazd wszedł do bitwy. Jedyne co wiedzieli to to, że nie było czasu pozostawić ich na większym statku i teraz są zdani tylko na umiejętności pilotów i ślepy traf. Siedząc w pojeździe nie mogli nawet nasłuchiwać odgłosów bitwy, która miała miejsce w otaczającej statek próżni.

Nagle transporter zatrząsł się i w kabinie włączył się alarm. Radio nie odpowiadało. Nikt nie wiedział czy statek został trafiony, czy nadal pędzi przez pustkę, czy może dryfuje w jakimś złomowisku. Stan taki trwał już dłuższy czas, gdy nagle statek znowu się zatrząsł, a do uszu wojowników doszedł dziwny, głośny dźwięk. Po chwili pojazd złamał się w połowie, doszło do kilku eksplozji. Mont'yr nie był pewny, ale przed utratą przytomności widział chyba światło słoneczne i piach wsypujący się do ładowni. Następnie wszystko ucichło i zgasło.

Komandor obudził się oślizgłej celi. Znajdował się tam z kilkoma swoimi żołnierzami, kilkoma wojownikami ognia których nie znał oraz jakimiś spiczsatouchymi Gue'la ubranymi w czarne lateksowe kostiumy. Jak się dowiedział, spał przez 3 tutejsze dni, jego pancerz przetrwał i został zabrany przez Gue'la którzy ich schwytali.

Nagle do celi wszedł wielki Marine. Rozejrzał się po więźniach i wskazał na Mont'yra. Zza jego pleców wyskoczyło kilku obdartych i śmierdzących Gue'la i wywlokło go z celi...

Ostatnio edytowany przez czys (2013-10-04 14:41:17)


http://www.mrocznyraj.pl/gfx/tbb-bar.jpg

Offline

 

#15 2013-09-26 21:42:25

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Starszy plutonowy Franz Eunus wszedł przed potężne grodzie, kryjące się wewnątrz chroniącego wejście do fabryki bunkra. Siły do których przydzielono W-39 bez trudu odbiły fortyfikacje wokół fabryki. Mówiąc natomiast w pełni szczerze to słudzy imperium nie natknęli się na żaden opór, co wielce niepokoiło Franza. Skręcił w prawo, mijając kilku rannych i wyczerpanych gwardzistów. Zasalutował im, a gdy tamci chcieli wstawać by oddać honory pokazał im ręką by się nie podnosili. Podszedł do siedzącego na pryczy gwardzisty, który wyglądał na nie więcej niż szesnaście lat, spojrzał na zawiniętą w bandaż lewą rękę i zagadał
-Bardzo was tu poturbowali żołnierzu?- spytał wyciągając ku niemu otwartą paczkę fajek- Podobno dwudziestu naszych zginęło odbijając te bunkry wkoło.
-Trzydziestu jak nie więcej, panie plutonowy. -odparł młodzieniec patrząc co chwilę ukradkiem na jego szarżę i zakrztusił się zaciągając papierosem, a łzy napłynęły mu do oczu- Mnie tylko ranili, nawet nie mocno, medyk mówi że to coś z kością. Gdyby nie brat Rodgierd, byłoby znacznie gorzej. Boli jak diabli i mówił że za godzinę przyjdzie ponastawiać tam w środku.
-Wierzę, ale dla Ciebie wojna skończona. Chyba ze dwa miechy sobie tu poleżysz, co chłopie?
-Tak panie plutonowy!
-Starszy plutonowy, jeśli chcesz być oficjalny, a skoro już przy tym jesteśmy. Dużo ich było?
-Ja tam nie wiem, z trzydziestu chyba. Choć ręki odciąć bym sobie nie dał- oboje spojrzeli na złamaną kończynę i się uśmiechnęli.
-Trzymaj się młody. -stwierdził Franz. Zasalutowali sobie i plutonowy poszedł w nieco inną część kompleksu. Może nie tyle w kwestii bezpieczeństwa co personelu wydała mu się ona mniej przyjazna. Ciężkie grodzie oddzielały fort zewnętrzny od fabryki i Franz nim minął je dokładnie się im przyjrzał. Zamek magnetyczny, karta i skanowanie głosu, zanotował w pamięci, po czym podszedł do pomieszczenia gdzie zebrać się będą mieli dowódcy związków taktycznych. Otworzył drzwi i zasalutował na przywitanie potężnemu marine, plecak przymocowany do jego pleców nie było podobny do tych które widział dotąd. Wyposażony w serworamiona gigant stał samotnie na końcu sali wsparty o halabardę większą i znacznie cięższą od Eunusa. Marine uśmiechnął się i podszedł do plutonowego, przedstawiając się jako Rodgierd, pośród gwardzistami przylgnął natomiast do niego już tytuł Rodgierd 'Obrońca Maszyny'.

Ostatnio edytowany przez Zalew (2013-09-26 22:08:03)


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#16 2013-09-26 23:51:58

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Trochę fluffu:
Upadli, tworzący teraz siły garnizonujące w GW99800101065 pilnują wziętych do niewoli, głównie niedobitki sił Imperatora. Klatki w których są oni zamykani wykonano porządnie i zaryglowano, a pilnowane są z murów fortecy.  Służba garnizonowa jest jednak wyjątkowo parszywym i nudnym zajęciem, a wyznawcy slaanesha nie tolerują nudy. Szczęśliwie się składa że ich pożądanie ekstazy przerasta jedynie pomysłowość, dzięki której wpadli na pomysł urządzenia sobie małych igrzysk (któżby się doliczył kilku jeńców w tą czy w tamtą).  Wyselekcjonowano zatem najbardziej obiecujących gladiatorów i wypuszczano, na prowizoryczną arenę, będącą kiedyś dziedzińcem fortecy lokalnych władz. I tak już drugą noc słudzy imperatora walczą o życie na arenie, ginąc w walce czy to między sobą, czy też z potworami które chaos ze sobą sprowadziła na te ziemię. Szczęście, czy też imperator, sprawiło iż ludzcy strażnicy przydzieleni do przyprowadzania kolejnych ofiar popadli w rutynę. Sprawnemu marine wystarczy bowiem chwila, by uśmiercić ludzki pomiot, który dawno zapomniał czym jest światło imperatora.

Welaza zbudziły krzyki, strzały i potężne dudnienie. Pułkownik zerwał się z łóżka i wybiegł na niewielki taras, znajdujący się na przeciw bramy północnej pozwalał oglądać całość dziedzińca. Tom nie mógł uwierzyć własnym oczom. Wszędzie ginęli ludzie i coraz więcej marines wdzierało się na mury. Wyposażeni w plecaki odrzutowe upadli atakowali niczym demony. Szpony, które u wielu z nich zastąpiły nogi rozrywały ciało i wbijały się w mury niosąc po blankach śmierć i zagładę. Coś znów zadudniło o bramę, która nie wytrzymała i ustąpiła pod naporem. Na dziedzińcu zaroiło się od plugastwa chaosu. Najgorszy koszmar Toma Welaza stał się rzeczywistością i myślał że gorzej być nie może dopóki nie usłyszał nad sobą skrobania o mur i odgłosu spadającego tynku. Odwrócił się by zobaczyć uśmiechniętą szeroko twarz upadłego. Odziany w różowy pancerz marine siedział w kuckach na dachu fortu obserwując go przez cały czas, bawiąc się nim, drwiąc. Marine przechylił lekko głowę w bok i ryknął śmiechem, niskim i złośliwym. Chwilę mu zajęło nim się opanował, a gdy już to zrobił zeskoczył lekko na taras posiłkując się plecakiem rakietowym.
-Cześć. -wysyczał i ogłuszył pułkownika szybkim jak błyskawica ciosem otwartą dłonią.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#17 2013-10-03 11:13:40

Raziel

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Zarejestrowany: 2010-08-28
Posty: 1495

Re: Enna - Część Narracyjna

Zgłaszam się ze swoimi nieszczęsnymi Tau...

    Ogromna sterta złomu mknęła przez pustkę kosmosu, ciągnąc za sobą warkocz płomieni, wydobywających się z przygasającego silnika rakietowego, umieszczonego centralnie na umownej rufie obiektu. Ostro zakończony dziób, przypominającej klin, pędzącej maszyny skierowany był prosto w centrum skupiska okrętów systemowych Tau, które właśnie wykonywały manewry obronne, starając się przygotować do przyjęcia zaskakującego ataku.
Nagle, od lecącego złomowiska odłączyły się cztery małe kule żelaztwa napędzane własnymi silnikami, odleciały na kilometr od swojego „lotniskowca” i pomknęły do przodu, szybko go wyprzedzając.
    Dwa Tiger Shark'i odłączyły się od floty Tau i skoczyły na spotkanie intruzom, przestrzeń przeorały bezgłośnie mknące promienie energii, wystrzelone z wirujących luf burstcannon'ów.
Dwaj intruzi zostali trafieni, posypały się sterty blach z ich pojazdów, jednak nie wpłynęło to w żaden sposób na ich lot.
Odległość między walczącymi gwałtownie się zmniejszała, a ogień obrońców nie przynosił żadnych skutków, na domiar złego, teraz atakujący przystąpili do ostrzału. Każda z mknących kul wystrzeliła po dwa wielkie pociski rakietowe, w ich kadłubach widać było niewielkie, szklane kopuły kabin, oraz siedzących w nich zielonoskórych pilotów. Wykrzywione dziko pyski, wypełnione rzędami ostrych ząbków, oraz szpiczaste uszy i wytrzeszczone, żółte oczy, pozwoliły ostatecznie rozpoznać wroga.
    Dzioby czerwono-żółtych rakiet rozpadły się na kawałki, ukazując znajdujące się pod spodem dziesiątki świdrów, kół zębatych i wibroostrzy. Dowodzący okrętami Tau, gdy zorientowali się co grozi ich Shark'om, bez namysłu rzucili do walki dziesiątki dron, licząc na to, że przechwycą one nadciągające zagrożenie. Drony uformowały dwie ściany defensywne, utrzymując nienaganny szyk i otworzyły gęsty ogień do nadlatujących rakiet. Przestrzeń wypełniły kolorowe eksplozje, oraz niezliczone kawałki zniszczonych maszyn.
Gdy chmury gazów i pyłu rozproszyły się dostatecznie, oczom patrzącym w ekrany monitorów na statkach imperium ukazał się przerażający widok. Wszystkie rakiety niedraśnięte nawet, pędziły prosto na okręty bojowe.

    Gwałtowne eksplozje targały Tiger Shark'ami, szalejące na pękających pokładach pożary, zabijały dziesiątki członków załóg, którzy jeśli nie spłonęli żywcem, dusili się wyrwani w bezlitosną próżnię.
Komandor Eru'nh patrzył z niedowierzaniem na ekran monitora, śledząc poczynania swojej floty.
- Inżynier łącznościowy daj mi przekaz z ich oka! - Warknął poirytowany niebianin. Na ekranie pokazała się urwana sekwencja obrazów, przedstawiająca dwie z czterech kul złomu, oskrzydlających ścianę dron. Obiekty otworzyły ogień z dziesiątek zamontowanych na nich karabinów maszynowych. Gęsty ostrzał okazał się druzgocąco skuteczny, a żadna z dron nie zdążyła poważnie uszkodzić ani jednego pojazdu wroga.
- Amn'eun chcę tam natychmiast mieć dwie eskadry Remora Fighter'ów. Kan'un, obie Orca w tej chwili do punktowania, Manty do osłony i logistyka.
Załoga rzuciła się do wykonywania poleceń komandora, eter wypełniły nadawane rozkazy oraz wiadomości zwrotne. Eru'nh zacisnął dłonie na poręczy swojego stanowiska i przymrużonymi oczami obserwował kolejne posunięcia swojego wroga.

    Wystrzelone z hangarów Remora Fighter'y otoczyły sunące ociężale Orca, dołączyły do nich smukłe Manty oraz logistyczny Protector. Na wrogi atak nie trzeba było długo czekać, kule złomu z impetem wleciały między śmigające myśliwce, wiążąc je walką. Pierwsza Orca, która wleciała dostatecznie blisko walczących, odpaliła promień punktowy, który precyzyjnie trafił w jeden z nieprzyjacielskich obiektów. Maszyna wroga momentalnie zwolniła, tracąc przewagę prędkości i zwrotności, myśliwce Tau rozprawiły się z nią natychmiast, niszcząc najwyraźniej jakieś newralgiczne podzespoły, odpowiedzialne za działanie silników. Kula złomu zawisła nieruchomo, a po osłaniających ją stertach blachy przeleciały fioletowe iskry potężnej energii. Nagle pojazd zapadł się w sobie, dosłownie znikając z oczu walczących, by po chwili eksplodować wielką kulą oślepiającego światła.

- Co to było, czy ktoś może to dla mnie ustalić? - Warknął komandor, zbliżając twarz do monitora i z niedowierzaniem wytrzeszczając oczy. Główny inżynier przerzucił obraz na centralny holoprojektor, gdzie wszyscy obecni na mostku mogli obserwować, jak w wyniku eksplozji obcego pojazdu, wytworzyła się sfera energii, która pochłonęła większość myśliwców Tau, Orca i dwie Manty. Nagle sfera skurczyła się do maleńkich rozmiarów i zniknęła, a razem z nią okręty i myśliwce Tau.
- Meldować! - Eru'nh nie ukrywał emocji, jego podwładni również tracili nerwy, nie byli weteranami, dla wielu z nich to była pierwsza misja bojowa, jednak do walki z czymś takim nikt ich nie przygotował.
- Komandorze, odczyty skanera wskazują na działanie silnego pola antymaterii, czujniki potwierdzają wystąpienie w rejonie walki źródła energii, mogącego wytworzyć taką anomalię. - Zameldował główny inżynier, który wycierał pot z czoła rękawem.
- Robacza dziura? Ci barbarzyńcy potrafią wytwarzać robacze dziury? - Komandor złapał się za głowę, wciąż powtarzając ostatnie pytanie. Nagle zamilkł tylko po to, by zaskoczyć wszystkich gwałtownym wrzaskiem.
- Pociski! Strzelać do nich tylko pociskami! Te cholerne sterty rzelaztwa działają jak akumulatory, a my sami je im naładowaliśmy bronią energetyczną. Zachować dystans, zakaz używania broni energetycznej!

    Mays'anu szarpał nerwowo za stery Remora Fighter'a, jego eskadra zniknęła, pilot nie wiedział co się stało, oślepił go błysk, a po chwili nie było w okolicy połowy floty ofensywnej. Teraz usiłował pozbyć się z ogona śmigającej za nim rakietowej kuli. Burstcannon'y obrócone do tyłu grzały we wroga ile wlezie, jednak to nie zniechęcało napastnika, zbijając tym z tropu młodego niebianina. Łączność nawalała, kule obcego raz za razem uderzały w pancerz pozbawionego już osłon myśliwca, pilot słyszał jakieś trzaski w eterze, jednak nie rozumiał treści przekazu. Kontynuował więc swój lot, dbając o to, by jego namierzanie nie schodziło z iskrzącego pojazdu wroga. Nagle, zaskoczony gwałtownym manewrem złomokuli, Mays'anu stwierdził, że napastnik przestał go gonić i skierował się prosto na resztkę floty ofensywnej. Niebianin był bardzo młodym i niedoświadczonym pilotem, nie zrozumiał zagrożenia, jakie niesie ze sobą tryskający energią pojazd wroga. Pilot, zamiast rzucić się do ataku, postanowił odczekać, aż jego tarcze naładują się z powrotem i odpuścił.

    Komandor z przerażeniem obserwował kolejną czarną dziurę, która otworzyła się dokładnie w centrum pozostałości po ofensywnej flocie. Dwie złomokule iskrząc złowieszczo nadal pędziły w kierunku głównej floty, a za nimi toczył się ich statek matka.
- Pełna gotowość bojowa, rozproszyć flotę! Zasięg robaczych dziur to około trzy kilometry, utrzymać dystans między jednostkami do pięciu kilometrów, poderwać kastę ognia, przygotować się do ewentualnych abordaży.
Komandor wydawał rozkazy drżącym głosem, widać było, że traci panowanie nad sobą, jego pierwsza misja, pierwsza flota i pierwszy okręt flagowy były zagrożone. Niebianin nie rozumiał taktyki przeciwnika, nigdy nie szkolono go w walce z czymś takim, a teraz najzwyczajniej na świecie puściły mu nerwy i nie wiedział co ma robić.

    Cadre Fireblade Out'un usadowił się w siedzisku na pokładzie transportera, w specjalnym chwytaku nad głową umocował swój wysłużony karabin i zapiął pasy. Reszta załogi, zaszczycona obecnością dostojnika, w ciszy przygotowywała się do walki.
Out'un zwrócił się do siedzącego obok Shas'ui, z którym stoczył niejedną bitwę w kampanii przeciwko eldarskim najeźdźcom.
- Rozkaz załadowania na transportery jest nieco dziwny, nie uważasz Dro'en?
- Nie mi decydować o słuszności poczynań naszych niebian, ale również dziwi mnie taki obrót spraw. - Odpowiedział wojownik, poprawiając hełm na głowie.
- Skoro spodziewamy się abordażu, to po co chowamy się w Dewilfish'ach? Chyba nasz młody komandor nie do końca wie co robi.
- To mnie właśnie martwi przyjacielu. - Przyznał Out'un. - Pomyślałem, że zdobył się na jakieś szaleństwo i sam chciał dokonać abordażu na wroga, myślę jednak, że jego inżynierowie wytłumaczą mu, iż nie robi się tego za pomocą transporterów lądowych. Czekamy na dalsze rozkazy, możemy dla zabicia czasu zagrać w „gołą babę” masz karty?

    Ostatnia Manta floty, w towarzystwie dwóch eskadr rakietowych dron, uderzyła na nadlatujące pojazdy wroga. Pociski miały poważne problemy z namierzaniem złomokul, ponieważ te, miały zadziwiająco małe sygnatury i na ekranach radarów wyglądały na bardzo małe obiekty, jak piłki do Bloodbowla. Dopiero ostatnia salwa zdołała uszkodzić wrogi obiekt na tyle, że ten stanął w płomieniach i eksplodował niegroźnie. Niestety, pozostała kula mknęła do przodu, mijając bezbronne drony, pozbawione pocisków.
Piloci Manty zdecydowali się na ostateczność i weszli na kurs kolizyjny z wrogiem. Przeciwnik chyba się z tym nie liczył, widać było, że w ostatniej chwili usiłował uniknąć zderzenia, jednak coś nie zadziałało w jednym z jego silników kierunkowych i maszyna rzuciła się tylko nieznacznie w bok, wlatując prosto w pędzącą Mantę.

- Załoga Manty wykonała ostatni rozkaz komandorze. - Zameldował inżynier.
- Dla większego dobra. - Mruknął pod nosem komandor, powiększając obraz sunącej przez kosmos sterty złomu, która jako jedyna pozostała mu do zniszczenia.
- Potrzebujemy na to punkt i magnetraktor, nie wiemy, czy czasem nie ma tam jeszcze jakiś niespodzia...
Głos uwiązł w gardle komandora, gdy zobaczył, jak mknąca maszyna wroga znika i w chwilę później pojawia się w samym centrum głównej floty. Słowo „teleportacja” nie było obce niebianinowi, jednak myślał do tej pory, że termin ten to tylko szkolna ciekawostka, obiekt prac naukowych i przemyśleń wielkich projektantów.
- Inżynier łączności, nadaj do głównej kwatery, że system „Dauntylo” został pozbawiony ochrony...

    Shas'ui  Dro'en spojrzał z niezadowoleniem na rozrzucone po podłodze transportera karty, potężny wstrząs powtórzył się i tym razem nawet podręczne bagaże z niedomkniętych zasobników wypadły na zewnątrz.
- Co się dzieje? Pilot, melduj! - Shas'ui nie doczekał się odpowiedzi, zamiast tego, usłyszał trzask wyłamywanej grodzi i ryk wylatującego przez śluzy powietrza.
Coś złego działo się z barką lotniskową, jednak zamknięci na pokładach Devilfish'ów wojownicy nie mieli jak ocenić sytuacji. Nagle transportery po prostu oderwały się od pokładu i zaczęły swobodnie dryfować w próżni.
Cadre Fireblade Out'un patrzył na swoich żołnierzy, którzy zaniepokojeni usiłowali zrozumieć co się stało, w końcu jeden z nich, odpiął pasy i pofrunął w kierunku włazu, prowadzącego do kokpitu.
Wojownik zaglądnął w wizjer, odwrócił się do Cadre i drżącym głosem zakomunikował.
- Piloci nie żyją, kabina zdekompresowana, spadamy w kierunku powierzchni planety.
- Shas'la, co ty wygadujesz, przecież tu nie ma żadnych planet! Krzyknął Dro'en, odpinając swoje pasy i przepychając się do wizjera we włazie.

    Flota została niemal w całości pochłonięta przez wielką, robaczą dziurę, jednak te z okrętów, które nie znalazły się w całości w kuli energii, zostały przecięte w pół. To właśnie przytrafiło się barce Cadre Fireblade'a, jednak okazało się, że ci, którzy zostali wchłonięci przez czarną dziurę, mają więcej szczęścia, teoretycznie.
Flota pojawiła się na orbicie nieznanej planety, w pełni sprawne pozostały tylko dwa okręty wsparcia oraz okręt flagowy, reszta była zniszczona, a ich załogi ginęły właśnie w próżni, lub spadały na powierzchnię planety na pokładach lądowników.

Cadre Fireblade Out'un ocknął się, słyszał wokół siebie poddenerwowane głosy, trzaski wyładowań elektrycznych i szum płynów, cieknących z rozerwanych przewodów. Transporter był nieruchomy, nie było światła, a w ciemności kotłowali się Tau, usiłujący wydostać się z roztrzaskanej maszyny.
Shas'ui chwycił Cadre za ramię pytając, czy ten dobrze się czuje. Out'un pomacał swoje nogi i ręce, przejechał dłonią po głowie i piersi nie znajdując żadnych ran. Wyglądało na to, że wszystko było w porządku, ale tylko do momentu, gdy platforma transportowa nie eksplodowała i nie wszedł przez nią potężny Marine, omiatając sponiewieranych wojowników snopem silnego światła.

Czys, szczerze mówiąc liczyłem na połączenie naszych flufuw i domyślałem się, że w pewnym sensie pomogę Ci pisząc swoją historię w sposób bardzo uniwersalny
Dla większego Dobra zgwałcimy im tam te wszystkie elfiontka!!!

Ostatnio edytowany przez Raziel (2013-10-04 01:00:05)


Batman, Age of Sigmar, Confrontation, Warzone, Warzone Ressurection, Warmachine, Hordes, Dystopian Wars, Firestorm Armada, HellDorado, Infinity, Battlegroup, Alkemy, LotR(stary), Team Yankee, Flames of War, Mordheim/Warheim, Anima-Tactics, WFB Historical, Afterglow, Wrath of Kings, WH40K(od biedy), WFB(od biedy)

Offline

 

#18 2013-10-06 12:34:19

 cavalierdejeux

Riddle me this...           Riddle me that

Skąd: Breslau-am-Oder
Zarejestrowany: 2010-08-18
Posty: 10089

Re: Enna - Część Narracyjna

PONIŻEJ PROSZĘ KOLEJNE OPOWIADANKA, RAPORTY Z BITEW i ZDJECIA

Zgłoszenia rozpiskowe i pytania do zasad w temacie danego epizodu

Przepraszam za edytowanie waszych postów, ale okazało się, że było to konieczne


Boreliusz, I've a feeling we're not in Özz anymore.
Battlefleet Gothic (Imperial Navy) ● WH40k (Gwardia Imperialna) ● Necromunda (Ratskin/Cawdor/Spyrer)
Infinity (Ariadna) ● Konfrontacja / Hell Dorado / Alkemy / AT-43 (wszystko)

2016... "Changes never changes."/"Changes never been so much fun."

Offline

 

#19 2013-10-06 23:11:42

 Xyxel

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-09-21
Posty: 2191

Re: Enna - Część Narracyjna

- Jam jest Thanatos i powróciłem.
- Ten świat należał, należy i po wieki będzie we władaniu dynastii Atun.


Egzoszkielet lorda zbudowany z stopów metali przewlekanych włóknami wzmacnianego amaranthitu i adamantium naprężył się.
Ciężki, dwuręczny bojowy kostur wyposażony w energetyczne ostrze wiernie leżał przy swym panu, czekając na aktywację i krew.

- Powstańcie moi wierni wojownicy. Czas ukarać żywych za to zuchwałe wtargnięcie i spowodowane zniszczenia.
- Nadchodzi czas zemsty.


Pierwsze dwie krypty wojowników rozpoczęły sekwencję protokołów reanimacyjnych.
Pobudzone zostały systemy autonaprawy i ustalania hierarchii celów do anihilacji.

- Porządek. Jedność. Posłuszeństwo.
- Nauczyliśmy galaktykę tego dawno temu i uczynimy to raz jeszcze.



http://img13.imageshack.us/img13/2749/u1jn.jpg


-------------------------------------------------------------------------------------------
Chaos Space Marines, Necrons, Chaos Daemons, Warriors of Chaos, Tomb Kings.

Offline

 

#20 2013-10-07 02:13:29

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Magma chlusnęła przez pradawne korytarze obryzgując pięknie zdobione kafle. Biała, od gorąca, skała rozgrzała, a po chwili stopiła pracę pradawnej cywilizacji pozostawiając po sobie jedynie bezkształtną dziurę. Karol Grunderberg spojrzał na to z przerażeniem. Jego oczy powędrowały ku, stojącemu przy nim, kierownikowi imperialnej ekspedycji. Profesor Ferdnand Magler także wydawał się przerażony, jednak powód był gruntownie odmienny, o czym przekonał się Karol gdy tamten tylko się odezwał
-Do stu diabłów, moje wykopaliska!- był w stanie wydusić z siebie. Ordo Xenos, z którego ramienia zostali tu wysłani, faktycznie nie będzie zadowolone. W sumie to profesor mógł mieć rację, dezaprobata inkwizycji faktycznie mogła okazać się większym problemem niż potok magmy który właśnie odciął im drogę wyjścia.
-Profesorze Magler, nie mamy jak wyjść!
-Jeśli nie możemy się wydostać, zejdźmy głębiej.- rzucił Gustaw.
-Ty kretynie, mamy uciekać przed magmą pod ziemię?
-I to jeszcze w głąb tych cholernych katakumb. Kompletnie straciłeś rozum?
-Słusznie Gustawie- wtrącił się w przepychankę studentów profesor.- Gdzieś tam musi być wyjście zapasowe, w razie zawalenia głównego. Jesteś geniuszem, chłopcze.
Zeszli więc głębiej, szli i szli, dawno już zostawiając za sobą obszar włączony do wykopalisk. Im głębiej schodzili tym więcej widzieli tych dziwnych figur z adamantium i bardziej zdobione były ich oblicza.
-Niebywałe! Panie profesorze, niech pan spojrzy!- Nie większe od pięści, adamantowe żuki uwijały się jak w ukropie, przy cieknącym w rogu jaskini strumyku magmy.- Widzi pan? Te żuki! One się poruszają!
-Wielki imperatorze! Sir Gregor nigdy w to nie uwierzy! -Magler złapał jednego z żuków i zaczął przyglądać mu się uważnie.
-Panie profesorze, niech pan spojrzy!
-Za chwilę.
-Panie profesorze!
-PROFESO..
-Ratunku! -Ferdinand odwrócił się, wystraszony i zobaczył że jeden z posągów stoi tam gdzie przed chwilą go nie było. Chciał przełknąć ślinę, lecz wyschło mu w gardle. Studenci gdzieś zniknęli, po za żukami w pieczarze towarzyszył mu tylko ten posąg i setka innych pod ścianami. Ten jednak był wyjątkowy, żaden wcześniej przez niego widziany nie był tak zdobiony. Żaden inny nie reprezentował sobą takiego obrazu siły i dumy, wydawał się doskonały. Chciałoby się powiedzieć 'o rysach godnych władcy'- przemknęło profesorowi przez myśl, gdy żuk wyrwał się z jego dłoni. I wtedy to sie stało. Posąg poruszył się i to z szybkością której nigdy by się po nim nie spodziewał. Profesor poczuł jak unosi się w powietrze niesiony przez potężnego Xenos. Poczuł gniew, buchający z jego oblicza, niczym z rozsierdzonego byka i usłyszał jak obcy wydaje z siebie dźwięk. W pierwszym momencie nie zrozumiał. W pierwszym momencie nie spodziewał się że usłyszał ten z dawna martwy język i ucieszył się, jako naukowiec. Dopiero po chwili dotarł do niego przekaz, w staroeldarskim dialekcie którego uczył się na studiach jako języka obcego lata temu,
-Precz! Precz niszczyciel! Dostaniesz coś przyniósł..-i słowo którego nie zrozumiał, nie musiał. Posąg cisnął nim w róg sali, ten sam gdzie magma, mimo pracy żuków, sączyła się coraz obfitszym strumieniem topiąc skałę.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#21 2013-10-09 19:58:30

Artois

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Zarejestrowany: 2010-10-01
Posty: 1438

Re: Enna - Część Narracyjna

CAEL THAL BYŁ NAZNACZONY...

Jak zdobył święcenia Kapelańskie, nikt już prawie nie pamięta gdyż było to bardzo dawno temu i niewielu z uczestników tamtego wydarzenia ma jeszcze okazję pełnić służbę w szeregach zakonu. Od samego początku nie był to łatwy kawałek chleba dla ambitnego Marine, gdyż szybko został on rzucony w sam środek wojennej krucjaty przeciwko dawnym współbraciom którzy podążyli drogą zguby. Waleczność oraz bezwzględność na polu walki sprawiły, że jego talent nie umknął uwadze najwyższemu zwierzchnictwu zakonu Mrocznych Aniołów. Dostąpiwszy zaszczytów Kapelana Śledczego, Cael Thal poznał tajemnicę brzemienia z jakim muszą się zmagać członkowie Wewnętrznego Kręgu. Od tego czasu bardzo się zmienił i wyalienował, a jego towarzysze którym niegdyś sporo opowiadał o swoich planach i zamierzeniach musieli pogodzić się z tym, że zyskując wspaniałego dowódcę jednocześnie stracili wieloletniego przyjaciela.

CAEL THAL BYŁ NIEZWYCIĘZONY...

Fanatyzm zawładnął jego umysłem, a nienawiść sercem dodając mu sił w walce z pomiotami chaosu. Podobny wpływ wywierał na swoich współbraci którzy przy jego boku byli zdolni do nieludzkich czynów stając jak równy z równym w szranki z liczniejszym i groźniejszym wrogiem. Jeden z takich wyczynów miał miejsce podczas oblężenia twierdzy Gnalr Haraz na jednym z asteroidów który ostatecznie okazał się ogromną latającą fortecą! Szturm rozpoczął się od ataku Skrzydła Śmierci na centralny dziedziniec twierdzy zadając ogromne straty broniącym murów upadłym braciom. Boltery przecinały seriami ich gnijące ciała z każdym pociskiem przybliżając ich do kresu marnego życia. Totalne zaskoczenie sprawiło, że obrońcy twierdzy rzucili się chaotycznie w kierunku terminatorów ignorując odpadające w wyniku trafień cząstki własnego ciała oraz pancerza. Na domiar złego z czeluści fortecy zaczął się wydobywać przeraźliwy demoniczny ryk który z każdą chwilą narastał do granic wytrzymałości. Gdy tylko bydle pojawiło się na powierzchni momentalnie przykuło uwagę uginającego się pod naporem wrogów Skrzydła Śmierci. Na szczęście część w nich spoglądając w niebo dobrze wiedziała czego z nadzieją wypatruje. Zupełnie niepodziewanie dla obrońców nad fortecą ukazał się rząd lecących z ogromną prędkością transporterów zmierzających wprost w centralny sektor twierdzy. Nadlatujących gości przywitała salwa z dział w wyniku czego część z nich nie osiągnęła celu, jednak te które szczęśliwie ominęły ostrzał z impetem gruchnęły o mury zamku. No może poza jednym który idealnie trafił w rogatą głowę szarżującego po dziedzińcu paskudztwa przygniatając ją do posadzki. Otwierając właz transportera Cael Thal był nieco zaskoczony zaistniałą sytuacją lecz nie zastanawiał się zbyt długo. Momentalnie wziął do ręki swój zasłużony crozius i z całej siły, odprawiając w myślach tajemnicze formuły, posłał swą broń w trzewia bestii przecinając ją obuchem w pół!

CAEL THAL NIGDY NIE WYBACZAŁ...

Gdy w wyniku krwiożerczych tortur Cael Thal dowiedział się, że jeden z najbardziej poszukiwanych przez zakon zdrajców, znany niegdyś jako Ronald, miał jakiś czas temu podążać w kierunku odległej Enny, Kapelan dobrze wiedział jak będzie jego następny krok. Niestety zakon Mrocznych Aniołów związany sojuszem z Utramarinami podczas kampanii w układzie D`YerMaka nie był w stanie wysłać na Ennę sił o jakie zabiegał Cael. Ponadto Kapituła Zakonna zdecydowanie wolałaby aby Kapelan uczestniczył we wspomnianych działaniach zamiast wyruszać na kolejną krucjatę. Szczęściem w nieszczęściu okazała się jednak informacja o zerwaniu kontaktu z wyprawą Kronikarza Turela jakiś czas temu oraz o konieczności zbadania tego co mogło się tam wydarzyć, biorąc pod uwagę spokojną dotychczas planetę. Obracając sytuację na swoją korzyść Cael Thal zdobył poparcie dla misji rozpoznawczo-ratunkowej która z oczywistych względów miała nieformalne drugie dno. Zebrawszy ze sobą odpowiednich do tego zadania ludzi Kapelan Śledczy wyruszył w kierunku Enny pełen złości ale też niepokoju wynikającego z troski o zaginionych braci. Niestety odnalezione na planecie szczątki konwoju z oznaczeniami Mrocznych Aniołów nie napawały go optymizmem, a wręcz rozbudziły w nim jeszcze większą chęć krwiożerczej zemsty. Zemsty która przysłoniła mu wszystko co było dla niego ważne na tym świecie. Zemsty która doprowadziła go na skraj świadomości. Zemsty która na zawsze wpisała się w annały Mrocznych Aniołów.

CAEL THAL NIGDY NIE ZAPOMINAŁ...

Offline

 

#22 2013-10-10 20:45:05

 krejman

http://i.imgur.com/jgZgn.png

46233362
Call me!
Skąd: +50° 59' 11.79", +17° 14' 15.4
Zarejestrowany: 2013-05-03
Posty: 230

Re: Enna - Część Narracyjna

Podczas bitwy z eldarami w pajęczym trakcie nemesor Khirynov został zaatakowany przez pędzące kule złomu, w środku których znajdowały się małe, zielonoskóre istotki. Pojawiły się one nagle obok nekrońskiego okrętu flagowego klasy tombship, naelektryzowane nieznanym źródłem energii. Nagle wybuchły one tworząc wielki wormhole, dodatkowo naładowany salwami z broni typu gauss i tesla. Pochłonęły one jedynie częściowo 2 statki, w tym mostek statku flagowego. Nemesor Khirynov został wciągnięty będąc prawie w ogóle nie wyekwipowany za wyjątkiem jego warscythe'a. Pędząc przez wormhole nemesor nawiązał połączenie z oddziałem 10 wojowników. W chwili przejścia przez wormhole zobaczył on planetę, jak miał się później przekonać, Ennę. Podczas lądowania uszkodiło się jego ciała przez co musiał wejść w stan naprawczy. W tym stanie pochwycili jego i jego warriorów Chaos Space Marines. Podczas naprawy próbował nawiązać kontakt z tomb worldem, ale wyczuł jedynie swojego dawnego rywala. Doszedł do wniosku, że reszta grobowców musiała zostać zniszczona, gdyż Thanatos był tylko podrzędnym lordem. Obudziło to jego gniew, podsycony dodatkowo wspomnieniem niedawnego spotkania z Anakhyrem, największym nekrońskim bohaterem.Gdy tylko się ponownie uruchomił/obudził od razu zaczął zabijać wrogów. To samo robili jego wojownicy. W końcu udało się wszystkich powalić tak, że nie mogli się natychmiastowo naprawić, po czym zakopali ich.

Ostatnio edytowany przez krejman (2013-10-12 12:33:21)


Wh40k:nekroni
tel:787711420

Offline

 

#23 2013-10-11 03:19:47

 teperak

http://i.imgur.com/EwtZm.png

9370011
Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2011-04-02
Posty: 417

Re: Enna - Część Narracyjna

Kapelan Gleistes Aricius z zakonu Szkarłatnych Pięściu przystaną na chwilę przy grodzi dzięlacej pomieszczenie w którym podróżują żołnierze od reszty okrętu na którym się znajdował aby zanurzyć swój wzrok w raporcie przesłanym przez dowództwo...

-14 dzień kolejnego miesiąca, i tak dalej, i tak dalej...

-Diabli to wzięli, kto zwraca uwagę na daty? Już sam nie pamiętam po tylu stoczonych bitwach kiedy po raz pierwszy  rzucono mnie do walki w jakimś systemie którego nigdy nie widziałem na oczy, kiedy wręczano mi pierwsze odznaczenie i awanse za wierną służbę Imperatorowi i poświęcenie. 

-Mniejsza z tym, gdzie jest najciekawsza część raportu...

-Jest... cel zadania.


"W systemie planetarnym Enny zarejestrowano wrogie działania militarne, niestety nie znaleziono żadnej informacjii mówiącej  coś na temat agresorów. Istnieją przypuszczenia, że to dawni  słudzy Imperatora, którzy dopuścili się zdrady. Waszym celem jest infiltracja Enny, rekonesans oraz zdobycie jak największej ilości informacjii. Przydzielamy Ci drużynę skautów. Oczekuj na dalsze rozakzy.
       
          Niech żyje Imperator!"


-Nie jest tak źle, wolałbym skopać pare zielonych tyłków ale zadanie to zadanie...

Okręt zbliżał się do punktu wyjścia z Rynn's World. Dzwonki pokładowe oznajmiły gotowość do skoku. Gleistes otworzył grodź i zają swoje miejsce na czas przejścia przez systemy pogrążając się w rozmyślaniach nad taktyką i co może go spotkać na Ennie.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kapelan stał wśród Marines i mówił do nich...

-Kosmiczny Marine jest jak skalny blok. Kiedy blok leży na równinie, w harmonijnym  otoczeniu - tkwi w miejsc. Ludzkość może stawiać wokół swoje domy i najsilniejsza wichura nie sprawi, by zostało zniszczone to, co zbudowano. Lecz kiedy znajduje się na zboczu, może ujawnić swoją moc i stoczyć się wprost na przeszkodę, która zakłóca jego spokój. Kosmiczny Marine - podobnie jak blok leżący na stoku - może stać się niszczycielem, którego nic nie powstrzyma!

Poraz kolejny dzwonki odezwały się na pokładzie informując o zbliżającym się punkie wejścia do systemu Enny. Gleistes ponownie zają swoje miejsce i myślał o tym, że Enna jest tuż przed nimi, tylko ostatni skok i będą na miejscu.

-Pamiętajcie, niech wasze Szkarłatne Pięści pewnie dierżą broń, wasz wzrok niech będzie natchniony przez samego Imperatora by skutecznie razić wrogów, a w walce niech wiara w niego dodaje wam sił!

-On naszą tarczą i naszym obrońcą!

-Za Imperatora!

W tym momenice doszło do skoku. Po krótkiej chwili, gdy ledwo znaleźli się w systemie  Enny na całym pokładzie razem z pulsującym czerwonym światłem  rozległ się alarm bojowy. Było jednak już za późno by cokolwiek zrobić.  Marinse napotkali zbyt dużo jednostek  wroga. Okrętem Kapelana Ariciusa targały tylko eksplozje.

Resztę wydarzeń pamięta jak przez mgłę. Zabrano ich z miejsca, w którym ujrzeli po raz pierwszy Ennę by później postać w pancerzu szturmowym wtrąciła wszystkich do celi. Niewiedzieli jeszcze co czeka ich dalej...


Infinity - PanOceania
Kampfgruppe Normandy - Niemcy
Firestorm Armada - Terran Alliance
Warmachine - Khador

Offline

 

#24 2013-10-11 23:57:48

 omadan

http://i.imgur.com/LOEAg.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-10-23
Posty: 613

Re: Enna - Część Narracyjna

Bernfinn Syn Zimy przekroczył próg szaroniebieskiej kapsuły desantowej i zajął pierwsze wolne miejsce po lewej. Jego bystre oczy przyjrzały się z osobna każdemu z obecnych wojowników. Paru z nich znał osobiście z dawnych lat, reszta była mu obca a ich woń nie przywoływała żadnych wspomnień. Jego wzrok zatrzymał się na Kossviku, dobrym przyjacielu z dawnych lat, którem Bernfinn ufał bezgranicznie. Szczęście sprawiło, że Kossvik akurat znalazł się w siódemce wybrańców. Pech natomiast chciał, że kosmiczny wilk zachowywał się bardzo dziwnie i Bernfinn podejrzewał o co może chodzić. Prawdopodobnie klątwa Russ’a zaczynała brać górę nad Kossvikiem i kosmiczny wilk powoli zaczął zamieniać się w bestię. Znamię wulfena ciążyło nad nim nieuchronnie jak sęp nad padliną. Bernfinn wierzył, że będzie mógł liczyć na pomoc brata zanim zostanie on pochłonięty przez instynkt bestii, bowiem nie było odwrotu przed tym piętnem. Nie pogrążając się dalej w posępnych nastrojach Syn Zimy szybkim ruchem założył uprząż bezpieczeństwa i zatopił się w myślach. Przywołał w nich wydarzenia, jakie miały miejsce zaledwie tydzień temu. Zaledwie parę dni minęło od jego pojedynku z Erykiem Lodołamaczem. Walka niestety nie zakończyła się zwycięstwem żadnej ze stron i trzeba było podjąć inne kroki aby wyłonić nowego wilczego lorda wśród dwóch kandydatów. Wszak zarówno Berfinn jak i Eryk dysponowali solidnym zapleczem trofeów, sukcesów i blizn, które jednoznacznie świadczyły o ich odpowiedniej kandydaturze na nowego przywódcę sfory. Zgodnie więc z pradawnym rytuałem sięgającym jeszcze lat, gdy Russ stąpał wśród swych braci prymarchów, każdy z dwóch pretendentów miał wykazać się męstwem podczas specjalnego zadania. Owym zadaniem mogła być misja ratunkowa, eliminacja przyczółku arcywroga, lub uratowanie poddanych Imperatora przed rychłą zgubą. Do wykonania misji kandydat mógł tylko liczyć na siebie i zespół złożony z siedmiu losowo wybranych Szarych Łowców. Wojownicy z wilczej straży, ani inni synowie Russ’a nie mieli prawa uczestniczyć ani kontaktować się z członkami próby. Eryk Lodołamacz dumnie zabrał swoją sforę i ruszył w nieznane. Ponoć znał położenie plugawej świątyni Nurgla obecnej na space hulk’u „Świt Przeznaczenia”. Przechwalał się, że przywiezie głowy upadłych kapitanów lorda rozkładu. Bernfinn miał inny pomysł na przechytrzenie rywala. Kapłan Run, Torviksson, powiadomił go bowiem o energii chaosu mającej ujście na planecie zwanej przez tubylców Enna. Odległość wydawała się zachęcająca a i o trofea Bernfinn mógł być spokojny. Gdy Torviksson wyczuł zawirowanie w osnowie zazwyczaj oznaczało to przynajmniej sporą bandę czcicieli upadłych bogów. Decyzja o desancie zapadła więc szybko i tak oto kandydat na przyszłego wilczego lorda znalazł się w kabinie desantowej, wśród znanych i nieznanych towarzyszy broni odliczając minuty dzielące go od jego triumfu.

Offline

 

#25 2013-10-12 22:42:53

 Xyxel

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-09-21
Posty: 2191

Re: Enna - Część Narracyjna

- Sprawność sumaryczna bazy 3%. Sieć czujników uszkodzona. Wykryto intruzów w strefach :
01100101 01101110 01110100 01110010 01111001,
01100010 01100001 01110010 01110010 01100001 01100011 01101011 01110011,
01110010 01100101 01100001 01100011 01110100 01101111 01110010
http://img822.imageshack.us/img822/6726/975h.jpg
- Strefa 01100011 01110010 01111001 01110000 01110100 nienaruszona.
- Strefa 01110010 01100101 01100001 01100011 01110100 01101111 01110010 nieaktywna.
http://img202.imageshack.us/img202/3755/d54x.jpg
- Rozpoczęto algorytmy odbudowy wg hierarchii stref. Nano-skarabeusze aktywowane.
- Canoptek-skarabeusze aktywne za dwa nano-cykle. Procedury odtworzenia stref.
- Odtworzenie stref do wydajności 23% za pięć mikro-cykli.
- Pełna odbudowa....... dwa cykle.

Thanatos przesłał swój glif akceptacji. Wszystko było w ramach akceptowalnych parametrów.
Jego aktywni wojownicy jednoczneśnie potwierdzili wybrany protokół ataku:
01101011 01101001 01101100 01101100 00100000 01100001 01101100 01101100
Opór żywych będzie jak zwykle bezcelowy.

Ostatnio edytowany przez Xyxel (2013-10-12 22:49:01)


-------------------------------------------------------------------------------------------
Chaos Space Marines, Necrons, Chaos Daemons, Warriors of Chaos, Tomb Kings.

Offline

 

#26 2013-10-13 17:23:16

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Gleistes spojrzał na drzwi, znów piątka kultystów przyszła po któregoś z więźniów, przeklęci.
Jeden wskazał palcem na niego, kapelan uśmiechnął się i wyszedł z celi dumnie wypinając pierś. Zniszony power armor zdobił imperialny aquila, Gleistes spojrzał na pozłacane zdobienie swego napierśnika i westchnął ciężko. Podniósł się z ziemi i podszedł z wolna do strażników. Wyglądający na dowódcę wysyczał swym wąskim językiem, pięć luf wycelowanych było w odsłoniętą głowę astartes
-Pójdziesz ssss nami.
-I zła się nie uleknę..-rzucił cicho, jakby w zadumie. A dowódca strażników podszedł do niego i wymierzył policzek, karcąc za ociąganie się.
-Pójdziesz po dobroci, czy mamy zabrać kogo inn..-Gleistes uderzył upadłego opancerzoną dłonią w pierś, z taką siłą i szybkością że temten poszybował w powietrzu i uderzył w dwóch kompanów. Kapelan nie marnował czasu, przetoczył sie przez ramie i dwa strzały z lasguna ugryzły mur za miejscem gdzie przed chwilą była jego głowa. Działał szybko, już był przy nich i jego palce zacisnęły się na szyjach tych którzy kiedyś ślubowali wierność imperium. Włożył całą swoją siłę w sprawiedliwość i rozbił dwie czaszki o siebie nawzajem. Truchło poszybowało w podnoszącego się z ziemi gwardzistę i przygwoździło go spowrotem do ziemi
-Nie tak prędko.-Przerwał Gleistesowi, celując do niego z pistoletu, dowódca konwoju.- Widzę że potrzebujesz lekcji pokory, marynarzu.
-Ty też, śmieciu.- odezwał się głos za jego plecami i w momencie gdy gwardzista odwrócił się zdziwiony ku wejściu do celi przekonał się że nie zdążyli zamkną drzwi. Jego głowa przetoczyła się po ziemi, pozostawiając porpurowy ślad na piachu. W progu stał Inkwizytor Coteaz we własnej osobie. W jego prawej ręce obciekał krwią nóż taktyczny, zabrany nie wiadomo skąd. - Nie stój tak, trzeba uwolnić sługi imperatora.

cdn.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#27 2013-10-13 17:45:57

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Cadre Fireblade Out'un przemykał się od cienia do cienia. Forteca ludzi przypominała śmietnisko i te małpiszony nie mogły dostrzec nawet mijającego ich o kilka kroków wojownika. Bunkier, który miał stać się jego celem okazał się dobrze chroniony, dziesiątka marines i piętnastu ubranych w zielone pancerze ludzi, zbyt wielu.
Sam nie był pewny co może zrobić, ucieczka z transportu mogła okazać sie bezcelowa, nie zdobędzie tych danych. Już wczoraj miał nadzieję że mu się uda, zamieszanie spowodowanie przez atak necronów wydało się doskonałą okazją, jednak zbyt wielu ludzi kręciło się przy dziale, zbyt wielu.
Wyznawcy mrocznych bogów odparli natarcie odlanych ze stali wojowników i umocnili się w razie dalszych ataków. Żaden jednak nie odważył się podejść do któregoś z władców podziemi. Out'un mógł tylko czekać, większe dobro sprzyja tym którzy podporządkowują się jego wskazówkom.
Out'un miał wrażenie że wśród ludzi zapanowało jakieś poruszenie. Trzeba będzie ich niepokój przekuć we własny sukces, pomyślał kontynuując przemykanie ku lepszej pozycji do ataku.

cdn.

Ostatnio edytowany przez Zalew (2013-10-13 17:46:13)


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#28 2013-10-13 18:06:06

 Xyxel

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-09-21
Posty: 2191

Re: Enna - Część Narracyjna

Thanatos wydostał się na powierzchnię. Po całym terenie biegały niczym insekty przedstawiciele jakichś pomniejszych ras.
Nie czekając na swoich wojowników, którym wydostanie się z podziemnych krypt zajęło więcej czasu, ruszył do boju.
Najpierw wyeliminował dwóch najbliższych przeciwników, którzy posiadali broń mogącą go uszkodzic.
Później ruszył wraz z swymi wojownikami w stronę bramy fortu, gdzie koncentrowali się żywi.
http://img542.imageshack.us/img542/4759/v27u.jpg
Na dziedzińcu fortu spustoszenie wśród żywych siał potężnie opancerzony okaz.
To będzie wspaniały pojedynek i nowe trofeum do kolekcji Thanatosa.
cdn.


-------------------------------------------------------------------------------------------
Chaos Space Marines, Necrons, Chaos Daemons, Warriors of Chaos, Tomb Kings.

Offline

 

#29 2013-10-13 22:55:02

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Duriel ogłuszył Bernfinna potężnym ciosem i syn zimy upadł w piach. Upadły miał się właśnie rozprawić z wilczym lordem, gdy wpadł w niego jakiś młody kapitan, Marcus Finn okładał pancerz terminatorski swoim power swordem, nie mogąc zrobić mu krzywdy. Duriel ze złośliwym uśmiechem złapał wrzeszczącego dowódcę Niebieskich Smoków i wyrwał obie ręce ze stawów swą potężną rękawicą, miał wrócić do wciąż nieprzytomnego wilczego lorda gdy bardziej wyczuł, niż usłyszał metaliczny klekot. Zdumiał się, widząc żelaznych ludzi, stojący między nimi odziany był w zdobny płaszcz i nosił potężny oręż.
Terminator nawet nie zawachał się, rzucił się ku księciu podziemi by znaleźć śmierć lub chwałę zrównym sobie przeciwnikiem. Wkoło Tactical Dreadnought Armour zamigotało błękitne światło i nagle sceneria zmieniła się. Znów był na okręcie 'Erberus', z którego wrzucono go w wir bitwy. Wściekł się, zabił trzech marines nim się uspokoił, wtedy ktoś mu wytłumaczył że ludzie lorda Natanaela zaczeli odwrót, wschód słońca już blisko, nie mogli ryzykować.
-Nie ważne, nie przeszkodzi to w wykonaniu wielkiego planu. Wszystko już prawie gotowe i nikt nas nie powstrzyma. -powiedział patrząc przez bulaj ku powierzchni ku której sunęły transportery zwabione bezpiecznym lądowiskiem- A ciebie jeszcze dorwę!

Ostatnio edytowany przez Zalew (2013-10-15 12:16:24)


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#30 2013-10-15 15:27:16

 krejman

http://i.imgur.com/jgZgn.png

46233362
Call me!
Skąd: +50° 59' 11.79", +17° 14' 15.4
Zarejestrowany: 2013-05-03
Posty: 230

Re: Enna - Część Narracyjna

Po tym jak Khirynov'i udało się naprawić, zaczął on zabijać przedstawicieli pomniejszych ras. Po tym jak zabił on przywódcę Chaosu w pojedynku, zaatakował on oddział Krootów, wycinając je do nogi w rekordowym czasie(niższym niż jego inicjatywa!). Cały czas walcząc, obserwował on jak radzi sobie Thanatos. Tak jak przewidział Khirynov, Thanatos okazał się tchórzem i prawie z nikim nie walczył. Gdy wstało słońce, Khirynov przeteleportował się razem ze swoim oddziałem do grobowca Thanatosa, by razem z nim wezwać resztę floty bojowej dynastii Atun i Charnovokh.


Wh40k:nekroni
tel:787711420

Offline

 

#31 2013-10-15 16:30:13

 czys

http://i.imgur.com/LOEAg.png

4600800
Skąd: ul. Prusa
Zarejestrowany: 2011-03-19
Posty: 679
WWW

Re: Enna - Część Narracyjna

Mont'yr walczył na szczycie fortu z ciężko uzbrojonymi marines. Ich prymitywne pancerze z trudem poddawały się jego broni krótkodystansowej i komandor obawiał się że jego wysłużony battlesuit może długo nie wytrzymać tak intensywnej walki. Na szczęście po jakimś czasie inni marines, tym razem chyba ci dobrzy, wspięli się po murze i pomogli Mont'yrowi. Po dobiciu ostatniego ze zmutowanych Gue'la komandor miał zeskoczyć na niższy poziom fortu i rozstrzelać nowo przybyłego marines chaosu. Nie udało się to jednak, stary i podniszczony pancerz odmówił odpalenia silników skokowych. Dowódca chciał już zeskoczyć z dachu w tradycyjny sposób, gdy nagle w "kabinie" zapaliły się ostrzegawcze diody, po niecałej sekundzie, za sprawą systemów ewakuacji, Mont'yr został wystrzelony z kombinezonu. Przez moment spadał z dachu fortu goniony podmuchem eksplozji która rozerwała jego stary, dobry battlesuit. Następnie wszystko zgasło.
Obudził się kilka dni później. Jak się dowiedział od jednego ze swoich wojowników ognia spadł do jednego ze zniszczonych więzień, gdzie cudem przeżył zabójczy dzień tej planety. Po wielogodzinnych poszukiwaniach został odnaleziony. Co ważniejsze odnaleziono również innych żołnierzy jego rasy, jakieś podniszczone XV88 i nawet w miarę sprawną piranię.


http://www.mrocznyraj.pl/gfx/tbb-bar.jpg

Offline

 

#32 2013-10-15 22:04:56

eragon

http://i.imgur.com/XJ88n.png

Zarejestrowany: 2013-10-15
Posty: 14

Re: Enna - Część Narracyjna

Brat sierżant Omnikus nie mógł znieść widoku jak jego kapitan sam walczy z lordem chaosu. Powinien być przy nim ale jednak pobiegł na dach tej przeklętej fortecy pomóc jakiemuś xnenosowi zamiast trzymać się boku kapitana tak jak rada zakonu mu kazała. Gdy wybiegł już na plac, już miał rzucić się na pomoc Finn'owi gdy zobaczył jak Mroczny władca wyrywa Marcusowi ręce."NIEEEEEEEEE"wydobyło się z ust żołnierzy, którzy rzucili się w ich stronę. Sekundę później Plugawca zniknął a oddział Niebieskich Smoków pobiegł pomóc ciężko rannemu kapitanowi. Mimo odniesionych ran kapitan już po kilku dniach był gotowy do dalszego działania. Konsyliarz, którego znaleziono w jednej z chat poprowadził operację wszczepienia biokończyn, która zakończyła się sukcesem.

Offline

 

#33 2013-10-18 12:04:54

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

-A więc podsumowując, panowie mamy tu do czynienia z herezją i to na skalę całej planety. -Bernfinn stwierdził, oczywisty dla wszystkich fakt i podrapał się po bandarzu okalającym całą prawą stronę jego głowy. Rana swędziała niemiłosiernie i choć konsyliarz mówił by zostawić ją w spokoju to był on jednak Dark Angelem, co oni mogą tam wiedzieć.- Czy ktoś ma jakiś pomysł, co możemy z tym zrobić?
-Otrzymałem-wszyscy zwrócili wzrok ku Welazowi, poobijany i wyraźnie wycieńczony został wwieziony do pomieszczenia na wózku, jego czaszka była gładko wygolona, jak po operacji, a nos wyglądał na nastawiany- raport, który może panów zainteresować. Członkini Adepta Sororitas, wieloletnia przyjaciółka i sekretarka zdekapitowanego sir Gregora, zmarła właśnie w skrzydle szpitalnym. -Kilkoro z obecnych pochyliło głowy i wykonało gesty modlitwy.- Całe szczęście, przed tym smutnym wydarzeniem, udało się nam z nią skomunikować drogą psioniczną.
-Przeprowadziłem z nią krótką pogawędkę.- wtrącił schowany dotąd w cieniu Librarian i gdy podszedł do holomapy planety, jego pięknie zdobiony, niebiesko pomalowany power armor wychynął spod szarego płaszcza.- Grażyna, gdyby nie rany które jej zadano także na duszy, była naprawdę miłym towarzyszem rozmowy. Jednak, udało mi się dowiedzieć iż podsłuchała rozmowę dwóch spośród Noise Marines, nie proście mnie bym wspominał w jakich okolicznościach to się stało, proszę. W każdym bądź razie, dzięki tej wiedzy możemy wnioskować jakoby źródło herezji leżało daleko na północy. Sądzę że jest to gdzieś... tutaj. -stwiercił wskazując opancerzonym palcem punkt na zielonkawej holomapie.
-To spory kawał drogi- wtrącił Cael Thal- Ale jeśli taka wola Imperatora..
-To tylko pogłoski!- wszedł mu w słowo Bernfinn Syn Zimy- Wyślemy wojska 'gdzieś tam' w poszukiwaniu niewiadomo czego, znów. Z resztą, dlaczego miałbym wierzyć słowom Dark Angela..
-Bo twoje wszyscy inni mają za nic- Odparł Cael Thal.
-Tak? Gdyby nie to coś na mojej głowie to już teraz rzuciłbym Ci rękawicę!
-Gdyby, gdyby, gdyby.. - Gleistes Aricius przytrzymał Syna zimy za ramiona, a Bernfinn zrobił się czerwony z wściekłości. Marcus Finn zabrał głos.
-Panowie, sprawa jest poważna. Gdy utniemy głowę herezji będziecie mogli pojedynkować się do woli.- stwierdził wskazując mechanicznym palcem ku holomapie. Bionika wydawała się służyć mu bez zarzutów- Pułkowniku Welaz, skąd mamy wiedzieć że tam jest to czego szukamy?
-Za potwierdzenie słów brata Librariana może służyć ten oto meldunek. Pozwólcie że przeczytam wam co przysłał nam patrol.- co mówiąc spojrzał znacząco na Bernfinna-*Mówi starszy plutonowy Franz Eunus, patrol numer taktyczny W-39. Czy ktoś mnie słyszy?* Tak słyszymy cię, tu Cthonia's Tears.*Mamy kontakt, powtarzam, mamy kontakt, z arcywrogiem. Silny oddział taktyczny space marines. Czekam na wytyczne.*Nie podejmować walki i kontynuować zwiad w pierunku północ, północny zachód.*Przyjąłem- Tutaj jakieś pomniejsze raporty o natknięciu się na przeciwnika. Ich Tauros Venators pomknęły w wyznaczonym kierunku unikając starcia. Stwierdzają że mimo że w godzinach gdy powinno być już jasno to dym wulkaniczny przesłania słońce. Raport o tym że kończy im się paliwo na powrót i że muszą zacząć zawracać. Bla bla bla.. Jest! *Mówi starszy plutonowy Franz Eunus, patrol numer taktyczny W-39.* Tu Ctonia's Tears, słyszymy cię słabo, mów głośniej*Tu patrol W-39/niewyraźne/kaś anomalia*Jeszcze raz powtórz*TO JAKAŚ /niewyraźne/ ANOMALIA, PORTAL, CZY /niewyraźne/IE CO!*Opisz co widzisz*BŁĘKITNY KRĄG, ŚWIECĄCY WEWNĘTRZNYM ŚWIATŁEM. JAKIEŚ POSTACI WYCHODZĄ Z NI/niewyraźne/ WRÓĆ! ONE WZBIJAJĄ SIĘ W POWIETRZE. /niewyraźne/ MAĆ, LECĄ KU NAM. GOCKI, RURA!*- Chyba rozumieją panowe wagę tego co właśnie usłyszeliśmy?- wszyscy skineli głowami i nikt się nie odezwał, każdy kalkulując właśnie odczytane słowa. Pierwszy ciszę przerwał, milczący jak dotąd Cadre Fireblade Out'un. Ludzka mowa nie była mu obca, choć miał wyraźne problemy z językiem obcej mu rasy.
-Ty smutne wieść przynosisz. Planeta chora, Tau pomoże wam ją uzdrowić. Moje oczy widzieć że wy tej pomocy potrzebować.
-Wasze wsparcie będzie przydatne Cadre Fireblade, lecz jaka jest cena tej szczodrości?
-Ja nie niebian.-stwierdził z namaszczeniem- Wy nazywacie to karpitan.
-Kapitan.
-Jak? Kapitan? Ja tylko kapitan, ja przekaże to góra. Cena tanio, my utkneli tu, jeśli planeta umrze, my tuż po.
-Wspaniale- podsumował Marcus Finn zaciskając swoją bioniczną głoń w pięść- ale musimy się śpieszyć, a jeśli nie chcemy znów stracić GW99800101065 to musimy zostawić tu spory garnizon. Tak więc dysponujemy dość wątłymi siłami.
-Słusznie, jakieś propozycje?
-Ja chyba mam pomysł- stwierdził Syn Zimy. -Zanim to się zaczęło, wysłaliśmy dość spory kontyngent na północny wschód, ku Manufactorium.
-Z Manufactorium nie mamy kontaktu, nie wiemy co się tam dzieje i jaką siłą wciąż tam dysponują.
-On ma rację, bracie Librarianinie. -Welaz wypowiedział to o czym każdy ze zgromadzonych pomyślał- Musimy sie tego dowiedzieć. Nasz pierwszy cios musi być wymierzony w oblężoną fabrykę i to jak najszybciej. Jeśli te raporty mówią prawdę to wróg za każdą godziną staje sie silniejszy. Po za tym nie możemy sobie pozwolić na to by fabryka wpadła w niepowołane ręce. W tym momencie liczy się czas. Wyruszamy za godzinę, jeśli nic nie pójdzie źle to będziemy na miejscu dwie godziny przed świtem.
-Po co to ryzyko? Skąd możemy wiedzieć czy jest oblężona? Mogła paść, albo Rodgierd mógł ją poddać.
-Na Imperatora, obyś się mylił.

Ostatnio edytowany przez Zalew (2013-10-18 12:33:59)


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#34 2013-10-19 01:41:33

 omadan

http://i.imgur.com/LOEAg.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-10-23
Posty: 613

Re: Enna - Część Narracyjna

Wewnętrzy wyświetlacz był w stanie podać tylko dwie informacje. Pierwszą z nich był słabo wyczuwalny puls właściciela hełmu. Drugą zaś stanowiła ledwo tląca się runa życia Kossvika. Jeżeli może być coś trudniejszego do zabicia niż kosmiczny marine, to musi to być zmutowany kosmiczny marine. Po chwili zasilanie padło i ekran wyświetlacza umilkł na zawsze. Bernfinn czuł się dokładnie jak wyglądał – jak zwłoki odziane w coś co niegdyś przypominało pancerz energetyczny. Wiedział, że sekundy dzielą go od rychłej śmierci czekającej go od upadłego lorda chaosu. Bezbronny i na granicy życia i śmierci kosmiczny wilk czekał na ostateczny cios.

Ten jednak nigdy nie nadszedł.

Kroki nadchodzącej postaci okazały się być lżejsze niż zezwalał na to pancerz terminatorski. Mniej agresywne a bardziej dostojne. Bernfinn podniósł głowę najwyżej jak umiał bo dostrzec zbliżającą się sylwetkę. Spowity kłębami gęstego dymu wielki kształt przystanął nad nim. Uderzający zapach kadzideł i czarny pancerz energetyczny mógł świadczyć tylko o jednej możliwości.

„Legionista… pierwszego legionu…” Wycisnął Bernfinn przez zaciśnięte kły. Po chwili jego wzrok natrafił na liczne pieczęcie i odznaczenia a także na osobistą heraldykę mrocznego anioła.

„Cael….” Szepnął ledwo dosłyszalnie lord. „Chcesz być świadkiem upadku prawdziwego wojownika? Zatem dobrze trafiłeś. Prawdziwy wilk umiera z ran bitewnych wśród stosu trupów wroga i chwały. Patrzaj zatem….”.

Kapelan na początku stwarzał wrażenie nieobecnego. Po chwili jednak jego czaszkowy hełm obrócił się powoli w prawo i lewo. Następnie ponownie wbił swój trupi wzrok wizjera w okaleczone ciało Bernfinna.

„Nie widzę tu stosów trupów. Jednakże może to się zmienić bo nie widzę tu również martwego wilka.” Odparł swym majestatycznym głosem Cael Tahl. „Twój czas jeszcze nie nadszedł.”

„Duma pierwszych równa ich arogancji” Odparł Berfninn i złapał wyciągniętą ku niemu rękę kapelana.

„Nie sądziłem, że będę cieszył mnie widok zieleni.” Żachnął się wilk. „Logan Grimnar padłby trupem widząc mnie tu przed twoim obliczem. Ha, być może będzie okazja by mu o tym napomknięć gdy zostanę nowym wilczym lordem.” Zakasłał Berfinn i wypluł obfita porcję krwi. „Zdaje się, że będę potrzebował twojej pomocy…bracie. Chodząca stal zdziesiątkowała mój oddział. Niechętnie to przyznaję ale wsparcie pierwszych w tych okolicznościach może okazać się bardzo cenne.”

Cael Thal odparł gromkim śmiechem rozjaśniając tym samym ponurą atmosferę.

„Dobrze więc wilku z Fenrysa. Będziesz miał Aniołów Imperatora u boku ale…jest pewna sprawa, w której możesz okazać się pomocny”. Odrzekł tajemniczo mroczny anioł.

Ostatnio edytowany przez omadan (2013-10-19 01:44:01)

Offline

 

#35 2013-10-22 09:12:55

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Ithiel, Ranger plutonu Ath-Nort, skinęła nieznacznie na na swych towarzyszy. Torten i Gruiel podsuneli się bliżej dowódcy obserwującego równinę ze skraju pagórka. Przekazali sobie kolejno lornetkę, przez którą Ithiel obserwowała nieprzyjaciela
-Co o tym sądzicie?
-Wygląda na to że Ith-Amnah nie jest taka opustoszała jak sądziliśmy.
-Dokładnie, nie dość że małpy zerwały pieczęcie z grobowców, to jeszcze udało im się przynieść tu zarazę chaosu. Tylko ich rodzaj potrafi coś tak spaprać. Co z tym zrobimy pani?
-Wysłano nas z Craftworldu, bo Farseer Folsh wyczuł drganie osnowy. To mi wygląda na przepychankę o jakąś fabrykę. Podobno wczoraj w fortecy na południu miały miejsce walki. Na razie czekamy na rozwój sytuacji. Jakie są szanse że nas tu wykryją?
-Znikome pani- odparł wskazując palcem martwych, choć zmutowanych, space marines- Nawet nie wiedzieli że umierają, mamy kilka godzin do zmiany warty. Możemy więc tu jeszcze troche zabawić.
-Doskonale, zajmijcie pozycje i bądźcie czujni.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#36 2013-10-22 21:52:01

 Avatarofhope

http://i.imgur.com/LOEAg.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-23
Posty: 643

Re: Enna - Część Narracyjna

Fantomowe hologramy wyświetlanej mapy taktycznej falowały nad głównym stołem planistycznym znajdującym się na mostku "Karzącego", co i rusz orane bruzdami pustych przestrzeni, które wdzierały się w sztuczny obraz z winy komunikacyjnych zakłóceń. Quintus Varus pilnie obserwował prezentowaną na hologramie perfekcyjną strategię realizowaną przez oddelegowane do misji oddziały Szarych Rycerzy. Inkwizytor przybył na tę zapomnianą przez ludzkość planetę z rozkazem przywrócenia porządku i na Imperatora cel jego zadania bliski był realizacji. Ostatni akt tłumionego buntu rozgrywał się na powierzchni Golgothy, daleko w dole pod zakotwiczoną na orbicie flotą inkwizycji i gwardii imperialnej. Ostatnim elementem ofensywy inkwizycji był atak na bastion lokalnego kościelnego hierarchy, który wbrew nakazom wiary i lojalności wypowiedział posłuszeństwo Imperium, wszedł w konszachty z mrocznymi bóstwami i skaził planetę demonicznym zepsuciem. Obraz krzaczył się i rozmywał tracąc ostrość, Quintus więc pomanewrował maszynerią hologramu przywracając go do pożądanej ostrości przy okazji robiąc zbliżenia na krytyczne miejsca toczącej się akcji. Serce sługi imperium zadrżało z radości widząc idealnie prowadzony atak. W samym centrum natarcia na twierdzę znajdowali się pochodzący z Tytanu agresorzy, którzy ogniem bolterów oraz razami broni psionicznych naznaczali bruzdy na wydumanej do niedawna ambicji sług chaosu. Wespół z rycerzami atak podjęły pozostałości po lokalnych garnizonach gwardii imperialnej. Plutony prowadzone do boju przez fanatycznego komisarza osłaniały ogniem nacierających Astrates. Quintus wiedział, że starcie ma się ku końcowi. Powstańcy byli niemal rozbici pora przywrócić więc imperialny porządek.

- Kapitanie czy oba okręty gwardii imperialnej zmieniły położenie?
- Nie milordzie!- odparł pierwszy oficer.
- Doskonale. Wprowadź nas zatem na uzgodnioną pozycję - rozkazał Varus a dowódca okrętu bez słowa rozpoczął wydawanie odpowiednich poleceń.
Wśród ciszy gwiezdnej pustki okręt "Karzący" - inkwizycyjny okręt uderzeniowy ostrożnie zasyczał gwiezdnym napędem i ociężale rozpoczął manewr.

Wyłom w ścianie kościelnego bastionu wypełnił się Szarymi Rycerzami, a zaraz po nich gwardzistami. Astrates pewnie wkroczyli do środka wprost w zwarcie czekających na ich ostatni atak buntowników, którzy w szaleństwie rzucili się na świetlistych wojowników Imperatora.  Rozpoczęła się wrzawa będąca mieszaniną wrzasków, strzałów oraz jękiem umierających i okaleczonych. Szarzy Rycerze pozostawiali po sobie tylko śmierć, tnąc i siekając uświęconym orężem kultystów nim ci pojęli, że są bez szans. Nieliczne bestie chaosu z rykiem odchodziły w immaterium pierzchając przed natarciem. Napierający za rycerzami gwardziści również rzucili się do boju tłukąc kolbami i strzelając z laserowych pistoletów. Idący na ich czele lord komisarz dzielnie powalał sprawnymi ciosami energetycznego rapiera kolejnych przeciwników, wykrzykując pokrzepiające jego podkomendnych rozkazy. Spośród masy walczących postaci jedna przykuła w szczególności uwagę imperialnego oficera. Czempion Astrates Turalion Mantil szalał wśród wrogów niczym nieujarzmiony tajfun. Jego psioniczny miecz orał powietrze, przecinał pancerz, ciało i kości heretyków powalając ich całymi dziesiątkami. Zdobiona zbroja pokryta była olbrzymią ilością posoki tych, którzy odważyli się stanąć na drodze dowódcy srebrzystych marines. Broń jego opadała z niesamowitą szybkością kręcąc młynki, piruety oraz trzymając w nielicznych momentach zagrożenia gardę. Gdyby przypadkowy iterator miał okazję opisać jego czyny zapisałby na skrawku pergaminu, iż "rycerz uderzał zawsze w idealnym momencie, doskonale wywarzając i planując każdy cios. Poruszał się niezwykle szybko niczym strzała wypuszczona ze słonecznego łuku jakiegoś dawno zapomnianego ziemskiego bóstwa." Kolejny akapit opisywałby go prącego naprzód w stronę chowającego się za masą zindoktrynowanych szaleńców biskupa, który zaprzedał swoją duszę chaosowi. Srebrzysty zbrojny ze zwinnością znaną jedynie jemu podobym nadludziom dopadł drżący ze strachu pomiot. Przypadkowy pieśniarz wspomniałby w jednej ze zwrotek o tym, jak w ostatnich momentach bicia jego czarnego serca plugawy duchowny usiłował przekląć swego przeciwnika, jednak czarny język hierarchy utkwił w bezgłośnym krzyku, gdy jego głowa potoczyła się po posadzce komnaty.
W kronikach uwiecznionoby cios od którego zginął, jako najczystszego rodzaju pchnięcie ostrzem. Przypadkowy malarz uwieczniłby ten moment jako chwilę najczystszego triumfu prawdy.
Gdyby jednak miał okazję popatrzyć dłużej uznałby ją za moment najgorszego upadku.

Vox Turialona zakomunikował nadchodzący przekaz.

- Na Imperatora! Doskonale się spisałeś! - Quintus popsieszył z gratulacjami dla swych podkomendnych - A teraz kapitanie pora posprzątać. Bez odbioru.

Vox zaszumiał oznajmiając koniec transmisji, a czempion Rycerzy zmierzył wzrokiem wpatrującego się weń komisarza. Pozostali srebrni wojownicy czekali w milczeniu. Turalion skinął lekko głową. Na ten znak rozpoczęła się rzeź.

"Karzący" powoli zajął pozycję między dwoma krążownikami gwardii imperialnej. Dowódcy lojalistycznych okrętów rozluźnili szyk dwóch podległych im statków aby wpuścić okręt inkwizycyjny między swe jednostki. Za chwilę pod ich eskortą zgodnie z rozkazami zejdą na powierzchnię Golgothy.
Napęd gwiezdny Inkwizytorskiego okrętu uderzeniowego zgasł i w przestrzeni znów zapadł atramentowy mrok i cisza. Gwardyjni dowódcy oczekiwali na rozkaz do wylotu. Rozkaz nigdy nie nadszedł. Zamiast niego "Karzący" wypalił z obu burt do niczego nie spodziewających się sojuszników.

Komisarz z entuzjazmem śledził wzrokiem toczącą się po posadzce głowę biskupa. Jego wzrok wyrażał radość i zadowolenie z postawy jego żołnierzy, którzy ramię w ramię z nieznanym mu zakonem srebrzystych kosmicznych marines stłumili bunt. Spojrzał na dowódcę sił Astrates, który jednym pchnięciem powalił zdrajcę. Obaj wojownicy zmierzyli się wzrokiem, gdy jęki i krzyki przerwały tę chwilę, która dla komisarza zdawałoby się trwała wiecznie. Zaskoczony oficer rozejrzał się wokoło widząc, jak jego żołnierze zostają bezlitośnie wyrzynani przez nadludzkich "sojuszników". Kilku chciało uciec ale ich ciała zostały rozsadzone na strzępy przez pociski z bolterów srebrnych wojowników. Komisarz nie mógł ogarnąć umysłem takiej zdrady. Stał wryty jak słup soli i przyglądał się panującej wokół masakrze. Bladość i zimny pot opanowywały jego skamieniałą twarz. Spojrzał raz jeszcze na Turaliona wzrokiem pytającym, zawistnym i błagającym o pomoc zarazem. Dowódca Astrates powolnym krokiem szedł w jego stronę gotując broń do zadania ciosu. Ciało komisarza drżało. Umysł kipiał pod naporem niewyobrażalnej dla niego zdrady. Zdrady, której nie przewidział. Zdrady, o której nikt się nie dowie. Zdrady,  którą on i wszyscy jego ludzie przypłacą życiem. Przed Aniołami Śmierci Imperatora jak powiadali nie było przecież ucieczki. Dłoń komisarza powędrowała do przewieszonej pod płaszczem kabury z laspistolem. Wyciągnął broń i odbezpieczył a jego myśli powędrowały ku rodzinnym stronom. Powędrowały do czasu gdy awansował na oficerskie stanowiska by służyć Imperium z całych sił gdy energetyczna salwa z nabitej broni wypaliła mu dziurę w głowie.

Pierwszy z okrętów gwardii został całkowicie zniszczony nim zdążył podnieść osłony. Drugi uratował się dzięki czujności załogi i mocno uszkodzony oddalił się na bezpieczną odległość i wykonał skok w osnowę.

- Milordzie, astropaci namierzyli uciekiniera - poinformował pierwszy oficer - przeczesali umysł ich nawigatora i przechwycili miejsce ich wyjścia z osnowy w najbliższym systemie.
- Ile jednostek Gwardii pozostało na planecie? - zainteresował się Quintus.
- Szarzy Rycerze meldują o eliminacji wszystkich sił, które z nimi współdziałały.
- Świetnie - skwitował inkwizytor - ściągnijcie ich z Golgothy i ruszamy w pogoń. Jak nazywa się system, w którym wyjdą z osnowy?
- Enna Panie mój.


WH40K : Ultramarines, Dark Angel's, Grey Knights,  Chaos Deamons.
Age of Sigmar: Stormcast Eternals, Khorne Bloodbound, Order Alliance.

Infinity : PanO; Nomads - O:I models.

Offline

 

#37 2013-10-31 12:48:37

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Marcus Finn zobaczył otwierające się drzwi, skrzypiąca bariera otworzyła się wpuszczając do ciemnego pomieszczenia snop światła. Marine zmrużył oczy i przez palce zobaczył dwie rosłe, brodate postaci. Przez głowę przemknęła mu krótka myśl, marines
-No! Rusz się, nie czas na spanie.
-Goron ma rację, wstawaj! Będziesz miał okazję przydać się do czegoś. -Dopiero teraz oczy Błękitnego Smoka, wcześniej oślepione, rozpoznały w rozmówcach dwóch heretyków. Ich pokryte dziwnymi symbolami pancerze przyozdobiono skórami i zbeszczeszczono. Symbole kompanii na, lewym ramieniu, zastąpiła żółto malowana gwiazda chaosu. Upadłe wilki, czy też Lisy- jak kazali się tytuować na cześć swojego dowódcy, wyciągneli Marcusa z celi, krępując mu ręce.
Rudobrody Goron pchnął więźnia i ruszyli wolnym krokiem, przez noc. Mijali zdewastowane budynki, w paru oknach teńczyło światło, nie elektryczne, najwyraźniej płomień, ognisko. Na blankach słychać było krzyki i wiwaty, z za nich noc przeciął ryk jakiejś abominacji. Stojący na górze marines skierowali, najwyraźniej, reflektory na dziedziniec wewnętrzy, tu na dole było kompletnie ciemno.
-Tak, napatrz się, tobie też będą tam kibicować. -Wtrącił siwobrody strażnik, gdy spostrzegł że Błękitny Smok patrzy w górę.
-Jak to..
-Przestańcie gadać. Przyśpiesz, bo utnę ci stopę.-przerwał Marcusowi Goron- Skacząc na jednej nodze, zrobisz większe show. Co o tym sądzisz marynarzu.. -Marcus nie odpowiedział na zaczepkę, choć przyśpieszył kroku. Lisowczycy ruszyli za nim gdy, uderzył w nich zielony cień.
Uderzył szybko i tamci nie zdążyli nawet zareagować. Staranował Gorona i gdy tamten się przewrócił, zdzielił jego towarzysza gazrurką w nieosłonętą głowę. Siwobrody lis upadł na ziemię bezwładnie. Goron zdążył jedynie odwrócić się na plecy, wyrywany z obięć z pierwszego szoku i zaskoczenia, gdy Marcus potężnym kopniakiem zmiażdżył mu czaszkę.
-Marcus Finn, Blue Dragons.
-Cael Thal, Dark Angels.- wymienili uścisk dłoni.
***
Tacjan ryknął cieńkim, złośliwym śmiechech, gdy walczący przebili się nawzajem mieczami. Salamandra i Wrona leżeli teraz w kałuży krwi i kilku niewolników uwijało się przy zabraniu ścierwa z areny. Na różowy, zdobiony złotymi ornamentami, pancerz Tacjana polało się wino gdy przechlił pokaźny bukłak do ust i Dziecie Imperatora zakrztusiło się pitym zbyt łapczywie czerwonym trunkiem. Tacjan odkaszlnął i splunął w dół muru na którym stał wraz z towarzyszami. Było ich pięciu, szósty zginął podczas zdobywania umocnień, Felicjan- tak, już przwie zapomniał jak mu było na imię.
Tacjan spojrzał z pogardą na rozbitą bramę, gdzie usadowił się Obliterator, Iron Warriors, splunął po raz wtury. Wiele ich teraz dzieliło, choć kiedyś byli braćmi, pamiętał. Spojrzał ku cytadeli na której dachu rozgościli się Havocy, przewaga siły ognia i osobisty rozkaz Natanaela wystarczyły by nie rzucili sie sobie wzajemnie do gardeł. Nie dało się jednak uniknąć wzajemnych złośliwości i brzydkich psikusów. Drugi pluton dzieci feniksa znalazł wczoraj martwego towarzysza, oczywiście zaogniło to tylko sytuację. Tacjan stwierdził że miłoby było gdyby Natanael przybył w końcu do fortu, jak zapowiadał i rozładował napięcie. Z drugiej strony nie uśmiechała mu się dekapitacja, tym bardziej dokonana na jego własnej szyi.
Z zamyślenia wyrwał go krzyk ekstazy pozostałych dzieci imperatora. Na arenę wypchnięto całkiem niebrzydką kobietę ubraną w power armor. Płakała i utykała z każdym krokiem, stała tam sama i nie dano jej żadnego przeciwnika. Tacjan uśmiechnął się, gdy otworzyły się stalowe drzwi wychynął z nich chaos spawn siekąc wściekle mackami. Zaśmiał się i zawył opentańczo widząc jak Adepta Sororitas podnosi z ziemi pordzewiały miecz i staje do walki.

Ostatnio edytowany przez Zalew (2013-10-31 13:05:33)


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#38 2013-10-31 13:15:50

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Tacjan wyjął z kabury pistolet i wystrzelił ku przemykającym do zbrojowni niewiernym. Z początku pomyśleli że wyrzucono ich na arenę, jak tych wcześniej, potem okazało się że prawda jest znacznie bardziej złośliwą suką.
-Strzelać! Zabierzcie im wszystko nie dajac im nic!-krzyczał na swych podwałdnych. Widząc że sytacja wymyka się spod kontroli. Ryboludzie wytrzasneli skądś broń i otworzyli ogień, lwy podobnie. Wiązka błękitnej energii przebiła terminatorski pancerz obliteratora, który spadł bewzwładnie w dół. Z potężnego otworu, w jego plecach, wyciekała substancja która nie mogła być niczym innym tylko znamieniem plazmy. Tacjana ogarnęła panika.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#39 2013-10-31 13:35:03

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Out'un mijał właśnie coś w rodzaju pompy, widział kiedyś jak kasta ziemi stawia coś podobnego. Zadaszenie samego urządzenia obsadzone było przez opancerzonych w prymitywne zbroje dzikusów, ale u podstawy był prawie niewidoczny. Wyszkolenie i lata doświadczenia dawały mu przewagę nad tymi pokracznymi stworami, które nie wiedziały nawet o jego obecności. Spojrzał za stertę śmieci która oddzielała go od odzianych w zielone pancerze ludzi. Ci mniejsi wyglądali jeszcze bardziej żałośnie od tych potężnie umięśnionych, było ich jednak piętnastu. Piętnaście razy zero. Uśmiechnął się do siebie, ale radość szybko zniknęła z jego twarzy, gdy za plecami usłyszał dźwięk metalu stukającego o beton. Odwrócił się i zobaczył żarzące się w ciemności oczy pełne nienawistnej czerwieni. Necron wyjął z brzucha miecz i właśnie męczył się z włócznią. Przebity włócznią mechaniczny człowiek, którego mijał wcześniej, rozbudził się. Nie, to nie możliwe, widział jego uszkodzenia, żadna istota nie wytrzymałaby czegoś takiego. Ale on przecież nie był żywy. Out'un wymknął się ze swojej kryjówki ku dziurawemu rurociągowi. Śmierdziało tam, jednak oferował on większą ochronę niż przestrzeń współdzielona z maszynoczłekiem.

Ostatnio edytowany przez Zalew (2013-10-31 17:37:04)


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#40 2013-10-31 14:15:26

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Tacjan widział jak po przeciwnej stronie bramy oddział taktyczny Dzieci pochłaniają zielone płomienie. W koło niego leżeli członkowie jego własnego tacticala, na cytadeli havocy wciąż walczyli. Chaplain, potomek Dorna, wbiegł do radiostacji, bitwa była przegrana. Tacjan zostawił martwych i konających towarzyszy zabrał za to dwóch zywych i pobiegł ku bramie. I wtedy to się stało..
***
Marine o hełmie stylizowanym na czaszkę wpadł do wnętrza radiostacji. Tysiąc diod i przycisków zaświeciło się przed nim, zobaczył też wycelowną w siebię lufę laspistoletu. Heretyk nie zdążył nawet krzyknąć gdy na jego głowę spadła pięść sługi Imperatora. Szkarłatna pięść złamała mu kręgosłup, tak jak Imperator łamie opór swych nieprzyjaciół. Gleistes podniósł z blatu niewielki mikrofon i przemówił:
-Tu GW99800101065, mówi Kapelan Gleistes Aricius z zakonu Szkarłatnych Pięści, wzywamy wszelkie jednostki na pomoc. Siły heretyków starte na proch, widzieliśmy necronów. Powtarzam, widzieliśmy necronów.
***
Na proch? Tacjan zaśmiał się gdy w jego komunikatorze zabrzmiał głos. Ten klecha nie umie obsługiwać radiostacji, uzmysłowił sobie. Wciąż jest nadzieja, spojrzał na tłoczących się na dziedzincu niedawnych więźniów i pomknął ku bramie wraz z pozostałymi przy życiu Dziećmi. Za plecami poczuł ciepło i usłyszał krzyki, obejrzał się przez ramię i zobaczył gotujących się we własnych pancerzach towarzyszy. Cholerna plazma!- Zaklął- Przysięgam na krew Feniksa że dorwę tego kto strzela i wyrwę mu ręce, jedna po drugiej.
Tuż za bramą pojawiło się niebieskie światło, zaczął rysować się potężny kształt terminatora. Na horyzoncie zobaczył światła i zarysy postaci. Ciemność zaczęła ustępować porankowi, lecz ku fortowi ciągnął efekt lekkomyślności Gleistes'a.
-Jest nadzieja- powtarzał sobie.

Ostatnio edytowany przez Zalew (2013-10-31 14:25:08)


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#41 2013-11-02 14:35:49

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Duriel zmaterializował się tuż za bramą warowni. Obejrzał za siebie i zobaczył Defilera, rażącego battlecanonem nową załogę fortu. Byłą załogę fortu, poprawił się. Potężna eksplozja wstrząsnęła cytadelą, a ziemia pod stopami Duriela zadrżała, gdy pocisk trafił cel. Kątem oka, dowódca Erberus'a dostrzegł biegnącego ku bramie noise marines. Astartes krzyknął krótko gdy jego ciało przeszył błękitny pocisk z rozgrzanej i zjonizowanej masy.
Duriel ruszył do wnętrza warowni, musiał zdobyć nieco czasu, słyszał już opentańcze krzyki biegnących ku nim abominacji. Teminatorski pancerz krępował jego ruchy, mimo to ochrona którą oferował warta była sewej ceny. Potężna piła owinięta wkoło jego prawej pięści poszłą w ruch, tnąc i siekąc lwy i wilki..

Duriel ogłuszył Bernfinna potężnym ciosem i syn zimy upadł w piach. Upadły miał się właśnie rozprawić z wilczym lordem, gdy wpadł w niego jakiś młody kapitan, Marcus Finn okładał pancerz terminatorski swoim power swordem, nie mogąc zrobić mu krzywdy. Duriel ze złośliwym uśmiechem złapał wrzeszczącego dowódcę Niebieskich Smoków i wyrwał obie ręce ze stawów swą potężną rękawicą, miał wrócić do wciąż nieprzytomnego wilczego lorda gdy bardziej wyczuł, niż usłyszał metaliczny klekot. Zdumiał się, widząc żelaznych ludzi, stojący między nimi odziany był w zdobny płaszcz i nosił potężny oręż.
Terminator nawet nie zawachał się, rzucił się ku księciu podziemi by znaleźć śmierć lub chwałę zrównym sobie przeciwnikiem. Wkoło Tactical Dreadnought Armour zamigotało błękitne światło i nagle sceneria zmieniła się. Znów był na okręcie 'Erberus', z którego wrzucono go w wir bitwy. Wściekł się, zabił trzech marines nim się uspokoił, wtedy ktoś mu wytłumaczył że ludzie lorda Natanaela zaczeli odwrót, wschód słońca już blisko, nie mogli ryzykować.
-Nie ważne, nie przeszkodzi to w wykonaniu wielkiego planu. Wszystko już prawie gotowe i nikt nas nie powstrzyma. -powiedział patrząc przez bulaj ku powierzchni ku której sunęły transportery zwabione bezpiecznym lądowiskiem- A ciebie jeszcze dorwę!


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#42 2013-11-07 06:40:34

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Helliarch Surath sunął wolno wśród skał, jego uszkodzony Skyboard, znosił lekko w prawo zostawiając wolno rzednącą smugę czarnego dymu. Zjazd, który był jego jedynym towarzyszem, nasilał się od dłuższego czasu i Eldara skręcały potężne bóle mięśni, za które przeklinał bogów i ludzi. Cholernych ludzi. Cholerny Neth! Natkneli się przedwczoraj na osadę małpiszonów, nie była jednak bezbronna jak te które wcześniej napadali. Dzień spędzili w niewielkiej jaskini i zakradli się pieszo, niewidoczni w mroku nocy. Porwali wartownika by zaciągnąć języka, wyciągneli z niego co mogli i oskórowanego zostawili by poczekał na świt. Już mieli się wycofać by sprowadzić większe siły, zdolne przełamać obronę. Gdy natrafili na chaos spawna. Neth, niech będzie przeklęty, był tak naćpany że nie zauważył luźnego kamienia. Osuwisko przyciągnęło uwagę spawna, a ryk szarżującego bydlęcia i strzały przyciągnęły uwagę. Potem wszystko potoczyło się szybko, Grust'a i Cor'a rozewała seria z autocannona, Lith wpadła w łapy monstrum, a Neth utknął po kolano w osuwisku. Niech zdycha! Na horyzoncie zaczął rysować się blady świt. Surath zobaczył załom skalny, wydawał się on najleprzym schronienem od dłuższego czasu, żadnej groty, ani domu nie dostrzegł na tym pustkowiu, a gdzieś trzeba było przeczekać dzień. Zniżył lot i wylądował bardziej gwałtownie niżby chciał. Zsunął się z Skyboard'a jak przystało na Eldara i ukryty w cieniu skały zdążył tylko upewnić się że nie ma tam innych lokatorów, nim zasnął. Śniło mu się wyjście z portalu, sprzed prawie miesiąca, gdy wraz z jemu podobnymi zostali wessani przez dziurę w immaterium i wyrzuceni na tym pustkowiu. Natkneli się wtedy na silny oddział dobrze opancerzonych małpiszonów, wywiązała się walka, snił że tamtych wciąż przybywało i tamci odepchneł nas wtedy od bramy. Skrzywił się przez sen, nie było drogi powrotu. Po co komu niewolnicy których zdobyli, skoro nie mogą z nimi wrócić. I jeszcze trzeba ich karmić, co za niefart.

Ostatnio edytowany przez Zalew (2013-11-07 06:49:51)


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#43 2013-11-17 02:22:59

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Lesta wszedł do podziemi, zniszczony bunkier i rozbita brama prowadziły do wnętrza fabryki i obrońcy nie mogli już go powstrzymać. Warpsmith kopnął jednego z dwóch poległych marines, przewracając go na plecy, odznaczenia świadczyły że był on kiedyś kapitanem. Przykucnął nad truchłem i przeszukał jego zasobniki, lecz po chwili zfrustrowany wstał i splunął na Purity Seal. Opanował jednak emocje i skierował się w głąb kompleksu, zakładając hełm. Co pewien czas zatrzymując się i przeszukując martwych Astartes ignorował jednak zwłoki gwardzistów. Fabryka, którą loyaliści uczynili swoją kryjówką wyglądała na z dawna opuszczoną i jej korytarze pełne były wilgoci. Szczur przemknął się tuż przed Lesta'em i marine poświęcił mu niewiele więcej uwagi niż zwykł poświęcać swym niewolnikom, czekajacym na zewnątrz. Warpsmith zatrzymał się zdumiony, wsłuchał się w kapanie i we własny oddech, zamknął oczy nasłuchując, ale szuranie ustało. Astartes podszedł miarowym krokiem ku stercie skrzyń, spod których docierał go absorbujący dźwięk. Ciemniejszy ślad rysował się na spękanym betonie i marine przykucnął, nabierając odrobinę cieczy na palec, po czym roztarł ją sobie między kciukiem a wskazującym sprawdzając konsystencję. Marine przystawił sobie palce do nosa, choś wiedział już że to świeża krew. Warpsmith podniósł się z kucek wyjmując i odbezpieczając bogato zdobiony boltpistol. Szuranie wróciło, choć tym razem intensywniejsze, Lesta poszedł krwawym tropem, bez pośpiechu. Wiedział że czas jest jego sprzymierzeńcem.
Znalazł go opartego o ścianę. Czarno biały pancerz, zdobiony symbolami boga-maszyny był wyszczerbiony w kilku miejscach i techmarine wyraźnie nie miał siły czołgać się dalej. Serworamiona były połamane, bądź ceramstal wygięła się, ponadto ubytek krwi i zmęczenie najwyraźniej robiły swoje. Lesta podszedł do Mortifactor'skiego techmarine i wycelował pistolet w jego nieosłonioną skroń. Astartes próbował się bronić, lewą ręką odsunął pistolet, leczy był zbyt słaby aby zdobyć sie na więcej. Marine znów wycelował
-Dam ci wybór, którego ja nigdy nie miałem- Lesta wycedził uśmiechając się pod hełmem. Techmarine spojrzał na niego nieprzytomnymi oczyma, przymknął jedno oko i po chwili skrzywił się dając do zrozumienia że wie z kim ma do czynienia. Brak kilku zębów i nie odebrał mu jednak poczucia humoru,
-Wybacz, ale twoja matka mnie nie interesuje. Spytaj pozostałych- stwierdził omiatając kikutem prawego ramienia halę- któryś z chłopaków pewnie okaże się za tyle żwawy by nie miała powodów do narzekań. -Boltpistol odezwał się i ściana za głową Astartes zabarwiła się na purpurowo. Lesta przeklął, doszedł do wniosku że jego podkomendni będą musieli zostać uświadomieni, dlaczego rozkaz 'zabić ich wszystkich' powinien być wykonywany z większą skrupulatnością. Pamięć podpowiadała mu że powierzył to zadanie ludzkim niewolnikom i ich dowódca poniesie tego konsekwencje. Astartes przykucnął po raz kolejny i wyjął zasobnik z powiększającej się kałuży krwi. Uśmiechnął się kwaśno gdy jego palce natrafiły na oprawioną w skórę, wzmocnioną stalowymi zdobieniami księgę. Wielki napis na okładce głosił 'Księga przychodów i strat'.
Otworzył ją i przekartkował, setki stron pokryte niewiele wartymi danymi o dawno zapomnianych sprawach i spisane rónymi charakterami pisma. Nagle, mniej więcej w połowie treści trafił na notatkę odbiegającą od pozostałych, była napisana bardziej drobnym pismem od wcześniejszmy, leczni nie to przyciągnęło uwagę Lesta, a brzmiała ona tak:

710.M34++++++++++
Rodgierd Batrine-Mortifactor's

Dzień szósty, ranek
wczoraj straciliśmy Arnus'a i prowadzenie księgi, jak i cała fabryka, spadło na moje barki. Z racji wstrzymania produkcji, na czas oblężenia, postanowiłem zapisać tu historię jego przebiegu. Arnus, brat którego doświadczenie było dla nas ostoją, legł wczoraj nie chcąc oddać fabryki /zamazane/ił go upadły o imieniu Ronald.

Dzień szósty, wieczór
Ronald dotrzymał słowa, zebraliśmy poległych, nadszedł wieczór i tamci wciąż nie nacierają. Może to jakiś podstęp.. Czyżby kolejna sztuczka chaosu?

Dzień siódmy,
wciąż nie atakują, ale coś się święci. Zaobserwowaliśmy jakieś poruszenie w ich obozie

Dzień ósmy,
wczoraj nie było czasu na pisanie. Ronald znów wezwał nas do rozmów, odmówiłem, na co rzucił ku fortowi przyniesionym tobołkiem i zwyzywał obrońców...

Lesta podniósł oczy znad lektury i stwierdził że później, w swoich kwaterach, dokończy. Od tamtych wydarzeń minęło ponad pięć tysięcy lat, był jednak ciekaw jak potoczyły się losy oblężonych. Po za tym dalsza historia fabryki mogła okazać się nad wyraz przydatna.

Ostatnio edytowany przez Zalew (2013-11-18 11:13:37)


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#44 2013-11-28 17:07:09

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Rodgierd wyszarpnął topór z gnijącego ciała czegoś co było niegdyś marines i rozejrzał się wokoło. Wszędzie, jak okiem sięgnąć leżały trupy, setki poległych wrogów i towarzyszy, zaścielały one całą kotlinę, na której środku zbudowano bunkry chroniące manufactorium. Gdzieś niedaleko kilku, z przybyłych na odsiecz, Dark Angels dobijało rannych. Techmarine spojrzał na swe mechaniczne dłonie, lecz nie nie były już srebrne i czarne, a krwawo czerwone. Rodgierdowi zakręciło się w głowie i oparł się na swoim toporze. Marines odpiął zaczepy i rzucił hełm na ziemię. Przez chwilę nie słyszał nic, z odrętwienia wyrwało go dopiero potrząsnięcie i gdy podniusł oczy zobaczył okrwawioną, choć uśmiechniętą w sztucznej parodii uśmiechu czaszkę. Insydnia na pancerzu i barwy wskazywały że jest to chaplain Dark Angels. Przez głowę Rodgierda przemknęła myśl, a może wspomnienie, to on zabił lorda Chaosu, to on uratował nam życie przed jego mieczem.
-Witaj bracie Rodgierdzie!-dotarło wreszcie do uszu Techmarine, podkreślone przyjacielskim klepnięciem w ramię- Jestem Cael, chaplain Dark Angels. Dobrze zrobiliście zostawiając nam troche tego brudu do sprzątnięcia. Garstce udało się uciec, ale i tak ich dopadniemy. -Rodgierd wydusił z siebie tylko cichy pomruk.- Mówiłeś coś? Oddychaj głęboko, mieliście ostatnio dużo pracy. Imperator jest z was zadowolony.
-Żyjemy.-zdążył wydusić z siebie Techmarine, po czym zapaskudził ziemię przed stopami chaplain'a.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#45 2013-11-28 18:59:28

 omadan

http://i.imgur.com/LOEAg.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-10-23
Posty: 613

Re: Enna - Część Narracyjna

Zalew napisał:

-Żyjemy.-zdążył wydusić z siebie Techmarine, po czym zapaskudził ziemię przed stopami chaplain'a.

Fuj! W jakim sensie "zapaskudził"?

Offline

 

#46 2013-11-28 21:12:25

eragon

http://i.imgur.com/XJ88n.png

Zarejestrowany: 2013-10-15
Posty: 14

Re: Enna - Część Narracyjna

"Nic ci nie jest?" Powiedział konsyliarz Blue Dragons, który podbiegł do techmarina.

Offline

 

#47 2013-11-29 01:26:54

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Dzięki Eragon za dołączenie do pisania opowiadań. Wiem że pierwszy krok jest najtrudniejszy, ale następnym razem nie krępuj się, korzystać z moich postaci, i pisz bujniej..

Sen, równie zasłużony co konieczny zmógł Rodgierda. Przekrwione, podkrążone oczy skryte w głębi wychudzonej twarzy nie wyglądały najlepiej i apothecary, pochodzący z różnych zakonów, zgadzali się co do tego że ciągnące się od miesiąca oblężenie odcisnęło swoje piętno na marines. Od kiedy do fabryki przebili się, po raz pierwszy, wojownicy imperium obiekt był przepełniony i co ważniejsze głodny. Dzielący z Rodgierdem pomieszczenie marine poległ w bitwie, jednak nie było tajemnicą jakoby dowodzący obroną Astartes nie zaznał snu już trzecią dobę. Jadł natomiast jeszcze rzadziej oddając swoje racje podkomendnym, którzy kochali go szczerze i byli mu oddani aż do samego końca. Na wieść o 'niedyspozycji szefa' w szeregach obrońców podniósł się lament i wielu z nich zaczęło koczować pod jego kwaterą oczekując wieści o poprawie jego stanu. Gdy po kilku godzinach techmarine ocknął się i stwierdził, cytuje 'Śmierdzieliście tchórzem chłopaki, tak bardzo że aż mi się zrobiło niedobrze. Jednak zadanie wykonaliście. Żołnierze imperium, jestem z was zadowolony...'. Rodgierd leżał teraz na swoim łóżku, podłączony do kroplówki i wracał do zdrowia pod okiem apothecary z Blue Dragons, podczas gdy siły które przełamały oblężenie przegrupowywały się szykując do natarcia w kierunku północ- północny zachód.

Emperor Protects

Patrol W-39, oznakował na mapach punkt w którym widziano anomalię, wojska imperium zmierzają zamknąć wrota terroru, raz na zawsze. Wspierane są przez Tau i przemyjakących w cieniu sprzymierzeńców..
***
Rodgierdowi natomiast przyśnił się dziwny sen- był w nim wulkan, portal i tańczące w koło postaci. Była mowa o krwi każdego z pierworodnych i dwudziestu marines o związanych dłoniach. Było wielkie zło, które budzi się na północy. Była ciemna ponura przyszłość gdzie istnieje tylko wojna.
***
Zapraszam do czytania, pisania, grania

Ostatnio edytowany przez Zalew (2013-11-29 01:29:10)


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#48 2013-11-30 11:26:59

eragon

http://i.imgur.com/XJ88n.png

Zarejestrowany: 2013-10-15
Posty: 14

Re: Enna - Część Narracyjna

Blue Dragons po przegrupowaniu się większości obstawili stanowiska obronne fabryki. Reszta zaczęła przygotowywać się do wymarszu na północ. Po tygodniu udało się dotrzeć pancernikowi "Sakagal"na orbitę Enny i dostarczyć V kompanię resztę III. Wraz z nimi przybył mistrz Jaing, który postanowił objąć dowodzenie nad nacierającymi wojskami zakonnymi. Kiedy jego żołnierze dokonywali obrzędów powitalnych on zwołał naradę wszystkich obecnych dowódców, w tym Rodgierda aby ustalić plan działania na przyszłą bitwę.

Ostatnio edytowany przez eragon (2013-12-01 17:41:34)

Offline

 

#49 2013-12-03 04:25:55

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Turel słabł i Amy nic z tym nie mógł począć. Aura dumy i wyniosłości prysła niczym bańka, a piąty bibliotekarz Skały majaczył często. Wyrwane nogi opalono co prawda żywym ogniem, jednak wdała się gorączka. Upadli podali mu jakieś pastylki, wyraźnie potrzebowali ich żywych. Amy, zachował przytomność przez większość czasu, choć nie było to miłe doświadczenie- demony które upadli uwięzili w płytach świętego niegdyś Land Raidera szeptały w jego głowie pchając go coraz dalej na skraj szaleństwa. Pojazd, w którym skuto ich i uwięziono, kilkakrotnie zatrzymywał się, zbierając kolejnych 'pasażerów', a byli to głównie cywile. Zaskakująco wielu cywili, żaden z nich jednak nie wiedział czemu ich oszczędzono, choć byli zgodni co do tego że pozostałych mieszkańców mordowano bez litości i pozostawiano by tornado zatarło tropy.
Kilka dni wcześniej z zewnątrz dało się słyszeć strzały i wybuchy, potężne eksplozje ryły ziemię wkoło maszyny. Amy słyszał też ryk jakiegoś wielkiego monstrum i trzepotanie skrzydeł, nie mógł jednak dostrzec czym to było. Nie wiedział też czy walczą z nim, czy przeciw niemu. Było to jednak dawno, Land Raider sunął i sunął przez pustkowie, a Astartes stracił hełm i nie mógł ocenić upływu czasu. Mimo starań upadłych kilku z cywili zmarło. Hank- raniony odłamkiem w skroń i jego córka Skayler- która zaczęła mutować w niekontrolowany sposób. Pilnujący ich wtedy marine użył określenia 'Gal Vorbak', a odziany w terminator armor dowódca stwierdził krótko 'bezużyteczna'. Teraz jednak dojechali najwyraźniej do celu. Odczepiono ich i wypędzono na otwartą przestrzeń. Amy nie od razu przyzwyczaił się do światła. Pierwszym więc co odczuł był drwiący śmiech rosnący w miarę jak kolejni marines zauważali ich obecność. Jasność która ich oślepiła nie była jednak światłem dnia, a łuną bijąca znad rozgrzanej do czerwoności lawy. Dostrzegł to wyraźnie, że w koło kika jest jezior wypełnionych przez płynącą skałę, tak jak i żarzący się na niebiesko krąg. Turiel otworzył półprzytomne oczy i wyszeptał 'portal al infierno'. Zawleczono ich tuż pod sam jaśniejący krąg i ten który nosił pancerz terminatora przykląkł na jedno kolano przed odzianym w fioletowe szaty śmiertelnikiem. Widok ten zdumiał Amy'ego, jak ten brodaty śmiertelnik skłonił do posłuszeństwa tak potężnego wojownika. Jak ten, który oparł się magii Turel'a bać się może tego wychudzonego człowieka. Odpowiedź przyszła szybko- mężczyzna podszedł do bibliotekarza i chwycił jego brodę w swe wątłe palce skupiając się wyraźnie na marines. Początkowo nic się nie działo, lecz Turel zaczął szamotać się w panice, by po chwili z ust jego wypłynęła cienka stróżka błękitnej energii i wpadła do nozdrzy nieznajomego. Gdy Turel przestał się szamotać, nieznajomy wypuścił z ręki jego bezwładne ciało i spojrzał ku Amy'emu. Młody marine chciał uciekać, lecz dwóch upadłych przytrzymało go za ramiona, jeden z nich chwycił go za włosy. Brodaty podszedł do niego i gotknął dłonią jego policzków szczepcząc coś pod nosem. Amy nie rozumiał tych słów, lecz coś na dnie jego świadomości kazało spojrzeć w oczy nieznajomego. Teraz dopiero dostrzegł że są one całe czerowne, czerwone i głodne.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#50 2014-01-05 05:42:59

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Eryk zwany Lodołamaczem spojrzał ku obozowisku, rozświetlone wulkaniczną łuną, wydawało się rozgiągać na całe wzgórze. Wydawali się czekać tylko na prawdziwy deszcz który zmyje cały ten gnój- uśmiechnął się do siebie zdając sobie sprawę że cytuje. Tysiac sług krążyło między wybudowanymi na tym pustkowiu, prastarymi bunkrami, chroniącymi ich przed gniewem wulkanu, niech przeklęty będzie. Portal, który otworzyli podlegli mu magowie okazał się obosieczną bronią. Z jednej strony przyciągał do regionu wystarczająco psi by mógł dokonać się rytuał, a z drugiej wypluwał z siebie potworności warpu. Jakby tego było mało, skany Enny okazały się być niedokładne i skorupa zaczęła pękać. Doprowadziło to do uformowania się tego cholernego wulkanu. Eryk odwrócił się i i spojrzał na ciało Natanaela. Przywieziony tu wczoraj przez uciekających spod manufactorium wojowników wyglądał na spokojnego, jakby spał. Biedny głupiec. Służył jednak wiernie.
Czterech marines niosło jego poturbowane ciało, odziane w czarny pancerz prezentowało się dumnie. Krener 'Nocny Szpon'- dowodzący plutonem Night Lords, Olmus 'Ironfoot' Niad- warpsmith którego zdobiły czarno-żółte pasy jedo legionu, Gargoilad 'Mag'- jeden z niesławnych Death Guard i Segeswar 'Złotousty'- przewodzący noise marines. Owineli ciało w biały płaszcz, który za życia noszony był przez Natanaela i gdy padła salwa honorowa złożyli ciało psionika u stóp portalu. Zaraz potem, błękitną strefę przeniknęły palce, cała dłoń ukazała się i chwyciła truchło. Chude, kościste palce cofnęły się jakby martwy Fallen Angel nie interesował dzieci Immaterium. Nim jednak dłoń cofnęła się do końca, kolejna wychynęła chwytając chciwie za poły płaszcza, za nią pojawiła się kolejna i kolejna, aż zliczenie ich było niemożliwe. Wszystkie one wciągać zaczęły ciało w warp, tam gdzie nie ma czasu, tam gdzie rozum śpi, w miejsce gdzie budzą się demony.

***

Lesta nakazał przybić stopy, dowódcy kultystów, do dachu bunkra i zostawił mu tępy nóż, by tamten mógł wybrać jaką śmiercią pragnie umrzeć. Pozostali mieli dostać dziś połowę racji, niech mają o czym myśleć. Warpsmith i tak był litościwy, wiedział że te nic nie warte pokraki świetnie uzupełniają, nie tak znowu licznych marines. Trzeba było jednak trzymać ich krótko i odpowiednio motywować do wykonywania poleceń, karząc każdą najmniejszą niesubordynację.
Gdy dojechali do bazy, rozbitej w miejscu dawnego obozu lorda Natanaela wspomnienia z tej przeklętej planety wróciły ze zdwojoną siłą. Lesta przez dłuższy czas krążył po pobojowisku, sprzed dwóch tysięcy lat, odnajdując kolejne skarby. Najcenniejszymi ze znalezisk były jednak fragmenty rozbitego przez wściekłego demona łuku. I choć trafniej było określać te kamienne bloki fragmentami bramy do innego świata, to Lesta i jego ludzie nazwali je puzzlami- gdyż układanie ich w całość przypomniało łamigłówkę o pogubionych przez dziecko elementach.
Noc przeszła już w świt, a świt w południe gdy Lesta położył się spać w swoich kwaterach. Nie mógł jednak zasnąć, nie ze względu na swe sługi którym przykazał szukać ostatnich elementów pomimo niebezpieczeństwa związanego z tornadami- z których Enna słynęła. Prawda była dużo mroczniejsza i Warpsmith wciąż pamiętał tamtą kampanię. Tamto wielkie zwycięztwo nad ‘Arcywrogiem’- jak podówczas zwykł zwać bogów. Wreszcie, nie dalej jak około drugiej po południu, poddał się i usiadł do przerwanej lektury, coraz bardziej nerwowe i brzydkie pismo kreśliło litery w dzienniku. Wiele słów było przez to nieczytelnych, Lesta pamiętał jednak znaczenie. Pamiętał jakby było to wczoraj.

***

Uderzyli nagle, pojawili się ze wszystkich stron i odepchnęli, odzianych w czerń wojowników, od szańca. Eryk patrzył z przerażeniem, na to jak jego wilki także się cofają. Opanował się jednak, przypominając sobie że nieśmiertelni są tylko ci co nie poznają czym jest strach. Nie po to złamał przysięgę, zdradził braci i poprzysiągł wieczną wojnę by teraz stracić wszystki.
I wtedy właśnie na północy zobaczył stawiających zaciekły opór władców zarazy, nurglici razili przeciwników swymi bolterami by już po chwili przejść do natarcia. Na południu potężna eksplozja rozerwała kadłub Land Raidera. Kilkutonowy właz Imperialnej masznym, wyrzucony w powietrze, uderzył o psioniczną kopułę i rozbryzgną się niczym lód rzucony o kamień. Eryk uśmiechnął się i jego uwaga powróciła do rzeczy ważnych.
Rytuał, który odbywał się już kolejną godzinę wymagał sporej ofiary, bogowie żądali krwi i to nie byle jakiej. Wolą mrocznych bóstw było ofiarowanie im krwi każdego z dwudziestu pierworodnych synów Imperium. Eryk spojrzał oczyma wyobraźni w przeszłość i przypomniał sobie jak przed blisko trzema dekadami Natanael przekonał go do zmiany strony frontu. Przypomniał sobie jak Fallen Angel przekonał go by jego decyzja pozostawała w ukryciu, w oczekiwaniu na dobry moment. I Eryk czekał i czekał a ten nie nadchodził, a upadły wilk zbierał wkoło siebie popleczników, każdy kolejny krok stawiając z coraz to większą ostrożnością. W każdej sekundzie, tych wszystkich lat, pamiętał przepowiednię Natanaela
„Jeśli będziesz kroczył ścieżką podyktowaną przez Imperium nie czeka cię nic prócz zniszczenia i śmierci. Jest jednak inna droga, idąc tą ścieżką, dasz początek wielkiemu wojownikowi, o którym pamięć przetrwa wiecznie. Przysięgam ci to na krew moją, na Lwa od którego pochodzę i na bogów którzy w swej mądrości zesłali mi ciebie, bym mógł wskazać ci drogę gdyż po obu stronach czai się przepaść.”
Obiecywał nieśmiertelność i potęgę, w zamian żądał jedynie duszy. Eryk uśmiechnął się na tą myśl, biedny głupiec, oferował wieczne życie, choć sam nie umiał tego dokonać. Ledwie przed dwoma dniami pochowaliśmy go tam gdzie czułby się szczęśliwy- wśród demonów. Całe szczęście wtajemniczył pomniejszych psioników w swe arkana i byli oni w stanie odprawić rytuał bez jego pomocy. Uśmiechnął się, bo jego dawna sfora przez cały ten czas niczego nie podejrzewała, niech szlag trafi Bernfinn’a Syna Zimy.
Gdyby nie ten przeklęty pyszałek Eryk już dawno przejąłby kontrolę nad sforą i zaczął sączyć jad pana tajemnic w ich umysły. Ale tamten pozostawał czujny przez cały czas i Eryk szczerze go nienawidził. Całe szczęście nadarzyła się okazja i Lodołamacz oddalił się pod pretekstem dopełnienia próby, zwyczaju równie niebezpiecznego co głupiego. Nie mógł już dłużej ukrywać darów którymi obdarzył go Slaanesh i to była doskonała okazja by wyrwać się wraz z pozostałymi.
Gdy krew ostatniego marines trysnęła na kamień ofiarny Forbin- brodaty psionik odziany w niebieskie szaty, wskazał upadłemu wilkowi portal. Eryk przeszegł przez błeknitną strefę i znalazł się w domenie demonów. Immaterium zdawało się być żywą istotą i od czwartowymiarowych form i kształtów zakręciło mu się w głowie.
-Jak ktoś taki jak ty może marzyć o nieśmiertelności, Eryku.-Zagrzmiał głos zewsząd i z nikąd.
-Kto to mówi? Kim jesteś? –spytał, gdy spomiędzy tesseraktów i hepteraktów wychynęła postać. A może wciąż tam była. A może to przestrzeń się przemieszczała, a postać po prostu trwała w miejsu żartując sobie z praw fizyki i optyki, gnąc się nienaturalnie i odkształcając jak w krzywym zwierciadle.
-Wciąż pozostajesz głupcem. Głupcem jakim zawsze byłeś, Eryku. Czy na pewno mnie nie poznajesz?
-Ty? Mówiłeś że zdobędę nieśmiertelność! Mówiłeś że stanę się wojownikiem o którym będą pamiętać wiecznie! –Teraz dopiero zmysły marines przywykły do figli rzeczywistości na tyle by ten mógł dostrzec że postać uśmiecha się do niego ironicznie.
-Nigdy nic takiego nie mówiłem Eryku. Za to twoje ciało doskonale nada się jako śmiertlena powłoka dla księcia pośród demonami. Nie sądzisz że to zabawne? –Zimny dreszcz przebiegł wilkowi po plecach
-Cóż takiego panie?
-Bo widzisz, sam dopilnowałeś rytuału, tego by krew dwudziestu zrosiła ołtarz i by mój pogrzeb odbywał się tak a nie inaczej. Pewnie też pomagałeś w dojeniu magów z mocy, by wznieść ochronną kopułę, głupcze. Czy osobiście nakarmiłeś kamień krwią Russa? Nie odpowiadaj, widzę to, czuję że tak. A skoro już przy tym jesteśmy to wybacz, ale właśnie przegrywasz bitwę. Ktoś musi zrobić po tobie porządek. –Eryk poczuł na policzkach zaciskające się szpony i coś wyparło go z jego własnego ciała. Dusza, splugawiona perwersją i żądzą brzydziła Imperatora i dobrze o tym wiedział. Teraz, pozbawiona ochronnej warstwy tkanki, odrzucona i splugawiona zawisła na moment pośród Empyrean wciąż świadoma i przerażona. Jednak stanowiła łakomy kąsek dla stworzeń zamieszkujących ten świat, które już ją zwęszyły. Najpierw pojawił się niepozowny, fioletowy stwór, lecz za nim przyszły kolejne. Wilk z przerażeniem odkrył że zaczynają one go gryźć swymi bezzębnymi ustami. Nim ucztujące demony pożarły żywcem jego niematerialną osobowość Eryk zobaczył że ciało, które kiedyś należąło do niego, przechodzi przez bramę portalu. Było jednak odmienione i obce.

Zalew napisał:

Przepraszam że zajęło mi to tyle czasu, ale byłem zajęty różnym innymi sprawami (tak, mam jakąś namiastkę życia ), przytłoczony lenistwem i niezmotywowany waszym milczeniem.
Dziękuję jeszcze raz za przybywanie na eventy, cierpliwość do moich dziwnych pomysłów i czas poświęcony na czytanie wyszystkich tych opowiadań,

Zalew

Ostatnio edytowany przez Zalew (2014-01-05 05:50:35)


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#51 2014-01-05 06:23:43

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Enna - Część Narracyjna

Lesta stanął przed postawionym na nowo łukiem portalu, tym razem położono go na ziemi, nie jak dwa tysiące lat wcześniej. Nie miało to jednak znaczenia. Tym razem nie było tu Mrocznych Aniołów, ani Niebieskich Smoków, ani Kosmicznych Wilków, ani wielu innych byli tu sami.. Rytuał został odprawiony i wrota wymiarów otowrzyły się raz jeszcze. Piętnaście bolterów zostało wymierzonych w bramę do królestwa dusz w razie gdyby coś poszło nie tak.
Nie byli jednak przygotowani na to co się stało. Z bramu ku niebu wystrzelił jak pociski, wylądował na ziemi i usiekł dwóch marines jednym machnięciem topora. Nim pozostali otworzyli ogień kolejny leżał martwy i tamten biegł już ku wydającemu szybkie komendy Lesta'cie. Warpsmith wycelował ku przeciwnikowi swój pistolet plazmowy i.. Z portalu wychynęła dłoń, wydała się wątła i niepozorna w porównaniu do tej demonicznej bestii jednak złapała się ziemi i z odchłani wychynęła głowa wielkością przypominająca ludzką, lecz o rysach kozła. Lesta wypalił z pistoletu, tamten odbił jednak pocisk swym żarzącym się żywym ogniem toporem i już miał się zamachnąć na Warpsmitha gdy w oczach bestii pojawiło się najpierw niedowierzanie, a później strach, gdy w środku torsu wykwitł mu miecz o wąskim ostrzu.
Kozłogłowy przekręcił ostrze, ciesząc się widokiem cierpiącego demona, i obserwował z zaciekawieniem jak tamten zapada się w sobie wracajac do krainy cienia. Gdy się jednak znudził tym widokiem spojrzał na Warpsmitha
-Jak długo?
-Sto trzy pokolenia, panie.
-Zamknijcie wrota i czas na nas. Wystarczająco wiele czasu zmarnowałem. Ciekawe czy anioły są dziś w humorze..
-Na co panie?
-Na zemstę.


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

UWAGA!!!

W związku ze zmianą forum od poniedziałku dodawanie nowych postow będzie zablokowane. Zapraszam do rejestracji na nowym forum
WARGAMING WROCŁAW

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.aoc.pun.pl www.bud09.pun.pl www.shinobi-history.pun.pl www.lingwistyka.pun.pl www.arystokracja.pun.pl