Wargaming Wrocław

Baner 26cm

Ogłoszenie

UWAGA!!!

W związku ze zmianą forum od poniedziałku dodawanie nowych postow będzie zablokowane. Zapraszam do rejestracji na nowym forum
WARGAMING WROCŁAW


#1 2013-07-01 03:50:00

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Witam.

Zapraszam wszystkich na kolejny Event a zaraz III epizod kampanii Changes który odbędzie się  w niedzielę 21 Lipca 2013 w Sklepie Bolter.

http://img805.imageshack.us/img805/7138/800pxgl876planet1h110.jpg

Katylin V, czerwona skalista planeta była trzecią krążąca wokół mniejszej z gwiazd binarnego układu zwanej Małym Bratem. Dwa czerwone olbrzymy mały brat wraz drugom, nieco większym Wielkim bratem tworzyły skąpany w mgławicy znajdującego na obrzeżach galaktyki sektora Noctrim układ podwójny.

http://img580.imageshack.us/img580/5722/podwojne4.jpg

Katylin V zwana była przez miejscowych planetą czerwonego cienia gdyż panował na niej wieczny półmrok, gdzie dzień od nocy różnił się zaledwie nieznacznie natężeniem światła. Mieszkańcy nie rozróżniali pór roku, gdyż roczne wahania temperatury były na poziomie kilku stopni.

http://img11.imageshack.us/img11/7065/post186139.jpg

W imperialnej klasyfikacji Katylin V był kolonia górnicza z jednym manufaktorum Officium Mechanicum.

Ostatnie tygodnie przyniosly wiele zmian na powierzchni planety i układ sił uległ zmianie:

http://img32.imageshack.us/img32/6738/dzml.jpg

Legenda:

Sektory różowe - siły Chaosu
Sektory niebieskie - siły Imeprium
Sektory żółte - Tau
Sektor czarny - Demonic Incursion
Sektory Zielone - Tyranids Infestation
Sektory X6 - obszar bardzo bogaty w Xylon 6
Sektor M - obszar Manufaktorym
Sektor F - obszar Fortu

Fluff:

Bracia Semura i Tronin służyli w drugiej drużynie piechoty chorążego Mustelli. Bracia prowadzili właśnie nocny zwiad w centrum zrujnowanego miasta. Jednego z tych o których milczały imperialne rejestry, gdyż było ono tylko pamiątką po dawnych panach tego globu. Gwardziści pochodzili z jednej z tych zapomnianych przez wszystkich planet. “ Z największego zadupia imperium” jak to barwnie podkreślał za każdym razem ich dowódca. Cywilizacja na tej planecie cofnęła się rozwojem do wczesnych lat istnienia Terry, a ludzie prowadzili koczowniczo-łowiecki tryb życia. Jako że system był regularnie nawiedzany przez zbłąkane Orkowe latające kupy złomu, szumnie nazywane przez zielonoskórych Space Hulkami, lokalna ludność opanowała na wysokim poziomie umiejętność zwiadu, kamuflażu i zacierania śladów. Bracia Zadupiaści, jak nazywali ich chłopaki z drużyny,  posiadali więcd pewne zalety dzięki którym zostali przewodnikami i zwiadowcami całego plutonu.
“Troninie” - zwrócił się do brata, gdyż szli już zbyt długo w milczeniu a dookoła panowała niezmącona, niepokojąca cisza - “pamiontosz ino może proroctwo o tej haraszoj szarańczy?” zagadnął Semura starszego, bardziej obeznanego z przepowiedniami ich ludu brata.
“hmm...” - swoim zwyczajem zamruczał i przystanął Tronin pogrążając się w rozmyślaniach. Minęło dobre kilka minut gdy podjął ponownie:
“Ano było to tak, że spadli z nieba pecherze co robactwem były wypełnione. Wypełzło to robactwo, a to małe ino jak ta trawiasta popierniczajka, ato duże, co jak 3 orkowe herszty i pochłoneło całą puszczę wraz ludem w nim zamieszkałym”.
Po tej wypowiedzi zapadła długa, niczym nie zmącona cisza, którą znów przerwał Semura - “Ino godej mi bratku, czy nie zanosi się na to haraszoj szarańcze? Pustynia jakaś barzej dzika ostatnio się stała, nawet, jakby ożyła. A niektore doliny takiem ino dziwnym zielskiem porosłe. A wczoraj widzieli my przeca ten dziwny smierdzący śluz na murach miasta. Żle się dzieje, godam Ci braciszku, źle się poczyna na świcie” - zakończył tyradę młodszy z braci a Tronin tylko mu potaknął w milczeniu. Szli  dobre 30 minut w milczeniu, minęli łuk wejściowy do czegoś było kiedyś zapewne, jakimś kompleksem świątyń. Przeszli przez zewnętrzne nawy i kapliczki, by powoli mozolnie wspiąć się na piętro. Zatrzymali się przy jednym z większych zrujnowanych okien, wychodzących na wschód oraz jedną z nielicznych na planecie, bogato porośniętych roslinnością dolin. Ciszę jaka roztaczała się dokoła przerwał niespodziewane starszy, zazwyczaj milczący, z braci - “Semurze, posłychaj ino?”. Młodszy ze strażników świątynnych wytężył słuch i wzrok, wyostrzone przez lata ćwiczeń, lecz nic nie zobaczył ani nie usłyszał, panował kompletny bezruch i nieprzenikniona cisza

- “Ino nic, kompletnie Troninie”
- “Nie dziwujesz sie braciszku, zawsze byłeś lepsiejszym przewodnikiem i łowcą ode mnie. Prawie już świtaje, powinno być już słychać budzące się życie, ptaszyska powinny już zacząć żer a panuje grobowa cisza.”
-”Akuratnie prawisz, na cmentarzach jest więcej żywota niż tu w tych ruinach i ogrodach” - roześmiali się na chwilę. Beztroski śmiech mężczyzn zdawał kaleczyć ciężką i nabrzmiałą ciszę otaczającą miasto gęściej niż bujna roslinność znajdująca się u ich stóp. Jednak jak zbyt jasna iskra zgasł tak samo szybko jak wybuchł ustępując ponuremu skupieniu woli która skierowała na nich dwie pary z tysięcy swoich oczu. Mężczyźni umknęli w popłochu w głąb zrujnowanego kompleksu świątyń kontynuując zwiad, lecz ich ruchy nabrały widocznej nerwowości. Raz po raz oglądali się za siebie, lecz pomimo niezmąconej ciszy i panującego bezruchu nie mogli wyzbyć się wrażenia że coś ich śledzi.
-”Tam coś jest Troninie, poświć no lastryką. Widziołem jakiś ruch. Tam w cieniu, w tej komnacie” - nerwowo wyszeptał Semur. Pomimo kilku minut dokładnego omiatania małej spiżarni w której się znaleźli, nie zobaczyli nic. Mieli już wychodzić, gdy odwracając się spostrzegli kontem oka że coś małego przemknęło im miedzy nogami.
“Widzisz braciszku, mała myszka wystrachała ino bardziej niż orkowy herszt.” uśmiechnął się niemrawo starszy z mężczyzn. Ruszyli dalej aby dokonać zwiadu najniższego poziomu kompleksu, wysuniętego ku zewnątrz niczym ostrze w kierunku otaczającej miasto od wschodu roślinności. Lecz gdy uszli niecałe kilka kroków ciszę zmącił, krótki stłumiony krzyk ludzki dobiegający z bardzo daleka. Stanęli jak wmurowani a po ich skórze przebiegł lodowaty powiew strachu zraszając ich serca paniką. Tronin wypuścił lastrykę a Semur zaczął dygotać z przerażenia, wypełniając otaczającą ich przestrzeń szczękaniem zębów oraz skrzypieniem trzymanego w rozdygotanych dłoniach lasguna. Powietrze stanęło, leppkie, nasiąknięte niewypowiedzianą groźbą.
“Ucikej... to tam jest.... ucikej..... ale on gapi.... ucikej......nie mogu sie ino ruszyć.... ucikej.... nie on tam na pewno jest.... ucikej... tam też nie..... czai sie w cieniu... wszędzie  te same slipia... ucikejjjj!!!!!..... te same ogniki..... one mnie wypatrzy....” - rozglądał się nerwowo Tronin w co rusz inną stronę przytłoczony napływem myśli. Z każdą chwilą resztki jego woli kurczyły się ustępując narastającej, przenikliwej jak pisk zarzynanego zwierzęcia panice. O tym że jeszcze żył świadczyły tylko przyśpieszony oddech i bicie serca, gdyż z jego psychiki zostały tylko strzępki do reszty konsumowane przez przerażenie. Mężczyzna puścił się biegem w kierunku wchodzniego wyjścia z kompleksu.
“Ucikej... schowej sie w puszczy.... jak najdalej od tych wykletych świątyń i miast.... biegnij szybciej... goni cię... jest tuż, tuż.... co to za ciepły dych na mych plerach ... to jest za mną.... czuję tego dech.... biegnij pryndzej... byle pryndzej ...jeszcze tylko kilka kroków.... hahaha.... już jestem na dworzu.... pierwsze kępy trowy.... pierwsze krzaki... pierwsze smagnięcia drzew... cudna gęstwina...schowym mu się za głazem.... ucikłem mu.... ucikłem..... co to za szmer... tam nic ni ma.... teraz za mną.... nie z boku.... a masz..... zaraz cię dorwę...”
Mężczyzna chwycił zawieszony do tej pory na plecach lasgun, rozejrzał sie nerwowo dokoła i zaczął strzelać wykrzykując co rusz:“Dorwę Cie!!! A masz!!! Hahaha, to musiało boleć!!!!”
W całą scenę wpatrywało się dwoje jarzących się jak ogniki m skrywanych pod półprzymkniętymi powiekami oczu. Stwór stał w kompletnym bezruchu, niemal bezdechu obeserwując mężczyznę szamoczącego się z własną paniką.

Semur, stał jak zamurowany, nim dotarło do niego co się dzieje z jego bratem. Gdy nie pomogły nawoływania, puścił się za nim pędem. Jako młodszy, sprawniejszy oraz obdarzony dłuższymi nogami, był znacznie szybszy od brata, więc z łatwością go dogonił. Już miał go dogonić, czuł rozwiewane przez pęd powietrza kropelki potu Tronina. Tylko kilka kroków dzieliło ich od wschodniej bramy,  wyciągnął rękę aby chwycić za poły szat Theodora, już go miał gdy zwaliło go z nóg zderzenie z czymś twardym. Utracił przytomność na kilka oddechów Ocknął się na podłodze, a jego lewe oko było zalane krwią. “... sssss.... boli … coś musiało wystawać ze zrujnowanych ścian świątyni.... ale mnie łeb nap…. normalnie jakbym młotem dostał... biegłem... łapałem... Troninie... bracie”
Wysoki mężczyzn zerwał się na równe nogi, jego brata nie było w pobliżu. Obtarł lewą ręką oko z krwi gdyż w drugiej nadal trzymał kurczowo lasguna. W odeległości kilku set metrów w dół ktoś szaleńczo strzelał gdzie popadnie klnąć przy tym siarczyście. Głos mężczyzny wyznawał się znajomy.
“... znam skądś ten głos.... to chyba on... Tronin.... braciszku... więc żywiosz!....” powoli przemknęło przez nadal dość mocno zamroczoną głowę Semura. Ustały szaleńcze strzały, było słychać tylko szaleńczy śmiech przerywany pokrzykiwaniami.
“ha!!! Cie ino dorwłem!!” “już mnie nie dostoniesz!” “jestem bezpioczny.’
Które z każdym wypowiadanym słowem cichły by na końcu przerodzić w pełen rozpaczy i desperacji szloch. Stojący u progu kompleksu mężczyzna miał zamiar krzyknąć na tego aby się uspokoił i czym prędzej udał się do niego, lecz słowa ugrzęzły mu w gardle. Krew zmroził mu strach sączący się z lepkiego, pozostającego w kompletnym bezruchu, powietrza. Znów stał jak sparaliżowany. Jakiś cień przemknął w oddali na szarych od nachodzącego świtu pierwszych linii krzewów. Był szybki niczym wiatr i ulotny niczym obłok pary. Powietrze rozdarły przeraźliwe krzyki ginącego mężczyzny. Jakby na moment cała wola skupiła się na dramacie rozgrywającym się u stóp zboczy. Powietrze wokół samura zelżało na chwilę co pozwoliło odzyskać mu wiarę nad nogami. Bez chwili zastanowienia puścił się pędem w głąb kompleksu świątyń stanowiących świątynie pradawnej wiary dawnych władców tej planety. W jego głowie kołatały urywane myśli.
“on zginął... braciszku... miej nas w opiece wielke Pany Imeratory.... Czas Szarańczy... Wiernie was służywaliśmy... oszczędź nas Pany.... miej nas w opiece Imperatory....”
Wrzaski konającego były coraz rzadsze aż w końcu ustały, jakby był to znak na który wyczekiwała puszcza oraz zrujnowane miasta. Ciszę zaczął wypełniać narastający chrzęst i szmer, jakby w jednej chwili tysiące chitynowych odnóży ruszyło posłusznie do marszu. Powietrze zaświszczało od tnących je skrzydeł a ziemia zaczęła raz po raz drżeć.
“Robactwa przybyli, kożda przepowiednia się społniona” - przemknęło przez głowę biegnącego w głąb ogromnego kompleksu ruin mężczyzny. Odgłosy ze wschodniego krańcu miasta nikły coraz bardziej gdy Semur minął ogromną bramę wejściową kierując swoje kroki ku sercu miasta gdzie stacjonował pluton oraz duma chorążego  Mustelli, 3 czołgi Leman Rus. Wraz z kolejnymi krokami Semur  ochłonął trochę i rozpoczął wywoływanie oddziału, niestety vox odpowiedział mu niezmąconym szumem zakłóceń co dodało gwardziście dodatkowych sił do biegu.

Alasowi i Halionowi, oraz ich mrocznych Aniołom udało się w ostateczności opuścić pokład Anielskiej Straży na pokładzie kapsuł desantowych oraz Thunderhawków. Chwilę po wystrzeleniu wszystkich kapsuł desantowych oraz wystartowaniu Thunderhawków, jeden z ogromnych żyjących statków Tyranidów objął mackami krążownik wpuszczając do jego wnętrza rój w celu wyssania całej biomasy ze statku. Orbitę rozświetlił wybuch, to pozostawiony w reaktorze ładunek wywołał reakcję niszcząc statek i wszystko w promieniu kilkutysięcy kilometrów wokół niego.
“Desperacki był to krok bracie, miejmy nadzieję że spowolni to inwazję na tyle aby nasi bracia zdołali dotrzec, bez nich cała  ta planeta i sektor są skazane na zagładę. Niech imperator ma nas w swojej opiece, miejmy nadzieję że bracie z trzeciej oraz pierwszej dostali wiadomość.” - rzekł kapelan licząc ostatnie lądujące Thunderhawki i kapsuły.
“Straciliśmy dwie maszyny oraz 5 kapsuł Alasie, sam się sobie dziwię, ale mam nadzieję że stacjonujące niepodal kosmiczne wilki, odbiorą nasz sygnał i przyjdą nam z pomocą. Czuję w kościach że niedługo każdy pocisk z boltera będzie na wagę złota” - zafraspwał się Halion, i chciał podjąć dalej gdy w voxie rozległ się głos jednego ze zwiadowców: “Odebraliśmy wiadomość, na szyfrowanym paśmie gwardii, było to wezwanie o pomoc z południowego-wchodu. Źródło sygnału znajduje około 200 km od nas. Jakie są rozkazy?”
“Jako astrates jesteśmy pięścią imperatora i gniewem imperatora. Czyńmy więc naszą powinność niosąc ratunek jego ludziom w potrzebie.” - zgadzasz się ze mną Alasie zapytał przyjaciela Halion.
“Drużyna zwiadu przeczesać tereny na południowy wschód od obozu, reszta niech przygotuję się do wymarszu. Za godzinę wyruszamy.” - rozkazał Alas za radą starego przyjaciela.


Komandor O’Vior’la stał pochylony nad holprojektorem uważnie analizując zdjęcia przesłane prze jednostkę zwiadu typu stealth.
„Co o tym sądzisz Shas’o?” – zapytał stojącego nieopodal przyjaciela.
„Kompleks zdawał mieć  pewne znaczenie militarne, sugerują to chociażby rozstawione działka automatyczne.”- odparł stojący nieopodal  mężczyzna.
„W takim razie postanowiono, przygotuj członków kasty ognia do wymarszu Shas’o!” – odparł komandor i oboje opuścili salę obrad.
Holodysk nadal powoli przewijał zdjęcia wykonane przez drony zwiadowcze. Na jednym z nich uważny obserwator zauważył by falującą plamę mroku, ciemniejszego niż najczarniejsza ciemność.

Drużyna Pathfinderów zaszła kompleks od strony osłoniętej księżycowymi wzgórzami i zbliżyła się na odległość pozwalający na dokładny skan  kompleksu w poszukiwaniu życia lub jakiegokolwiek ruchu,
“Shas’o, możemy zaczynać skanery nie odnotowały żadnego ruchu ani formy życia” - zaraportował Shas'ui. Nastepne minuty upłynęły drużynie na powolnym oczekiwaniu na sygnał do zajęcia kompleksu. Nie minęło jednak więcej niż 15 minut gdy w komunikatorach rozległ się rozkaz komandora: “Zająć wyznaczone pozycje taktyczne i zabezpieczyć kompleks”. Czas wykonywania zadania został tak dobrany że ta strona księżyca spowita była przez absolutną ciemność, odwrócona tyłem do obu słońc układu. Operacja przebiegała bezbłędnie gdy naglę zasłonę nocy rozerwała kakofonia barw i groteskowych kształtów, przez chwilę rzeczywistość wymieszała się z warpem tworząc wrota przez które wtargnęli słudzy każdego z mrocznych bóstw chaosu. Kasta ognia została wciągnięta w pułapkę, zastawioną na nich wiele wieków temu przez przewrotną wolę panów ciemności. Pomimo całego doświadczenia dowódcy i zaciętej obrony, nie udało im się utrzymać kompleksu i zacięte walki trwały aż do bram obozu Tau. Miejsce każdego z zabitych demonów zastępowały dwa inne, wydawać by się mogło silniejsze a krew każdego z poległych Tau dodawała im energii. Komandor O’Vior’la, pomimo umiejętności adaptacji, za jakie był ceniony, po raz pierwszy spotkał wroga z którym całkowicie nie wiedział jak walczyć.Zarządził odwrót, i tak siły Tau opuściły swoją księżycową bazę aby na powierzchni planety dalej nieść ideę Większego dobra.

W głównym hangarze manufaktorum trwała od wielu godzin narada, jeśli tak można określić przeplataną groźbami i przekleństwami kłótnie którą można było słyszeć zza zamkniętych drzwi.
“Wy być małe, słabe ludzie. Gdzie duża bitka tam Orkowe chopaki idom. My sem duze i silne, a we male smieszne z tymi waszymi mrocznymi bogoma. Wasze bogi nie som zielone jak orkowe, a nase sa i som wieksze dlatego ja i moje chlopaki idziemy gdzie duza bitka!!!! My zrobic duze WAAGHHHH!!!!” - gniewnie warknął Warbos domagając się rozmieszczenia na flance mającej związać wroga w zwarciu. “Niech któryś z gentelmenów uciszy tego wielkoluda” - rzekła zalotnie ku chempionom chaosu jedna z wychek z obstawy archona, właśnie naradzającego pół szeptem z Alpha Legionu. Dyskusję przerwał metaliczny głos jednej dotąd milczącej postaci. Przesiąknięty nienawiścią na żywych Necroński Overlord uciszył swym donośnym głosem wszystkie dyskusje: “Głupcy, kłócicie się o miejsca i wpływy a wróg ma czas na przegrupowanie sił”
“Ty blaszana kukło rzekł że sem gupi? Może sem gupi ale wiekszy i silniejszy od Ciebie. Cho no to cie klawem przytule i sie rozlecisz kuklo. Nikt ne bedzie mowil ze ork som glupie, bo my silne i duze choopaki.” - wyrzyczał Warbos i ruszył gniewnie w kierunku Necrona.  Były pierwsze godziny świtu, a na niebie pojawiły się pierwsze oznaki, że rój właśnie rozpoczął żer. Narada skończyła by się krawawą jatkę gdyby nie pierwsza z zarodni uderzyła z hukiem w dziedziniec wypuszczając ze swojego wnętrza rój drobnych Tyranidzkich stworzeń. W manufaktorum i całym obozie Chaosu podniósł się alarm, rozpoczeło się gorączkowe bieganie i przygotowanie do wymarszu. “Zabiezpieczyć kruszec” - ryknął Melchiar inicjator całego sojuszu, wbiegając do sali narad - “niech ktoś odnajdzie Theodora i Deciphie. Jak tylko będziemy gotowi wyruszamy umocnić się w forcie po drugiej stronie kanionu.

http://imageshack.us/a/img11/9207/xuaw.jpg
http://imageshack.us/a/img853/7391/gub4.jpg




    CZAS: 21 lipiec (niedziela) godz. 10-18
    MIEJSCE: sklep BOLTER, ul. Sokolnicza 7/17 pawilon 32

    Wydarzenie to ma status SPONSOROWANEGO TURNIEJU BEZ NAGRÓD.
    Każda osoba grająca musi dokonać zakupu towaru za minimum 10zl w dniu turnieju (liczy się kwota po zniżce).
    Uczestnikom przysługuje zniżka do 20% na produkty GW (szczegóły przyznawania nagród na stronie sklepu BOLTER ).

    ARMIE: Pierwsza część 600 pkt, część druga 750 pkt.

    ZALECANY JEST WYSIWYG!!! PROXY SĄ NIEDOZWOLONE!!!!

    ZAŁOŻENIA:
    Event będzie podzielony na dwie osobne części.
    Prowadzący (KvaN) ma zawsze rację, nawet jeśli jej nie ma i wszystkie rullebooki, codexy i inne FAQi twierdzą coś innego.

   

Cześć Pierwsza napisał:

Czas trwania od 10.00-12.30.
    ARMIE: 600 pkt (uzależnione od sektora działań) .

    Force Organisation Chart:
    1-1 HQ (max 20% limitu punktowego)
    2-4 TROOPS
    0-2 ELITES
    0-2 FAST ATTACK
    0-1 HEAVY SUPPORT
   
    Ograniczenia:
    Flyery (właczając Flying Monstrous Creature) - 0-0


 
   SCENARIUSZ dla  Imperial Forces & Allies - Distress Call
    Ilość Tur - 6 (7 na 4+, 8 na 5+)
    Strefa rozstawiania - uzależniona od sektora. Celem misji jest dotarcie do centrum miasta i obrona zajmowanej przez chorążego Mustellę umocnionej pozycji.
    Punkty zwycięstwa przydzielane są za:
    Dotarcie do pozycji obronnej - 6 VP
    Za każdy z nieuszkodzonych czołgów Leman Rus Mustelli - 6VP
    Za każdy z niezszczonych czołgów Leman Rus Mustelli - 4VP
    Za brak Tyranidów w wewnętrznej części umocnień - 6VP
    Za brak Tyranidów w zewnętrznej części umocnień - 9 VP

   Tyranidzi zdobywają VP za:
   Każdy zniszczony odział 1 VP.
   Za zniszczenie Leman Rusa - 5VP
   Za uszkodzenie Leman Rusa - 3VP
   Za dotarcie do wewnętrznej części umocnień - 5VP
   Za dotarcie w zewnętrznej części umocnień - 3 VP



    SCENARIUSZ dla  Chaos Forces & Xenos - Evacuation
    Ilość Tur - 6 (7 na 4+, 8 na 5+)
    12"-24" od wyznaczonej krótszej krawędzi stołu.
    Celem jest przetransportowanie skrzyń z surowcami z magazynów w manufakturom do punktów składowania w forcie oraz ich obrona przed Tyranidami.
    Punkty zwycięstwa przydzielane są za:
    Każda ze  przetransportowanych skrzyń warta jest 2 VP, punkty za skrzynie są przyznawane na końcu rozgrywki.
          UWAGA - Niedotransportowane skrzynie traktuje się na końcu gry jako porzucone i nie ma za nie VP.
    Za dotarcie do Fortu - 6 VP
    Za brak Tyranidów w forcie - 6VP
    Za brak Tyranidów w zewnętrznej strefie umocnień - 9VP.
     
   Tyranidzi zdobywają VP za:
   Każdy zniszczony odział 1 VP.
   Za każdą zniszczoną skrzynię - 2VP
   Za dotarcie do fortu - 5VP
   Za dotarcie w zewnętrznej części umocnień - 2VP

Cześć Druga napisał:

Czas trwania od 13.00-17.45.
    ARMIE: 750 + Jednostki pozostałe z bitw z częsci pierwszej.
    Force Organisation Chart:
    1-1 HQ (max 20% limitu punktowego)
    1-3 TROOPS
    0-2 ELITES
    0-1 FAST ATTACK
    0-2 HEAVY SUPPORT
    0-1 FORTIFICATION

    Ograniczenia:
    Flyery (właczając Flying Monstrous Creature) - 0-1

    Mega-Bitwa rozgrywająca się na jednym dużym stole (6 stołów 120x180),
    Całość będzie podzielona na 6-9 sektorów (w zależności od ilości graczy).
    Każdy będzie walczył ze swoim sektorowym oponentem z możliwością pewnego ingerowania w pozostałe sektory.


    SCENARIUSZ - The Hive
    Ilość Tur - 6 (7 na 5+, 8 na 6+)
    Strefa rozstawiania - uzależniona od sektora. Wspólnym celem misji  dla obu stron jest dotarcie do serca Tyranidzkiego roju i zatrzymanie inwazji.
    Punkty zwycięstwa przydzielane są za:
    Dotarcie do zewnętrznego Ula- 6 VP
    Dotarcie do wewnętrznego Ula - 9VP
    Dowiezienie skrzyń ze wzbogaconym i zdestabilizowanym Xylonem 6 we skazane punkty witalne - 2 VP za skrzynię.
    Detonacja skrzyń na końcu scenariusza - 3 VP za skrzynię - skrzynia uważana jest za zdetonowaną gdy nie zostanie wcześniej zniszczona. 
    Każda ze stron dostaje 1 VP za całkowicie zniszczony odział strony przeciwnej.

   
   Tyranidzi zdobywają VP za:
   Obronę zewnętrznego Ula- 6 VP
   Obronę wewnętrznego Ula - 9VP
   Zniszczenie skrzyń - 2 VP za skrzynię
   Każdy zniszczony odział 1 VP.

ZASADY SPECJALNE - wspólne dla obu części:
    Burza piaskowa - w trakcie zmagań może zerwać się burza piaskowa wpływająca negatywnie na flyery, skimmery i motory.
    Wyładowania elektryczne w stratosferze - całkowity zakaz deep striku i tleportacji (nawet drop pody zaczynają na ziemi w strefie rozstawienia)
    Tajemnicze piaski i skałki - powierzchnia Katylin ma wiele tajemniczych miejsc które mają specyficzny wpływ na znajdujące na nich istoty.
    Strefa zmiennej grawitacji - obszar o zmiennym polu grawitacyjnym, wpływa na ruch, strzelanie i walkę wręcz jednostek.
    Śpiewny powiew wiatru - wiatry na Katylin czasami nucą melodię raz to dającą otuchę a innymi razy wyciekając łzy rozpaczy.
    Wsparcie Adeptus / Dark Mechanicus - rytuały wykonywane przez adeptów pozwoliły ujarzmić część mocy zawartej w Xylonie 6 dając wymierne bojowe korzyści.
   


    Skrzynie:
    Skrzynię podnosić można tylko w fazie ruchu (w dowolnym jej momencie). Można odstawić skrzynkę na ziemię. Skrzynie są noszone przez poszczególne modele a nie odział. Skrzynia jest automatycznie upuszczona jeśli niosący ją model zostanie związany w kombacie.  Parametry  skrzyni. WS 0, BS 0, AV: (10, 10, 10)m HP 2, Immobilized. Skrzynie nie mogą opuścić stołu w żadnym momencie gry.

    Każdy typ jednostek ma określoną ładowność oraz ograniczenia przy transporcie skrzyń, według listy poniżej (jednostki niewymienione nie mogą transportować skrzyń):
   

    Piechota:
    Siła 2 - 1 skrzynia na dwa modele i ruch społowiony
    Siła 3 - 1 skrzynia na dwa modele, ruch normalny
    Siła 4 - 1 skrzynia na jeden model, ruch społowiony lub jedna skrzynia na dwa modele i ruch normalny
    Siła 5+ - 1 skrzynia na jeden model, ruch normalny
    Jump pack. Teleport, Jetpack - traci możliwość skoku, teleportacji

    Walker: - jedną skrzynię za każdy CCW
    Monstrous Creature- 2 skrzynie, ruch normalny (utrata umiejętności Jump oraz Fly)
    Transport - pojemność transportu / 2 (każda skrzynia zajmuje dwa miejsca w transportowcu)
    Inne pojazdy - 3 skrzynie
    Bike, Jetbike - 2 skrzynie, brak możliwości używania umiejętności turbo boost.
    Kawaleria - 1 skrzynia
    Chariot - 2 skrzynie

    Lista uczestników:

    Imperial Forces & Allies:
    1. Avatarofhope - Dark Angels 3rd Company
    2. Artois - Dark Angels 1st Company
    3. kicek1995 - Tau
    4. Filip Kotarski - Imperial Guard
    5. Czys - Tau
    6. Omadan - Space Wolves


    Chaos Forces & Xenos:
    1. krejman - Necrons
    2. Zalew - Alpha Legion Figl4rz - Chaos Deamons
    3. Sgt Platygus - Orks
    4. Raziel - CSM
    5. Karolina - Dark Eldars
    6. Moździerz - Chaos

   Hive Fleet Locusta:
    1. KvaNfield
    2. Alek
    3. xarot
    4.
    5.

Offline

 

#2 2013-07-01 08:00:40

 Avatarofhope

http://i.imgur.com/LOEAg.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-23
Posty: 643

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

3 kompania bojowa Dark Angels zjawi się.


WH40K : Ultramarines, Dark Angel's, Grey Knights,  Chaos Deamons.
Age of Sigmar: Stormcast Eternals, Khorne Bloodbound, Order Alliance.

Infinity : PanO; Nomads - O:I models.

Offline

 

#3 2013-07-01 08:44:03

Artois

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Zarejestrowany: 2010-10-01
Posty: 1438

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

1 kompania bojowa Dark Angels zjawi się

Offline

 

#4 2013-07-01 11:14:29

 krejman

http://i.imgur.com/jgZgn.png

46233362
Call me!
Skąd: +50° 59' 11.79", +17° 14' 15.4
Zarejestrowany: 2013-05-03
Posty: 230

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

"Martwi powrócili, by odzyskać swe ziemie, a żywi zostaną zmieceni z ich powierzchni."
Necrons
EDIT: Ło boże, tylko 120 pkt na HQ? To co ja mam wziąć mojemu overlordowi?

Ostatnio edytowany przez krejman (2013-07-01 12:15:44)


Wh40k:nekroni
tel:787711420

Offline

 

#5 2013-07-01 12:05:57

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Przyjdę rozsiewać zwątpienie w waszych sercach.
Moi marines stawią się w pole, wici zostały puszczone, a wasze szeregi zinfiltrowane Hydra Dominatus!


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#6 2013-07-01 12:44:00

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

krejman napisał:

"Martwi powrócili, by odzyskać swe ziemie, a żywi zostaną zmieceni z ich powierzchni."
Necrons
EDIT: Ło boże, tylko 120 pkt na HQ? To co ja mam wziąć mojemu overlordowi?

Najlepiej nic drogiego

Offline

 

#7 2013-07-01 13:10:45

 krejman

http://i.imgur.com/jgZgn.png

46233362
Call me!
Skąd: +50° 59' 11.79", +17° 14' 15.4
Zarejestrowany: 2013-05-03
Posty: 230

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

KvaNfield napisał:

krejman napisał:

"Martwi powrócili, by odzyskać swe ziemie, a żywi zostaną zmieceni z ich powierzchni."
Necrons
EDIT: Ło boże, tylko 120 pkt na HQ? To co ja mam wziąć mojemu overlordowi?

Najlepiej nic drogiego

On domyślnie kosztuje 90 pkt, więc nawet inv'a nie będzie miał , ale przynajmniej potroluję save'm 2+ (Izwor wie o co chodzi).
A tak po za tym: jakiego stopnia będą możliwe ingerencje w inne strefy? Czy będę mógł wypalić z doomsday cannon(72") w inną strefę?

Ostatnio edytowany przez krejman (2013-07-01 13:31:05)


Wh40k:nekroni
tel:787711420

Offline

 

#8 2013-07-01 14:32:04

Artois

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Zarejestrowany: 2010-10-01
Posty: 1438

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

fak, nie zauważyłem tego subtelnego szczegółu z 20% na HQ, nie można by boldować takich rzeczy?

czy command squad marinsów który nie liczy się do limitu "HQ 1-1", nie liczy się także do tych "(max 20% limitu punktowego)" ?

Offline

 

#9 2013-07-01 14:38:48

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

krejman napisał:

On domyślnie kosztuje 90 pkt, więc nawet inv'a nie będzie miał , ale przynajmniej potroluję save'm 2+ (Izwor wie o co chodzi).
A tak po za tym: jakiego stopnia będą możliwe ingerencje w inne strefy? Czy będę mógł wypalić z doomsday cannon(72") w inną strefę?

Wiem, też czasami moje HQ ma takie savy
Tak, po rozstawieniu możesz strzelać do czego dusza zapragnie nawet w innej strefie. Chodzi o to aby rezerwy, outflanki i infiltracje wychodziły wewnątrz Twojego sektora.

Artois napisał:

fak, nie zauważyłem tego subtelnego szczegółu z 20% na HQ, nie można by boldować takich rzeczy?

czy command squad marinsów który nie liczy się do limitu "HQ 1-1", nie liczy się także do tych "(max 20% limitu punktowego)" ?

Liczy się punktowa wartość całego slota HQ, więc Command Squadu raczej w to nie zmieścisz.

Offline

 

#10 2013-07-01 15:17:24

 krejman

http://i.imgur.com/jgZgn.png

46233362
Call me!
Skąd: +50° 59' 11.79", +17° 14' 15.4
Zarejestrowany: 2013-05-03
Posty: 230

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

KvaNfield napisał:

krejman napisał:

On domyślnie kosztuje 90 pkt, więc nawet inv'a nie będzie miał , ale przynajmniej potroluję save'm 2+ (Izwor wie o co chodzi).
A tak po za tym: jakiego stopnia będą możliwe ingerencje w inne strefy? Czy będę mógł wypalić z doomsday cannon(72") w inną strefę?

Wiem, też czasami moje HQ ma takie savy
Tak, po rozstawieniu możesz strzelać do czego dusza zapragnie nawet w innej strefie. Chodzi o to aby rezerwy, outflanki i infiltracje wychodziły wewnątrz Twojego sektora.

Hhhhm... Zamawiam końcowy stół(taki, który styka się z tylko 1 stołem).


Wh40k:nekroni
tel:787711420

Offline

 

#11 2013-07-01 15:26:19

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Czas oraz magia piasków pustyni pokaże gdzie zostaną rzucone Twoje siły podczas rozgrywki, nie mniej jednak wezmę pod uwagę Twoją prośbę

Offline

 

#12 2013-07-01 15:42:07

 krejman

http://i.imgur.com/jgZgn.png

46233362
Call me!
Skąd: +50° 59' 11.79", +17° 14' 15.4
Zarejestrowany: 2013-05-03
Posty: 230

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Jeszcze jedno małe pytanko:
Czy trzeba napisać jakieś fluffowe opowiadanko o swoim bohaterze tak jak w eventach WFB Omadana?


Wh40k:nekroni
tel:787711420

Offline

 

#13 2013-07-01 15:52:17

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

krejman napisał:

Jeszcze jedno małe pytanko:
Czy trzeba napisać jakieś fluffowe opowiadanko o swoim bohaterze tak jak w eventach WFB Omadana?

Fajnie by było abyś napisał jakiś zarys  głównej postaci, kierując się poprzednimi eventami i fluffem do tego który wrzucę do końca tygodnia.

Offline

 

#14 2013-07-01 17:09:10

 krejman

http://i.imgur.com/jgZgn.png

46233362
Call me!
Skąd: +50° 59' 11.79", +17° 14' 15.4
Zarejestrowany: 2013-05-03
Posty: 230

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Czy te 20% pkt na HQ liczy się przed czy po doliczeniu punktów z eventu?


Wh40k:nekroni
tel:787711420

Offline

 

#15 2013-07-01 17:18:59

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Przed, na poziomie robienia rozpiski na dane pkt.

Offline

 

#16 2013-07-02 15:02:08

 krejman

http://i.imgur.com/jgZgn.png

46233362
Call me!
Skąd: +50° 59' 11.79", +17° 14' 15.4
Zarejestrowany: 2013-05-03
Posty: 230

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Czy gdy się robi rozpiskę na 2. część to trzeba założyć, że HQ nie przeżyje i trzeba wziąć kolejne?


Wh40k:nekroni
tel:787711420

Offline

 

#17 2013-07-02 15:09:05

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Nie trzeba, ale jak Ci zostanie z pierwszej i drugiej to samo to dobrze jest znaleźć sposób aby to wystawić, chyba że masz fizycznie modele aby wystawić to podwójnie to nie ma problemu

Offline

 

#18 2013-07-02 15:20:48

 krejman

http://i.imgur.com/jgZgn.png

46233362
Call me!
Skąd: +50° 59' 11.79", +17° 14' 15.4
Zarejestrowany: 2013-05-03
Posty: 230

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

A czy jeśli przeżyłoby mi 1. bitwę HQ to czy mogę dokupić mu tylko ulepszenie, oczywiście mieszczące się  w limicie 20%?


Wh40k:nekroni
tel:787711420

Offline

 

#19 2013-07-02 15:44:45

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Niestety, to są dwie osobne rozpiski i obie muszą spełniać wymagane dla danej części warunki.

Offline

 

#20 2013-07-02 16:14:44

 krejman

http://i.imgur.com/jgZgn.png

46233362
Call me!
Skąd: +50° 59' 11.79", +17° 14' 15.4
Zarejestrowany: 2013-05-03
Posty: 230

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Dobra. I tak będę musiał Cię dorwać na WW, żeby móc operować na konkretnych przykładach.


Wh40k:nekroni
tel:787711420

Offline

 

#21 2013-07-02 16:35:42

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

ok, w takim razie w piątek np. Będę od 20 na miejscu.

Offline

 

#22 2013-07-03 22:21:22

 kicek1995

http://i.imgur.com/mmPko.png

13622781
Call me!
Skąd: Festung Breslau
Zarejestrowany: 2010-09-22
Posty: 196

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Czy Dominium ma pozwolenie na desant?


http://img835.imageshack.us/img835/1411/05d3.png

Wh40k - Tau - >2500p; Krootz - 1000p; SWM; Infinity Japończycy >200p
Moja galeria

Offline

 

#23 2013-07-03 23:34:43

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Tak, dopisuje Cię do Imperial Forces & Allies w takim razie.

Offline

 

#24 2013-07-04 12:27:41

 krejman

http://i.imgur.com/jgZgn.png

46233362
Call me!
Skąd: +50° 59' 11.79", +17° 14' 15.4
Zarejestrowany: 2013-05-03
Posty: 230

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Niedobrze, niedobrze... 4v2v2? Może lepiej przepisać Tau do xenos?


Wh40k:nekroni
tel:787711420

Offline

 

#25 2013-07-04 12:33:14

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Spokojnie, spokojnie, wszystko jest pod kontrolą

Offline

 

#26 2013-07-04 12:34:13

 czys

http://i.imgur.com/LOEAg.png

4600800
Skąd: ul. Prusa
Zarejestrowany: 2011-03-19
Posty: 679
WWW

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Ja bym się też z Tauami pisał


http://www.mrocznyraj.pl/gfx/tbb-bar.jpg

Offline

 

#27 2013-07-04 12:53:20

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

W razie czego nastąpi przetasowanie w siłach i przynależności do stron:)

Offline

 

#28 2013-07-04 15:20:58

 Sgt. Platypus

http://i.imgur.com/QqPUh.png

Skąd: Psary City
Zarejestrowany: 2011-03-01
Posty: 573

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Ja też pewnie wpadnę, ale nie rozumiem punktacji. Jak punkty przechodzą z poprzedniego jeśli mnie nie było, itd.


There is only Waaaaaaagh!!

Offline

 

#29 2013-07-04 23:54:50

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Punkty przechodzą z bitwy pierwszej na drugą, a nie z eventu na event.

Offline

 

#30 2013-07-11 00:27:04

 krejman

http://i.imgur.com/jgZgn.png

46233362
Call me!
Skąd: +50° 59' 11.79", +17° 14' 15.4
Zarejestrowany: 2013-05-03
Posty: 230

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Czy wyładowania w stratosferze zakazują też używania przedmiotów takich jak Veil of Darkness?


Wh40k:nekroni
tel:787711420

Offline

 

#31 2013-07-11 09:03:37

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Jest to forma teleportacji, więc również zakazana.

Offline

 

#32 2013-07-13 23:35:02

Raziel

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Zarejestrowany: 2010-08-28
Posty: 1495

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Jak świat się nie zawali to przyjdę z Chaosem oczywiście, choć limit punktowy odstrasza...przypominają się stare niedobre czasy patroli.

Ps. z fluffem czekam na fluff właściwy.


Batman, Age of Sigmar, Confrontation, Warzone, Warzone Ressurection, Warmachine, Hordes, Dystopian Wars, Firestorm Armada, HellDorado, Infinity, Battlegroup, Alkemy, LotR(stary), Team Yankee, Flames of War, Mordheim/Warheim, Anima-Tactics, WFB Historical, Afterglow, Wrath of Kings, WH40K(od biedy), WFB(od biedy)

Offline

 

#33 2013-07-14 17:58:49

Karolina

http://i.imgur.com/jjB7m.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2013-03-26
Posty: 36

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Artois, Kvan - niech będzie, przyjdę. Z DE oczywiście. Jednak liczcie się z tym, że będziecie musieli mi wszyscy pomagać jak złapię zawiechę.

Ostatnio edytowany przez Karolina (2013-07-14 18:19:15)

Offline

 

#34 2013-07-14 21:13:40

 Avatarofhope

http://i.imgur.com/LOEAg.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-23
Posty: 643

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Hektor obserwował orbitę Eryd 210 przez pancerną szybę Oblicza Zemsty. Kształt i kolor planety zmieniał się z każdym kilometrem kwadratowym jej powierzchni poddanym działaniu pocisków sejsmiczno-nuklearnych. Nieautoryzowany dygnitarzom Imperium exterminatus Eryd trwał od kilku minut rozświetlając mroki orbity rozbłyskami wybuchających nuklearnych pocisków. Najpierw wystrzelone ładunki wwiercały się kilometry wgłąb poszycia nieszczęśniczki, bo po osiągnięciu odpowiedniej głębokości z furią rozrywać jej powierzchnię. Odzierana z resztek płaszcza planeta ginęła w morzu ognia i pyłu rozlatując się na mniejsze części. Wkrótce odgłosowi podziemnych eksplozji zawtórowały erupcje lawy z uszkodzonego rdzenia globu. Pęknięcia płaszcza planety stawały się coraz bardziej widoczne z przestrzeni kosmicznej. Wybuchy i huki dochodzące z powierzchni umierającego świata nie robił na Hektorze żadnego wrażenia. Exterminatus był rozpaczliwym ruchem Mrocznych Aniołów. Karą jaką musiała ponieść planeta, za słabość okazaną przez jednego z braci Hektora. Siły zakonne musiały prędko opuścić ten system, gdyż rozkazy kierowały je w inne rejony przestrzeni imperialnej. Brak czasu, na przeczesanie planety w poszukiwaniu Oriasa, skutkował podjęciem przez dowództwo decyzji o zniszczeniu ciała niebieskiego.

    Czarna postać stanęła obok Hektora. Mistrz natomiast rzucił krótkie spojrzenie na Asmodaia, który podszedł do szyby aby przyjrzeć się apokalipsie niczym czarny bóg śmierci.
- Epilog zniszczenia - rzucił retorycznie pierwszy kapelan.
Hektor przez chwilę wpatrywał się w ozdobioną szramami twarz anioła, próbując odczytać z jej mimiki cokolwiek, co mogłoby świadczyć o współczuciu duchownego wobec okrutnego obejścia się z Eryd. Decyzję o eksterminacji podjął Asmodai, w opozycji do pozostałych przy życiu dostojników, którzy optowali za kontynuowaniem poszukiwań mistrza Oriasa. Pierwszy kapelan wykonywał jednak rozkazy z namaszczenia samego Azraela i kwestionowanie jego decyzji byłoby niespotykaną u Aniołów niesubordynacją.
- Mistrzu - ponownie odezwał się kapelan.
- Panie? - odparł Hektor.
- Udasz się ze swymi siłami do systemu Katylin. Nasz zwiad donosi, że księżyc planety został zainfekowany demoniczną skazą. Na powierzchni tego świata zgrupowanie sił Imperialnych toczy od kilku tygodni potyczki z obcymi, którzy związali się niezrozumiałym dla nas sojuszem
z potępionymi. Niepokój w sektorze może bezpośrednio zagrażać gromadzącym się u wrót cadiańskich siłom imperialnym. Jak zapewne dobrze wiesz zmierza tam i główna część naszych sił zakonnych. Pod sztandarem Logana Grimnara z Kosmicznych Wilków zbiera się tam wielka imperialna potęga. Telepaci wieszczą nadchodzący koniec czasu. Czarna krucjata chaosu może w każdej chwili okryć nasze Imperium kolejną falą wojny. Na Katylin połączysz siły z Alasem Badarrem mistrzem 8 kompanii. Wspólnie przywrócicie porządek w tym systemie, po czym dołączycie do nas na orbicie Cadii - analitycznie chłodny głos Asmodaia zamilkł po przekazaniu rozkazu, po czym ponownie zajął się obserwowaniem widowiskowej zagłady.

    Pierwsze kawały globu Eryd poczęły się odrywać od pozostałej części rozpoczynając własny dryf w przestrzeni i pozostawiając ranę w powierzchni, z której wypływały setki tysięcy metrów sześciennych rozgrzanej magmy. Wybuchy gazu wulkanicznego były ostatnim już zwiastunem końca tego świata. Ciśnienie w jądrze spadło do krytycznie niskiego poziomu,
a uszkodzenie płynnego rdzenia przyniosło serię krytycznych implozji, które ostatecznie rozniosły planetę na mniejsze sypiące deszczem gruzu kawałki.
Po godzinie bombardowanie ustało, a flota Mrocznych Aniołów oddaliła się od ławicy asteroid i pyłu unoszących się niczym nienawistna zjawa upamiętnająca istniejący ogniś świat.

    Szczęk oręża rozbrzmiewał w sali treningowej Anielskiej Straży - niszczyciela, który kotwiczył na orbicie Katylin od kilku tygodni. Alas Badarr uniknął kolejnego ciosu treningowego miecza kapelana Haliona i wyprowadził własny zamach w głowę przeciwnika. Halion - opiekun duchowny szturmowych marines zakonu był jednak zbyt starym i doświadczonym wygą, aby nabrać się na tak tani chwyt ze strony swego dowódcy. Sparował uderzenie, po czym naparł do przodu wymierzając Alasowi cios pięścią w szczękę. Uderzenie było tak mocne, że dowódca ósmej cofnął się lekko zamroczony i splunął krwią.
- Nieźle przyjacielu - wyszczerzył zęby w uśmiechu zwracając się do kapelana.
- Prowadzi mnie sam Imperator - w kąciku ust Haliona błąkał się triumfalny uśmiech.
- Imperator strzeże - skwitował Alas - ale na Lwa nie ustrzeże cię przed tym!
Mistrz ruszył na adwersarza chwytając oburącz dzierżony przez niego treningowy topór. Zamachnął się i runał na duchownego, który zablokował uderzenie zasłaniając się wysoką gardą. Alas przewidział reakcję przyjaciela. Szybkim kopnięciem podciął mu nogi a Halion runął na posadzkę areny treningowej. Nim zdążył zareagować ostrze topora tkwiło już przy jego szyi. Halion westchnął z rezygnacją dając znać, że się poddaje, po czym Alas pomógł druhowi wstać.
- Gdybym walczył Crozius nie miałbyś szans - rzucił zawadiacko w stronę towarzysza.
- Na moje szczęście nie produkuje się atrap treningowych tej broni - zachichotał Alas.
Obaj towarzysze wykazywali się niezwykłą gadatliwością, jak na słynących z małomówności
i lakonicznych zdań Mrocznych Aniołów. Idąc korytarzami w stronę swych komnat omawiali bieżącą sytuację na Katylin, planując kolejne posunięcia. Po odświeżeniu się, przebraniu i dotarciu na mostek Alasa i Haliona zastały najnowsze wieści. Jeden z serwitorów przekazał mu tabliczkę
z wyświetlaczem, po czym dowódca wczytał się w jej komunikaty.
- Niedługo przybędzie wsparcie bracie - zwrócił się do Haliona.
- Kto taki? - pociągnął temat kapelan.
- Tymczasowy dowódca trzeciej i zarazem dotychczasowy piątej kompanii - Hektor Lear. Lecą tu dwie kompanie bojowe bracie, a na orbicie Cadii wrze jak w ulu. Chyba pora byśmy tu ostatecznie posprzątali i dołączyli do swoich - skwitował mistrz.


WH40K : Ultramarines, Dark Angel's, Grey Knights,  Chaos Deamons.
Age of Sigmar: Stormcast Eternals, Khorne Bloodbound, Order Alliance.

Infinity : PanO; Nomads - O:I models.

Offline

 

#35 2013-07-14 22:40:18

 Sgt. Platypus

http://i.imgur.com/QqPUh.png

Skąd: Psary City
Zarejestrowany: 2011-03-01
Posty: 573

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Gerenalnie to macie farta Marinoswe chopaki wszystkich koloruf że nas ostatnio nie było, Robale, ryboki inne ścierwole tyż. Tyra jak wpadniem to wam z dup zrobim Hyrezje Horusa. Co by się nie działo. Zapowiadał żem ostatnio mordobicie, a jezdem Orkiem słownym, to bedzie mordobicie. Nie powim wam strzeszta siem, bo jak wam powiem to bedziecie sie strzegać i bendem miał utrudnione mordobicie.


There is only Waaaaaaagh!!

Offline

 

#36 2013-07-14 22:50:32

Mozdzierz

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Zarejestrowany: 2011-02-27
Posty: 1094

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Nikt nie wypatrzył, że bike'i zamiotą wszystkie skrzynie w dwie tury bo jedyne mogą na luzach 12" jeździć i jest ich dużo?


JF 100%

Offline

 

#37 2013-07-16 10:30:14

 omadan

http://i.imgur.com/LOEAg.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-10-23
Posty: 613

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Jeżeli balans na tym nie ucierpi za bardzo to również się zjawię z Wilkami

Offline

 

#38 2013-07-16 10:44:06

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Zapraszam, może jeszcze ktoś z Xenosami, Chaosem, Demonami się pojawi

Offline

 

#39 2013-07-16 17:00:11

Zalew

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-20
Posty: 1690

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Gdzie można słać rozpiski? Jeśli to w ogóle czemuś ma służyć..


Prowadzę dystrybucję miodu pszczelego, więcej informacji w dziale handlowym oraz pod telefonem
Telefon kontaktowy:5II774288

Offline

 

#40 2013-07-16 17:29:38

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Można mi ale nie jest to konieczne :-)

Offline

 

#41 2013-07-16 23:03:42

Mozdzierz

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Zarejestrowany: 2011-02-27
Posty: 1094

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Postaram się z chaosem przyjść w takim razie.


JF 100%

Offline

 

#42 2013-07-19 11:39:51

 xarot

http://i.imgur.com/XJ88n.png

Zarejestrowany: 2013-07-19
Posty: 16

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

postaram się wpaść z moimi tyranidami

Offline

 

#43 2013-07-20 03:04:22

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Fluff:

Bracia Semura i Tronin służyli w drugiej drużynie piechoty chorążego Mustelli. Bracia prowadzili właśnie nocny zwiad w centrum zrujnowanego miasta. Jednego z tych o których milczały imperialne rejestry, gdyż było ono tylko pamiątką po dawnych panach tego globu. Gwardziści pochodzili z jednej z tych zapomnianych przez wszystkich planet. “ Z największego zadupia imperium” jak to barwnie podkreślał za każdym razem ich dowódca. Cywilizacja na tej planecie cofnęła się rozwojem do wczesnych lat istnienia Terry, a ludzie prowadzili koczowniczo-łowiecki tryb życia. Jako że system był regularnie nawiedzany przez zbłąkane Orkowe latające kupy złomu, szumnie nazywane przez zielonoskórych Space Hulkami, lokalna ludność opanowała na wysokim poziomie umiejętność zwiadu, kamuflażu i zacierania śladów. Bracia Zadupiaści, jak nazywali ich chłopaki z drużyny,  posiadali więcd pewne zalety dzięki którym zostali przewodnikami i zwiadowcami całego plutonu.
“Troninie” - zwrócił się do brata, gdyż szli już zbyt długo w milczeniu a dookoła panowała niezmącona, niepokojąca cisza - “pamiontosz ino może proroctwo o tej haraszoj szarańczy?” zagadnął Semura starszego, bardziej obeznanego z przepowiedniami ich ludu brata.
“hmm...” - swoim zwyczajem zamruczał i przystanął Tronin pogrążając się w rozmyślaniach. Minęło dobre kilka minut gdy podjął ponownie:
“Ano było to tak, że spadli z nieba pecherze co robactwem były wypełnione. Wypełzło to robactwo, a to małe ino jak ta trawiasta popierniczajka, ato duże, co jak 3 orkowe herszty i pochłoneło całą puszczę wraz ludem w nim zamieszkałym”.
Po tej wypowiedzi zapadła długa, niczym nie zmącona cisza, którą znów przerwał Semura - “Ino godej mi bratku, czy nie zanosi się na to haraszoj szarańcze? Pustynia jakaś barzej dzika ostatnio się stała, nawet, jakby ożyła. A niektore doliny takiem ino dziwnym zielskiem porosłe. A wczoraj widzieli my przeca ten dziwny smierdzący śluz na murach miasta. Żle się dzieje, godam Ci braciszku, źle się poczyna na świcie” - zakończył tyradę młodszy z braci a Tronin tylko mu potaknął w milczeniu. Szli  dobre 30 minut w milczeniu, minęli łuk wejściowy do czegoś było kiedyś zapewne, jakimś kompleksem świątyń. Przeszli przez zewnętrzne nawy i kapliczki, by powoli mozolnie wspiąć się na piętro. Zatrzymali się przy jednym z większych zrujnowanych okien, wychodzących na wschód oraz jedną z nielicznych na planecie, bogato porośniętych roslinnością dolin. Ciszę jaka roztaczała się dokoła przerwał niespodziewane starszy, zazwyczaj milczący, z braci - “Semurze, posłychaj ino?”. Młodszy ze strażników świątynnych wytężył słuch i wzrok, wyostrzone przez lata ćwiczeń, lecz nic nie zobaczył ani nie usłyszał, panował kompletny bezruch i nieprzenikniona cisza

- “Ino nic, kompletnie Troninie”
- “Nie dziwujesz sie braciszku, zawsze byłeś lepsiejszym przewodnikiem i łowcą ode mnie. Prawie już świtaje, powinno być już słychać budzące się życie, ptaszyska powinny już zacząć żer a panuje grobowa cisza.”
-”Akuratnie prawisz, na cmentarzach jest więcej żywota niż tu w tych ruinach i ogrodach” - roześmiali się na chwilę. Beztroski śmiech mężczyzn zdawał kaleczyć ciężką i nabrzmiałą ciszę otaczającą miasto gęściej niż bujna roslinność znajdująca się u ich stóp. Jednak jak zbyt jasna iskra zgasł tak samo szybko jak wybuchł ustępując ponuremu skupieniu woli która skierowała na nich dwie pary z tysięcy swoich oczu. Mężczyźni umknęli w popłochu w głąb zrujnowanego kompleksu świątyń kontynuując zwiad, lecz ich ruchy nabrały widocznej nerwowości. Raz po raz oglądali się za siebie, lecz pomimo niezmąconej ciszy i panującego bezruchu nie mogli wyzbyć się wrażenia że coś ich śledzi.
-”Tam coś jest Troninie, poświć no lastryką. Widziołem jakiś ruch. Tam w cieniu, w tej komnacie” - nerwowo wyszeptał Semur. Pomimo kilku minut dokładnego omiatania małej spiżarni w której się znaleźli, nie zobaczyli nic. Mieli już wychodzić, gdy odwracając się spostrzegli kontem oka że coś małego przemknęło im miedzy nogami.
“Widzisz braciszku, mała myszka wystrachała ino bardziej niż orkowy herszt.” uśmiechnął się niemrawo starszy z mężczyzn. Ruszyli dalej aby dokonać zwiadu najniższego poziomu kompleksu, wysuniętego ku zewnątrz niczym ostrze w kierunku otaczającej miasto od wschodu roślinności. Lecz gdy uszli niecałe kilka kroków ciszę zmącił, krótki stłumiony krzyk ludzki dobiegający z bardzo daleka. Stanęli jak wmurowani a po ich skórze przebiegł lodowaty powiew strachu zraszając ich serca paniką. Tronin wypuścił lastrykę a Semur zaczął dygotać z przerażenia, wypełniając otaczającą ich przestrzeń szczękaniem zębów oraz skrzypieniem trzymanego w rozdygotanych dłoniach lasguna. Powietrze stanęło, leppkie, nasiąknięte niewypowiedzianą groźbą.
“Ucikej... to tam jest.... ucikej..... ale on gapi.... ucikej......nie mogu sie ino ruszyć.... ucikej.... nie on tam na pewno jest.... ucikej... tam też nie..... czai sie w cieniu... wszędzie  te same slipia... ucikejjjj!!!!!..... te same ogniki..... one mnie wypatrzy....” - rozglądał się nerwowo Tronin w co rusz inną stronę przytłoczony napływem myśli. Z każdą chwilą resztki jego woli kurczyły się ustępując narastającej, przenikliwej jak pisk zarzynanego zwierzęcia panice. O tym że jeszcze żył świadczyły tylko przyśpieszony oddech i bicie serca, gdyż z jego psychiki zostały tylko strzępki do reszty konsumowane przez przerażenie. Mężczyzna puścił się biegem w kierunku wchodzniego wyjścia z kompleksu.
“Ucikej... schowej sie w puszczy.... jak najdalej od tych wykletych świątyń i miast.... biegnij szybciej... goni cię... jest tuż, tuż.... co to za ciepły dych na mych plerach ... to jest za mną.... czuję tego dech.... biegnij pryndzej... byle pryndzej ...jeszcze tylko kilka kroków.... hahaha.... już jestem na dworzu.... pierwsze kępy trowy.... pierwsze krzaki... pierwsze smagnięcia drzew... cudna gęstwina...schowym mu się za głazem.... ucikłem mu.... ucikłem..... co to za szmer... tam nic ni ma.... teraz za mną.... nie z boku.... a masz..... zaraz cię dorwę...”
Mężczyzna chwycił zawieszony do tej pory na plecach lasgun, rozejrzał sie nerwowo dokoła i zaczął strzelać wykrzykując co rusz:“Dorwę Cie!!! A masz!!! Hahaha, to musiało boleć!!!!”
W całą scenę wpatrywało się dwoje jarzących się jak ogniki m skrywanych pod półprzymkniętymi powiekami oczu. Stwór stał w kompletnym bezruchu, niemal bezdechu obeserwując mężczyznę szamoczącego się z własną paniką.

Semur, stał jak zamurowany, nim dotarło do niego co się dzieje z jego bratem. Gdy nie pomogły nawoływania, puścił się za nim pędem. Jako młodszy, sprawniejszy oraz obdarzony dłuższymi nogami, był znacznie szybszy od brata, więc z łatwością go dogonił. Już miał go dogonić, czuł rozwiewane przez pęd powietrza kropelki potu Tronina. Tylko kilka kroków dzieliło ich od wschodniej bramy,  wyciągnął rękę aby chwycić za poły szat Theodora, już go miał gdy zwaliło go z nóg zderzenie z czymś twardym. Utracił przytomność na kilka oddechów Ocknął się na podłodze, a jego lewe oko było zalane krwią. “... sssss.... boli … coś musiało wystawać ze zrujnowanych ścian świątyni.... ale mnie łeb nap…. normalnie jakbym młotem dostał... biegłem... łapałem... Troninie... bracie”
Wysoki mężczyzn zerwał się na równe nogi, jego brata nie było w pobliżu. Obtarł lewą ręką oko z krwi gdyż w drugiej nadal trzymał kurczowo lasguna. W odeległości kilku set metrów w dół ktoś szaleńczo strzelał gdzie popadnie klnąć przy tym siarczyście. Głos mężczyzny wyznawał się znajomy.
“... znam skądś ten głos.... to chyba on... Tronin.... braciszku... więc żywiosz!....” powoli przemknęło przez nadal dość mocno zamroczoną głowę Semura. Ustały szaleńcze strzały, było słychać tylko szaleńczy śmiech przerywany pokrzykiwaniami.
“ha!!! Cie ino dorwłem!!” “już mnie nie dostoniesz!” “jestem bezpioczny.’
Które z każdym wypowiadanym słowem cichły by na końcu przerodzić w pełen rozpaczy i desperacji szloch. Stojący u progu kompleksu mężczyzna miał zamiar krzyknąć na tego aby się uspokoił i czym prędzej udał się do niego, lecz słowa ugrzęzły mu w gardle. Krew zmroził mu strach sączący się z lepkiego, pozostającego w kompletnym bezruchu, powietrza. Znów stał jak sparaliżowany. Jakiś cień przemknął w oddali na szarych od nachodzącego świtu pierwszych linii krzewów. Był szybki niczym wiatr i ulotny niczym obłok pary. Powietrze rozdarły przeraźliwe krzyki ginącego mężczyzny. Jakby na moment cała wola skupiła się na dramacie rozgrywającym się u stóp zboczy. Powietrze wokół samura zelżało na chwilę co pozwoliło odzyskać mu wiarę nad nogami. Bez chwili zastanowienia puścił się pędem w głąb kompleksu świątyń stanowiących świątynie pradawnej wiary dawnych władców tej planety. W jego głowie kołatały urywane myśli.
“on zginął... braciszku... miej nas w opiece wielke Pany Imeratory.... Czas Szarańczy... Wiernie was służywaliśmy... oszczędź nas Pany.... miej nas w opiece Imperatory....”
Wrzaski konającego były coraz rzadsze aż w końcu ustały, jakby był to znak na który wyczekiwała puszcza oraz zrujnowane miasta. Ciszę zaczął wypełniać narastający chrzęst i szmer, jakby w jednej chwili tysiące chitynowych odnóży ruszyło posłusznie do marszu. Powietrze zaświszczało od tnących je skrzydeł a ziemia zaczęła raz po raz drżeć.
“Robactwa przybyli, kożda przepowiednia się społniona” - przemknęło przez głowę biegnącego w głąb ogromnego kompleksu ruin mężczyzny. Odgłosy ze wschodniego krańcu miasta nikły coraz bardziej gdy Semur minął ogromną bramę wejściową kierując swoje kroki ku sercu miasta gdzie stacjonował pluton oraz duma chorążego  Mustelli, 3 czołgi Leman Rus. Wraz z kolejnymi krokami Semur  ochłonął trochę i rozpoczął wywoływanie oddziału, niestety vox odpowiedział mu niezmąconym szumem zakłóceń co dodało gwardziście dodatkowych sił do biegu.

Alasowi i Halionowi, oraz ich mrocznych Aniołom udało się w ostateczności opuścić pokład Anielskiej Straży na pokładzie kapsuł desantowych oraz Thunderhawków. Chwilę po wystrzeleniu wszystkich kapsuł desantowych oraz wystartowaniu Thunderhawków, jeden z ogromnych żyjących statków Tyranidów objął mackami krążownik wpuszczając do jego wnętrza rój w celu wyssania całej biomasy ze statku. Orbitę rozświetlił wybuch, to pozostawiony w reaktorze ładunek wywołał reakcję niszcząc statek i wszystko w promieniu kilkutysięcy kilometrów wokół niego.
“Desperacki był to krok bracie, miejmy nadzieję że spowolni to inwazję na tyle aby nasi bracia zdołali dotrzec, bez nich cała  ta planeta i sektor są skazane na zagładę. Niech imperator ma nas w swojej opiece, miejmy nadzieję że bracie z trzeciej oraz pierwszej dostali wiadomość.” - rzekł kapelan licząc ostatnie lądujące Thunderhawki i kapsuły.
“Straciliśmy dwie maszyny oraz 5 kapsuł Alasie, sam się sobie dziwię, ale mam nadzieję że stacjonujące niepodal kosmiczne wilki, odbiorą nasz sygnał i przyjdą nam z pomocą. Czuję w kościach że niedługo każdy pocisk z boltera będzie na wagę złota” - zafraspwał się Halion, i chciał podjąć dalej gdy w voxie rozległ się głos jednego ze zwiadowców: “Odebraliśmy wiadomość, na szyfrowanym paśmie gwardii, było to wezwanie o pomoc z południowego-wchodu. Źródło sygnału znajduje około 200 km od nas. Jakie są rozkazy?”
“Jako astrates jesteśmy pięścią imperatora i gniewem imperatora. Czyńmy więc naszą powinność niosąc ratunek jego ludziom w potrzebie.” - zgadzasz się ze mną Alasie zapytał przyjaciela Halion.
“Drużyna zwiadu przeczesać tereny na południowy wschód od obozu, reszta niech przygotuję się do wymarszu. Za godzinę wyruszamy.” - rozkazał Alas za radą starego przyjaciela.


Komandor O’Vior’la stał pochylony nad holprojektorem uważnie analizując zdjęcia przesłane prze jednostkę zwiadu typu stealth.
„Co o tym sądzisz Shas’o?” – zapytał stojącego nieopodal przyjaciela.
„Kompleks zdawał mieć  pewne znaczenie militarne, sugerują to chociażby rozstawione działka automatyczne.”- odparł stojący nieopodal  mężczyzna.
„W takim razie postanowiono, przygotuj członków kasty ognia do wymarszu Shas’o!” – odparł komandor i oboje opuścili salę obrad.
Holodysk nadal powoli przewijał zdjęcia wykonane przez drony zwiadowcze. Na jednym z nich uważny obserwator zauważył by falującą plamę mroku, ciemniejszego niż najczarniejsza ciemność.

Drużyna Pathfinderów zaszła kompleks od strony osłoniętej księżycowymi wzgórzami i zbliżyła się na odległość pozwalający na dokładny skan  kompleksu w poszukiwaniu życia lub jakiegokolwiek ruchu,
“Shas’o, możemy zaczynać skanery nie odnotowały żadnego ruchu ani formy życia” - zaraportował Shas'ui. Nastepne minuty upłynęły drużynie na powolnym oczekiwaniu na sygnał do zajęcia kompleksu. Nie minęło jednak więcej niż 15 minut gdy w komunikatorach rozległ się rozkaz komandora: “Zająć wyznaczone pozycje taktyczne i zabezpieczyć kompleks”. Czas wykonywania zadania został tak dobrany że ta strona księżyca spowita była przez absolutną ciemność, odwrócona tyłem do obu słońc układu. Operacja przebiegała bezbłędnie gdy naglę zasłonę nocy rozerwała kakofonia barw i groteskowych kształtów, przez chwilę rzeczywistość wymieszała się z warpem tworząc wrota przez które wtargnęli słudzy każdego z mrocznych bóstw chaosu. Kasta ognia została wciągnięta w pułapkę, zastawioną na nich wiele wieków temu przez przewrotną wolę panów ciemności. Pomimo całego doświadczenia dowódcy i zaciętej obrony, nie udało im się utrzymać kompleksu i zacięte walki trwały aż do bram obozu Tau. Miejsce każdego z zabitych demonów zastępowały dwa inne, wydawać by się mogło silniejsze a krew każdego z poległych Tau dodawała im energii. Komandor O’Vior’la, pomimo umiejętności adaptacji, za jakie był ceniony, po raz pierwszy spotkał wroga z którym całkowicie nie wiedział jak walczyć.Zarządził odwrót, i tak siły Tau opuściły swoją księżycową bazę aby na powierzchni planety dalej nieść ideę Większego dobra.

W głównym hangarze manufaktorum trwała od wielu godzin narada, jeśli tak można określić przeplataną groźbami i przekleństwami kłótnie którą można było słyszeć zza zamkniętych drzwi.
“Wy być małe, słabe ludzie. Gdzie duża bitka tam Orkowe chopaki idom. My sem duze i silne, a we male smieszne z tymi waszymi mrocznymi bogoma. Wasze bogi nie som zielone jak orkowe, a nase sa i som wieksze dlatego ja i moje chlopaki idziemy gdzie duza bitka!!!! My zrobic duze WAAGHHHH!!!!” - gniewnie warknął Warbos domagając się rozmieszczenia na flance mającej związać wroga w zwarciu. “Niech któryś z gentelmenów uciszy tego wielkoluda” - rzekła zalotnie ku chempionom chaosu jedna z wychek z obstawy archona, właśnie naradzającego pół szeptem z Alpha Legionu. Dyskusję przerwał metaliczny głos jednej dotąd milczącej postaci. Przesiąknięty nienawiścią na żywych Necroński Overlord uciszył swym donośnym głosem wszystkie dyskusje: “Głupcy, kłócicie się o miejsca i wpływy a wróg ma czas na przegrupowanie sił”
“Ty blaszana kukło rzekł że sem gupi? Może sem gupi ale wiekszy i silniejszy od Ciebie. Cho no to cie klawem przytule i sie rozlecisz kuklo. Nikt ne bedzie mowil ze ork som glupie, bo my silne i duze choopaki.” - wyrzyczał Warbos i ruszył gniewnie w kierunku Necrona.  Były pierwsze godziny świtu, a na niebie pojawiły się pierwsze oznaki, że rój właśnie rozpoczął żer. Narada skończyła by się krawawą jatkę gdyby nie pierwsza z zarodni uderzyła z hukiem w dziedziniec wypuszczając ze swojego wnętrza rój drobnych Tyranidzkich stworzeń. W manufaktorum i całym obozie Chaosu podniósł się alarm, rozpoczeło się gorączkowe bieganie i przygotowanie do wymarszu. “Zabiezpieczyć kruszec” - ryknął Melchiar inicjator całego sojuszu, wbiegając do sali narad - “niech ktoś odnajdzie Theodora i Deciphie. Jak tylko będziemy gotowi wyruszamy umocnić się w forcie po drugiej stronie kanionu.

Offline

 

#44 2013-07-20 03:42:41

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Parametry  skrzyni. WS 0, BS 0, AV: (10, 10, 10)m HP 2, Immobilized

Cześć Pierwsza napisał:

SCENARIUSZ dla  Imperial Forces & Allies - Distress Call
    Ilość Tur - 6 (7 na 4+, 8 na 5+)
    Strefa rozstawiania - uzależniona od sektora. Celem misji jest dotarcie do centrum miasta i obrona zajmowanej przez chorążego Mustellę umocnionej pozycji.
    Punkty zwycięstwa przydzielane są za:
    Dotarcie do pozycji obronnej - 6 VP
    Za każdy z nieuszkodzonych czołgów Leman Rus Mustelli - 6VP
    Za każdy z niezszczonych czołgów Leman Rus Mustelli - 4VP
    Za brak Tyranidów w wewnętrznej części umocnień - 6VP
    Za brak Tyranidów w zewnętrznej części umocnień - 9 VP

   Tyranidzi zdobywają VP za:
   Każdy zniszczony odział 1 VP.
   Za zniszczenie Leman Rusa - 5VP
   Za uszkodzenie Leman Ruda - 3VP
   Za dotarcie do wewnętrznej części umocnień - 5VP
   Za dotarcie w zewnętrznej części umocnień - 3 VP


    SCENARIUSZ dla  Chaos Forces & Xenos - Evacuation
    Ilość Tur - 6 (7 na 4+, 8 na 5+)
    12"-24" od wyznaczonej krótszej krawędzi stołu.
    Celem jest przetransportowanie skrzyń z surowcami z magazynów w manufakturom do punktów składowania w forcie oraz ich obrona przed Tyranidami.
    Punkty zwycięstwa przydzielane są za:
    Każda ze  przetransportowanych skrzyń warta jest 2 VP, punkty za skrzynie są przyznawane na końcu rozgrywki.
          UWAGA - Niedotransportowane skrzynie traktuje się na końcu gry jako porzucone i nie ma za nie VP.
    Za dotarcie do Fortu - 6 VP
    Za brak Tyranidów w forcie - 6VP
    Za brak Tyranidów w zewnętrznej strefie umocnień - 9VP.
     
   Tyranidzi zdobywają VP za:
   Każdy zniszczony odział 1 VP.
   Za każdą zniszczoną skrzynię - 2VP
   Za uszkodzenie Leman Ruda - 3VP
   Za dotarcie do fortu - 5VP
   Za dotarcie w zewnętrznej części umocnień - 2VP

Cześć Druga napisał:

SCENARIUSZ - The Hive
    Ilość Tur - 6 (7 na 5+, 8 na 6+)
    Strefa rozstawiania - uzależniona od sektora. Wspólnym celem misji  dla obu stron jest dotarcie do serca Tyranidzkiego roju i zatrzymanie inwazji.
    Punkty zwycięstwa przydzielane są za:
    Dotarcie do zewnętrznego Ula- 6 VP
    Dotarcie do wewnętrznego Ula - 9VP
    Dowiezienie skrzyń ze wzbogaconym i zdestabilizowanym Xylonem 6 we skazane punkty witalne - 2 VP za skrzynię.
    Detonacja skrzyń na końcu scenariusza - 3 VP za skrzynię - skrzynia uważana jest za zdetonowaną gdy nie zostanie wcześniej zniszczona. 
    Każda ze stron dostaje 1 VP za całkowicie zniszczony odział strony przeciwnej.

   
   Tyranidzi zdobywają VP za:
   Obronę zewnętrznego Ula- 6 VP
   Obronę wewnętrznego Ula - 9VP
   Zniszczenie skrzyń - 2 VP za skrzynię
   Każdy zniszczony odział 1 VP.

Offline

 

#45 2013-07-20 08:20:45

 kicek1995

http://i.imgur.com/mmPko.png

13622781
Call me!
Skąd: Festung Breslau
Zarejestrowany: 2010-09-22
Posty: 196

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Czy do limitu punktowego HQ liczy się też jego obstawa?


http://img835.imageshack.us/img835/1411/05d3.png

Wh40k - Tau - >2500p; Krootz - 1000p; SWM; Infinity Japończycy >200p
Moja galeria

Offline

 

#46 2013-07-20 09:32:54

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Tak, liczy się.

Offline

 

#47 2013-07-20 12:04:21

Raziel

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Zarejestrowany: 2010-08-28
Posty: 1495

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Theodor stojąc na platformie ewakuacyjnej transportera Rhino, przeglądał raporty na trzymanym w ręku wyświetlaczu. Planeta Katylin V po raz kolejny zebrała żniwo, niszcząc dwa czołgi i jeden wóz zaopatrzeniowy. Anomalie jakie miały miejsce na tej nieprzyjaznej ziemi, doprowadzały do szaleństwa niektórych przywódców sojuszu, Theodor przyjmował wiadomości o stratach z zimną krwią, jednak doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że już niedługo przyjdzie mu walczyć przysłowiowymi kijem i kamieniami.
    Ikonka komunikatora zaświeciła na niebiesko, a z urządzenia odezwał się głos, zniekształcony przez szumy i trzaski.
- Proditor, tu McKalaney, odbiór.
- Melduj. - Odpowiedział Theodor, który nie mógł się jeszcze przyzwyczaić do swojego nowego imienia. Głos w głośniku był ledwie słyszalny, jednak marine nie miał problemu ze zrozumieniem treści przekazu.
- Jestem w sektorze piętnastym, jeśli ta parszywa skała nie szykuje dla nas żadnych niespodzianek, to powinienem przybyć na miejsce w przeciągu dwóch dni.
- Zrozumiałem, co z naszymi zagadkowymi sojusznikami?
- Trzymają się nieźle, obdarzyli nas kompletnym brakiem zaufania, jednak w tym względzie mogą liczyć na pełną wzajemność...
Przekaz urwał się, eter wypełnił szum i nic nie pomogło regulowanie częstotliwości, oraz oczyszczanie sygnału, kontakt został przerwany.
    McKalaney zaklął siarczyście, jego nadajnik przestał działać akurat w środku meldunku, jednak na Katylin takie rzeczy były standardem i wystarczyło odczekać kilkadziesiąt minut, by wszystko wróciło do normy. Marine spojrzał przez ramię, na ciągnących za nim kultystów i zgraję zdziczałych mutantów. Brakowało mu towarzystwa braci marines, jednak miał do wykonania rozkazy i nie mógł sobie pozwolić na wybrzydzanie jeśli chodziło o towarzystwo. Zresztą, śmierdzący kultyści nie byli tacy źli, w porównaniu z ciągnącymi z prawej gośćmi.
    Wiatr, który wznosił w niebo wielkie tumany kurzu, stawał się coraz słabszy. Wszystko wskazywało na to, że do południa warunki pogodowe poprawią się na tyle, że będzie można spokojnie użyć lądownika do transportu zaopatrzenia. McKalaney zatrzymał się, by raz jeszcze spojrzeć na imperialne skrzynie, taszczone przez mutantów. Sam osobiście otworzył wcześniej kilka z nich, by przekonać się, że jest w nich suchy prowiant, woda i środki medyczne. Cały czas jednak miał wrażenie, że dzieje się coś, o czym ani on, ani Proditor nie mieli zielonego pojęcia.
Skrzynie, choć bez wątpienia były wyprodukowane na planetach Imperium, pochodziły z bardzo niepewnego źródła, zostały podarowane armii Proditora przez mrocznych sojuszników, którzy nigdy w swojej historii nie zrobili nic bezinteresownie.
McKalaney spojrzał w kierunku majaczących z prawej strony sylwetek, przypominających najeżone kolcami i ostrzami pociski rakietowe.
    Preditor odłożył na bok komunikator i zszedł z rampy do swoich oficerów, którzy czekali właśnie na odprawę. Marines stali w równym szeregu, nie spuszczając wzroku ze swojego dowódcy, który zatrzymał się przed najbliższym z nich i powiedział.
- McKalaney powinien dotrzeć do nas z zaopatrzeniem w przeciągu dwóch dni, oczywiście bierzemy pod uwagę wszelkie zdarzenia losowe, więc ten okres może się wydłużyć lub skrócić. Chciałem jednak porozmawiać z wami o czymś innym. Nie umknęło waszej uwadze to, że od kilkunastu dni mamy dziwne towarzystwo. Nie będę się zanadto rozgadywał, pojawili się znikąd, zaoferowali pomoc i obiecali wsparcie w walce z lojalistami. Ile w tym prawdy, nie wiem, ale wydaje mi się, że gdyby chcieli nas wyrżnąć w czasie snu, zrobili by to już kilka razy, bo mieli taką okazję.
    Jeden z kapitanów wysunął się nieco przed szereg i zadał pytanie tubalnym głosem, zmodulowanym przez rogaty hełm.
- Panie, ich intencje są dla nas jasne, będą zbierać niewolników z naszych pól bitewnych, będą kraść zaopatrzenie i dzielić się nim z nami, w zamian za ochronę. Jednak doradzamy, nie ufaj im, przy najbliższej okazji to nas zamkną w tych swoich klatkach.
Proditor przytaknął kiwając głową i spojrzał ukradkiem w stronę wiszącego nieopodal pojazdu xenos. Na jego pokładzie, oparty o burtę, stał wysoki przedstawiciel obcych. Szczupła postać, odziana w czerń nie zdradzała niczego swoim stoickim zachowaniem. Blada twarz obcego skierowana była na wschód, gdzie od samego rana prowadzono prace wydobywcze, w jednej ze skleconych naprędce kopalni.
    Proditor powrócił do rozmowy z kapitanami.
- Tak, nie ma mowy o zaufaniu w naszych relacjach, jednak ostrzegam was, jeśli to z naszej strony padnie pierwszy strzał, osobiście rozerwę na strzępy tego, kto pociągnie za spust. Taki układ jest nam na rękę, oni dbają o nas, my o nich, nikt się nie wtrąca, nikt nie rości praw. Przy odrobinie szczęścia, już po wszystkim, rozejdziemy się każdy w inną stronę...przynajmniej ja chcę, by oni tak myśleli.
    McKalaney przetarł dłonią wizjer swojego hełmu, nic to jednak nie pomogło, nadal widział przed sobą dziwną fatamorganę wyglądającą jak czarna, trójkątna budowla stercząca znad nasypu skalnego, ku któremu Chaotycy się kierowali.
- Radwin, widzisz to samo co ja? - Kapitan zapytał przez interkom, oczekując z niecierpliwością na odpowiedź swojego przybocznego.
- Tak, przed nami w powietrzu wisi monolit. - Beznamiętnie odpowiedział sierżant, idący na czele nieumarłej hordy.
McKalaney dał sygnał zaciśniętą pięścią, oczekując że jego karawana się zatrzyma, niestety, kultyści i zgraja mutantów nie znali jeszcze niemych rozkazów marines, szli dalej zakrywając oczy przed wszędobylskim kurzem i piachem. Kapitan ryknął więc ile sił w płucach, dopiero wtedy pochód zatrzymał się niemrawo.
Marine spojrzał raz jeszcze na majaczący w oddali kształt, czekając aż dalmierz obliczy odległość do tego niecodziennego zjawiska.
- Radwin, jesteśmy trzy kilometry od niego, myślisz, że powinniśmy zboczyć z traktu?
- Kapitanie, nie posiadamy broni, którą mogli byśmy go choćby drasnąć. Nasz ładunek jest zbyt cenny, a z tego co widzę, nasi sprzymierzeńcy nie palą się do walki z nekronami.
    McKalaney spojrzał na sunące niedaleko pojazdy xenos, rzeczywiście, oni również wytracali prędkość i zatrzymywali się jeden po drugim. Najwyraźniej im również nie zależało na niepotrzebnych stratach.
- Czekamy, jeśli zaatakują, no cóż, damy z siebie wszystko, jeśli...
Nagle monolit zniknął, towarzyszył temu oślepiający błysk i dziwny, świszczący dźwięk. Kapitan skinął Radwinowi w porozumiewawczym geście i obaj oderwali się od oczekującej hordy.
- Za dwie minuty ruszajcie naszym śladem! -  Krzyknął kapitan do demagoga dowodzącego kultystami.
    Dwaj marines biegli niestrudzenie ciężkim truchtem, ich znoszone, poobdzierane z farby pancerze chrzęściły i skrzypiały, przypominając o tym, że należy im się w końcu odrobina pielęgnacji. McKalaney zastanawiał się, co też mogli robić w takim miejscu nekroni, jednak takie samo pytanie mógł zadać ktokolwiek, patrzący na niego i jego hordę kultystów.
Marine czuł się dobrze w towarzystwie sierżanta Radwina, nie przepadał za nim, gdy jeszcze byli lojalni wobec Imperatora, jednak teraz, gdy kilka razy obaj ratowali swoje życie wzajemnie, zaistniała między nimi braterska więź, wzmocniona wiarą w prawdziwych bogów. Radwin już za młodu przejawiał pewne psioniczne zdolności, jednak w zakonie stłumiono je i pozbawiono marine daru czerpania z Warpu. Dopiero po zdradzie sierżant odkrył pełnię swoich możliwości, czego przykładem był legion nieumarłych towarzyszących hordzie kultystów.
    Z zamyślenia wyrwał kapitana przejmujący jazgot, który wydobył się spomiędzy pobliskich skał. Chaotycy zatrzymali się gwałtownie, sięgając po pistolety i dobywając swoich oręży.
Radwin skinął głową, wskazując na dziwną, osmaloną plamę na ziemi. Wyglądało to jak miejsce, gdzie eksplodował granat kwasowy, lub coś podobnego. Kapitan wiedział doskonale co to jest, każdy nekron ulegał autodestrukcji w taki sposób, żeby nie można było zbadać jego szczątków.  Jednak nie to teraz było największym zmartwieniem marines, prawdziwe kłopoty wylazły spomiędzy skał i szczerzyły swoje chitynowe zębiska wbijając białka swych ślepi w Chaotyków.
    O zaskoczeniu nie było mowy, jednak kapitan wolał być tym, który atakuje niż bronić się przed druzgocącą szarżą. Pistolet plazmowy kapitana wypalił prosto w pysk pierwszego z termagantów, topiąc jego głowę w efektownym rozbłysku. Kolejny padł martwy, przepalony na wylot przez wystrzał plazmy Radwina.
Pozostała szóstka rozbiegła się dookoła, usiłując ostrzelać napastników ze swoje żywej broni. Świszczące dookoła robaki odbijały się od pancerzy marines, którzy nie starali się nawet dojść do walki bezpośredniej, byli zbyt powolni w stosunku do śmigających xenos i wiedzieli o tym doskonale. Stali wsparci o siebie plecami i celując dokładnie, kładli trupem kolejne poczwary. W końcu zostały tylko dwie bestie, ale i dla pistoletów plazmowych przyszedł kres, gdy przegrzane zawyły alarmująco.
    Marines zaszarżowali, xenos rozpierzchli się w różnych kierunkach, rozdzielając napastników. McKalaney zrozumiał, że gdzieś w pobliżu jest jeszcze przynajmniej jedna poczwara, jakaś większa, która dowodzi tymi mniejszymi. Nie trzeba było czekać długo na jej pojawienie się.
Warrior zeskoczył z ulokowanej wysoko półki skalnej, spadając dokładnie na plecy kapitana. Marine wykonał przewrót do przodu, unikając zgniecenia, by momentalnie wstać i ciąć na odlew swoim toporem. Ostrze o włos minęło klatkę piersiową bestii, jednak na kolejny cios nie było już czasu. Potwór trzasnął barkiem kapitana, posyłając go z impetem na ziemię. Marine rozbił się o sterczące skały, pistolet wypadł z jego ręki, a dysza plecaka zaklinowała się w jakiejś szczelinie. McKalaney sparował toporem pierwszy cios bestii, odrąbując jej pokaźny kawałek wielkiego szponu. Rozszalały xenos zapiszczał niemiłosiernie i zaatakował ponownie, tym razem bardziej dbając o precyzję swoich ataków.
    Radwin został przyparty do skalnej ściany przez oba termaganty, stwory kłapały zębiskami i bezskutecznie usiłowały dźgnąć marine lufami swych żywych broni. Sierżant rzucił okiem na pistolet, który nadal puszczał parę, chłodząc mechanizm zasilający, broń była bezużyteczna w tej chwili. Chwytając mocniej rękojeść swojego buzdyganu, Radwin wykonał wypad do przodu i trzasnął pierwszego ze stworów w czaszkę. Chityna pękła, przeciwnik zawył z bólu jednak nic poza tym. Kolejny atak nie trafił celu i marine zaczął się irytować, trzymał jednak nerwy na wodzy i metodycznie okładał przeciwników po odnóżach, ramionach i zaślinionych mordach.
    McKalaney bezsilnie przyglądał się pędzącemu w jego stronę szponowi, za chwilę światło zgaśnie, a krótki jak na marine żywot kapitan dobiegnie końca. Chaotyk zmrużył oczy i zasłonił się toporem jak najlepiej potrafił. Cios jednak nie dotarł do celu.
McKalaney otworzył szerzej źrenice, wielka bestia, która stała nad nim, telepała się w przed śmiertelnych drgawkach. Z piersi stwora co rusz wychodziło błyszczące, smukłe ostrze, czemu towarzyszyły rozbryzgi zielonej posoki. Stworzenie z dzikim wizgiem zdążyło obrócić się do tyłu, by stawić czoło nowemu przeciwnikowi i wtedy kapitan zobaczył świetlisty łuk w okolicy szyi bestii, po czym jej głowa odłączyła się od tułowia i spadła na skaliste podłoże.
Martwe ciało warriora osunęło się na ziemię, odsłaniając w końcu widok kapitanowi. Nad trupem stała smukła postać, odziana w skórzaną, czarną zbroję. Jej długie włosy rozwiewał wiatr, a twarz była niewidoczna w ich cieniu. Kobieta strząsnęła z ostrza halabardy krew przeciwnika, obróciła się na pięcie i ruszyła truchtem w kierunku nadciągającej hordy.
    Radwin podbiegł do swojego brata, pomagając mu się podnieść.
- Suka! - Syknął, odprowadzając wzrokiem niknącą między skałami wojowniczkę. Na co McKalaney odpowiedział nieco stłumionym głosem.
- Sukub, chciałeś powiedzieć bracie. Mam nadzieję, że Proditor nie dowie się o tej haniebnej sytuacji...a jak poszło tobie?
Radwin opuścił głowę zażenowany, przyglądając się ze zwątpieniem swojemu buzdyganowi.
- Muszę zdobyć lepszą broń...reszta jest zbyt uwłaczająca, żeby o tym mówić.
- Sukub?
- Tak, ta sssuka.
Marine's przez długie godziny nie odzywali się do nikogo, ich horda ciągnęła niestrudzenie przez skalisty krajobraz, który zaczął zmieniać się nieco. Skały i pył, ustępowały powoli miejsca połaciom trawy i niskim krzewom. W oddali majaczyła wysoka puszcza i zarysy podniszczonej, imperialnej fortyfikacji.
    Proditor stanął przed wrotami prowadzącymi do wielkiej sali obrad, w której trwała kłótnia przywódców sojuszu. Debatowano tam już od ponad trzech godzin, jednak Theodor wyszedł już po kilkunastu minutach widząc, że jakiekolwiek negocjacje, czy wspólne planowanie nie ma sensu. Różnice zdań były zbyt duże, a do tego bojowy temperament niektórych przywódców sprawiał, że bardziej prawdopodobna wydawała się bitwa wewnątrz umocnień, niż przemyślana obrona przed tym, co nadciągało z zewnątrz.
Naprzeciw kapitana wyleciał mały serwitor w kształcie czaszki, który zatrzyma się i po upewnieniu, że zwraca się do odpowiedniej osoby, oznajmił jazgotliwie.
- Pan Melchiar zaprasza do sali obrad panie Proditor, czy zapowiedzieć twoje przybycie.
- Nie trzeba. - Odpowiedział Theodor, omijając maszynę i wchodząc do wypełnionej smrodem i gwarem komnaty.

Ostatnio edytowany przez Raziel (2013-07-21 09:43:27)


Batman, Age of Sigmar, Confrontation, Warzone, Warzone Ressurection, Warmachine, Hordes, Dystopian Wars, Firestorm Armada, HellDorado, Infinity, Battlegroup, Alkemy, LotR(stary), Team Yankee, Flames of War, Mordheim/Warheim, Anima-Tactics, WFB Historical, Afterglow, Wrath of Kings, WH40K(od biedy), WFB(od biedy)

Offline

 

#48 2013-07-20 16:42:13

 krejman

http://i.imgur.com/jgZgn.png

46233362
Call me!
Skąd: +50° 59' 11.79", +17° 14' 15.4
Zarejestrowany: 2013-05-03
Posty: 230

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Nekroński overlord świata centralnego Katylin dynastii Khoronov wybudził się na samym początku konfliktu o Xylon 6, ale wolał obserwować przebieg wydarzeń, zamiast się wtrącać. Dopiero inwazja tyranidów sprawiła, że stanął do walki. Dysponuje on skromnymi siłami, mimo że przybyło wsparcie ze strony dynastii Sautekh, której złożył hołd. Ale już nie długo... Znaleziona ostatnio sekcja grobowca zawiera wiele machin wojennych, ale to wciąż za mało, żeby samotnie pokonać tyranidów. Dlatego necrońscy dowódcy muszą sprzymierzyć się z innymi rasami, aby przetrwać. W poszukiwaniu sojuszników necroni sprzymierzyli się z destroyerami, Chaosem, Orkami, a nawet Dark Eldarami. A to wszystko za sprawą tajemniczego Melchiara.


Wh40k:nekroni
tel:787711420

Offline

 

#49 2013-07-20 19:08:47

 czys

http://i.imgur.com/LOEAg.png

4600800
Skąd: ul. Prusa
Zarejestrowany: 2011-03-19
Posty: 679
WWW

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Komandorze Mont'yr, dostaliśmy wiadomość od naszego korpusu zwiadowczego z sektora zwanego przez Gue'la Noctrim. Nasi wojownicy zostali wyparci z księżyca na którym mieli swoją bazę przez istoty z którymi Komandor O’Vior’la nie miał wcześniej styczności i nie potrafił ich opisać w swoim komunikacie. Niebianie podejrzewają co to może być za wróg, jednak potrzebują więcej informacji. Pech chciał, że w rzeczonym sektorze pojawił się rój wiecznie pożerających i cała komunikacja została zerwana. Musicie Komandorze udać się tam i zebrać jak najwięcej danych na temat tych nowych stworzeń. O ile to możliwe nie ingerujcie w sprawy innych ras. Wiemy że wasz korpus składa się głównie ze świeżych rekrutów kasty ognia, jednak jesteście jedyną siłą jaką dysponujemy w pobliżu tego sektora.
Dla większego dobra!
Bez odbioru...


http://www.mrocznyraj.pl/gfx/tbb-bar.jpg

Offline

 

#50 2013-07-21 02:22:45

 omadan

http://i.imgur.com/LOEAg.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-10-23
Posty: 613

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Taka moja sugestia:

Zróbcie zakupy w momencie wejścia do sklepu. Każdy z nas i tak wiem czego chce. Zaoszczędzi to nam czasu, który przeznaczymy na grę!. pzdr

Mój fluff:

"-Brother Rune Priest enemy sighted!
- All forces attack!"

Sons of Russ

Offline

 

#51 2013-07-21 21:26:28

 Figl4rz

http://i.imgur.com/OW0fZ.png

Zarejestrowany: 2011-05-20
Posty: 56

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Zostawiłem codex demonów w bolterze- wie ktoś co się z nim stało?

Offline

 

#52 2013-07-21 21:28:50

Karolina

http://i.imgur.com/jjB7m.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2013-03-26
Posty: 36

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Tak, ale zostawiłeś nie tylko ten śliczny codex Kvan się Twoimi rzeczami zaopiekował. Btw zauważyłam, że mam jedną Twoją kostkę. Myślę, że Ty możesz mieć brakującą moją.

Ostatnio edytowany przez Karolina (2013-07-21 21:54:58)

Offline

 

#53 2013-07-21 21:33:34

 Figl4rz

http://i.imgur.com/OW0fZ.png

Zarejestrowany: 2011-05-20
Posty: 56

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

No to super:)- poszukam nieswojej kostki.

Offline

 

#54 2013-07-21 21:41:06

KvaN

http://i.imgur.com/gZjTx.png

3688133
Skąd: Byłem Tu a teraz jestem Tam :P
Zarejestrowany: 2011-03-25
Posty: 2816

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Kto zostawił coś jeszcze w bolcu ? Dzięki wszystkim za grę, grało się wyśmienice, jak zawsze  Niedługo nowa porcja fluffu na zakończenie 

Offline

 

#55 2013-07-21 22:10:42

 krejman

http://i.imgur.com/jgZgn.png

46233362
Call me!
Skąd: +50° 59' 11.79", +17° 14' 15.4
Zarejestrowany: 2013-05-03
Posty: 230

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Dziękuję wszystkim za grę. Szkoda, że w nie starczyło nam czasu.


Wh40k:nekroni
tel:787711420

Offline

 

#56 2013-07-21 23:05:35

 cavalierdejeux

Riddle me this...           Riddle me that

Skąd: Breslau-am-Oder
Zarejestrowany: 2010-08-18
Posty: 10089

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Czy ktoś oprócz czysa robił zdjęcia


Boreliusz, I've a feeling we're not in Özz anymore.
Battlefleet Gothic (Imperial Navy) ● WH40k (Gwardia Imperialna) ● Necromunda (Ratskin/Cawdor/Spyrer)
Infinity (Ariadna) ● Konfrontacja / Hell Dorado / Alkemy / AT-43 (wszystko)

2016... "Changes never changes."/"Changes never been so much fun."

Offline

 

#57 2013-07-21 23:37:39

 krejman

http://i.imgur.com/jgZgn.png

46233362
Call me!
Skąd: +50° 59' 11.79", +17° 14' 15.4
Zarejestrowany: 2013-05-03
Posty: 230

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Raziel robił tabletem, a ja mam chyba tylko jedno.


Wh40k:nekroni
tel:787711420

Offline

 

#58 2013-07-21 23:42:46

 czys

http://i.imgur.com/LOEAg.png

4600800
Skąd: ul. Prusa
Zarejestrowany: 2011-03-19
Posty: 679
WWW

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Jak już mówiłem, super event, choć pod koniec zmęczenie zaczęło dawać się we znaki. Dzięki wszystkim za wspólnie spędzony czas!
Kilka najważniejszych i najostrzejszych zdjęć robionych przez zwiadowcze drony tau (momentami poruszały się bardzo szybko, przez co zdjęcia mogą wydawać się rozmyte)

Pierwsza bitwa, stół tych dobrych, odważnych i sprawiedliwych:

http://imageshack.us/a/img580/7397/2d2d.jpg
Kopulujące chimery

http://imageshack.us/a/img854/1426/jd1g.jpg
Stacja uzdatniania wody mechanicum

http://imageshack.us/a/img707/1788/mzjv.jpg
Pole bitwy

http://imageshack.us/a/img32/8291/zqi8.jpg
artystyczne ujęcie z kamery umieszczonej na piranii która jako pierwsza przedarła się do fortu

Druga bitwa:

http://imageshack.us/a/img163/6086/ha00.jpg
Cisza przed burzą

http://imageshack.us/a/img10/9924/cfma.jpg
Początek bitwy 5... 11 armii

http://imageshack.us/a/img819/91/wsuo.jpg
Strefa rozstawienia strony ładu

http://imageshack.us/a/img836/7035/m7me.jpg
Strefa mniejszego ładu

http://imageshack.us/a/img835/4452/1h7j.jpg
Końcówka starcia


http://www.mrocznyraj.pl/gfx/tbb-bar.jpg

Offline

 

#59 2013-07-22 00:13:01

 cavalierdejeux

Riddle me this...           Riddle me that

Skąd: Breslau-am-Oder
Zarejestrowany: 2010-08-18
Posty: 10089

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Ha ha... zdjęcia z twarzą Beyonce (na puszkach pepsi) wśród fioletowych ruin bezcenne


Boreliusz, I've a feeling we're not in Özz anymore.
Battlefleet Gothic (Imperial Navy) ● WH40k (Gwardia Imperialna) ● Necromunda (Ratskin/Cawdor/Spyrer)
Infinity (Ariadna) ● Konfrontacja / Hell Dorado / Alkemy / AT-43 (wszystko)

2016... "Changes never changes."/"Changes never been so much fun."

Offline

 

#60 2013-07-22 00:21:06

 Xyxel

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-09-21
Posty: 2191

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Haha "kopulujące Chimery". Będzie z tego mały Cyklop : )

A w fioletowych ruinach drop pody Tej Która Pragnie. Przynac się kto ustawił tak ten Slaaneshowy akcent?
http://imageshack.us/a/img823/2750/kdxb.jpg


-------------------------------------------------------------------------------------------
Chaos Space Marines, Necrons, Chaos Daemons, Warriors of Chaos, Tomb Kings.

Offline

 

#61 2013-07-22 15:32:47

Artois

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Zarejestrowany: 2010-10-01
Posty: 1438

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Odnośnie samego eventu to był najlepszy do tej pory! Wielkie brawa Kvan za przygotowanie i poprowadzenie 10 godzinnej zabawy dla kilkunastu osób.

Na plus
- przemyślane scenariusze i fluff
- tajne misje dla graczy które sprawiły że było trudniej zrealizować główny cel gdyż niektórzy przedłożyli prywatne interesy nad powodzenie całej misji
- wsparcie astrates w postaci bonusów - świetna sprawa! dawało to możliwość wykonywania heroicznych czynów wtedy kiedy było to na prawdę potrzebne
- teren gry ciekawie zaprojektowany i ładnie prezentujący się na stole
- klimat uczestnictwa w bitwie na kilkanaście tysięcy punktów!
- klimat starcia z przeważającymi siłami Tyranidów gdzie każde lokalne zwycięstwo nad przeciwnikiem dawało ogromną satysfakcję co było widać po naszych okrzykach radości

na minus:
- sama taka druga bitwa starczyła by na cały dzień zabawy a tak zagralismy 3,5 tury będąc o krok od wrzucenia naprawdę sporej ilości skrzyń do ula zarówno po stronie dobra jak i zła
- konieczność czekania na swoją turę podczas 2 bitwy w związku z tym że były 3 strony konfliktu (moim zdaniem można by było rozdzielić strony graczy na 2 części uzupełniając granicę w naszym deploymencie pasem wzniesień blokujących LoS przez co nie było by problemu z fazą strzelania i zasięgami a po prostu wszyscy skupilibyśmy się na walce z Tyranidami przynajmniej do czasu przedarcia się przez wspomniane gory, ale chyba nie takie było zamierzenie kvana)
- dogrywanie spraw organizacyjnych tuż przed grą zamiast: przez PW (misje itp) lub dzień wcześniej (makiety) przez co kolejna godzina była w plecy

podsumowując, wróciłem do domu zmęczony ale naprawdę pozytywnie nastawiony do całego eventu a później jeszcze przez całą noc śniło mi się bohaterskie natarcie moich weteranów pod przywództwem Asmodaia na przeważające siły krwiożerczych tyranidów

good job mate!

Offline

 

#62 2013-07-22 20:49:09

 Avatarofhope

http://i.imgur.com/LOEAg.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-23
Posty: 643

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Ja również chciałbym podziękować wszystkim za super zabawę. W szczególności Kvanowi, za ogarnięcie tyrków oraz ciekawe i wymagające przeszkadzania sobie nawzajem misje.

Co do drugiej części, uważam, że symultaniczne tury były kiepskim pomysłem i wprowadziło więcej zamętu.

Howgh!


WH40K : Ultramarines, Dark Angel's, Grey Knights,  Chaos Deamons.
Age of Sigmar: Stormcast Eternals, Khorne Bloodbound, Order Alliance.

Infinity : PanO; Nomads - O:I models.

Offline

 

#63 2013-07-22 22:18:57

Raziel

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Zarejestrowany: 2010-08-28
Posty: 1495

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Teraz ja.
Dziękuję wszystkim za wspaniałą zabawę i miłą atmosferę .
Kvan uczy się na błędach i to widać, z eventu na event jest coraz ciekawiej i sprawniej, choć kolejne tego typu spotkania generują nowe problemy, ale od początku, zastosuję formę urzytą przez Artois.

Plusy:
- atmosfera podczas gry, choć to w głównej mierze zasługa graczy.
- pomysł na zadania poboczne dla wszystkich frakcji, które urozmaiciły rozgrywkę i sprawiły, że obecność każdej z frakcji na Katylin była uzasadniona.
- możliwość bustowania swoich poczynań, poprzez urzywanie skrzyń.
- pomysł na dwie odrębne bitwy w pierwszej fazie i tu dzięki za uczestnictwo xarota, który zdołał ogarnąć to co się działo na stole podczas, gdy my mąciliśmy mu w głowie.
- wbrew pozorom, za ostatnią bitwę również plus, wiem, że nie rozegraliśmy jej do końca, ale to standard na eventach. To, że musieliśmy wybierać, czy walczyć ze sobą, czy z robalami, było bardzo fajną sprawą, ale każdy kij ma dwa ostrza...czy jakoś tak, jednak o tym w minusach.
- standardowo plus za przygotowanie ulotek propagandowych i wszelniego rodzaju pomocy naukowych.

Minusy:
- rzeczywiście, każdy powinien dostać swoje wytyczne co do zadań na PW, co wyeliminowało by niepotrzebne opóźnienie.
- niektóre zadania były niekonsekwentnie pomyślane, ja ze swoim miałem problem czysto techniczny, który nijak nie pozwalał mi odegrać klimatu zajścia, regulowanie takich spraw na pniu nigdy się nie udaje.
- losowość w urzywaniu skrzyń to nie jest najmocniejsza strona pomysłu z ich zastosowaniem.
- sama Katylin jakoś ucichła, piaski odgrywały bardzo marginalną rolę, brakowało mi tej zadymy z pierwszego eventu, gdzie historia dzięki nim przybierała nieoczekiwane zwroty.
- w ostatniej bitwie zabrakło czegoś, co zmotywowało by do podjęcia decyzji z kim tak naprawdę mamy walczyć i o co. Zgodzę się tu z Artois, że obie strony konfliktu powinny być początkowo rozdzielone, by dopiero przy samym ulu doszło do ewentualnej konfrontacji. Kvan błędnie wyszedł z założenia, że jak robactwa będzie dużo, to się na nie wszyscy rzucą, efekt był taki, że te z naszych jednostek, które były w styku z robalami dostawały straszne cięgi, a reszta albo nie nadążyła dotrzeć im z pomocą, albo wiązała się bez uzasadnienia walką z siłami dobra/zła. Nasi walili na oślep w dobrych tylko dla tego, że obawiali się podobnej reakcji z ich strony, kiedy wiadomo przecież, że w obliczu inwazji Tyranidów, zawsze i wszędzie odkłada się wszelakie spory na bok. Zabrakło najzwyklejszego przymusu, który Kvan powinien zastosować wobec nas, dawanie wolnej ręki w tym przypadku, nie było dobrym pomysłem, choć urozmaiciło rozgrywkę.
- symultaniczne tury w ostatnim starciu, Kvan, nigdy, NIGDY nie robi się czegoś takiego na eventach, zapamiętaj sobie to raz na zawsze. Najgorsze zło to symultan, gdzie nikt nie ogarnia po jakimś czasie co się dzieje, gdzie i dla czego.Jak komuś nie pasi, że musi czekać na swoją turę, sorki, niech nie przychodzi na eventy bo na nich to jest standartem.

To było dziesięć wyśmienicie spędzonych godzin, szkoda, że nie udało się skończyć, bo niedosyt został, ale to świadczy o dobrej i wciągającej zabawie.

Wybaczcie, że standardowo znowu zdradziłem, no serce mi do dziś krwawi he he he...ehem.

PS. zdjęcia i fluff w późniejszym terminie.


Batman, Age of Sigmar, Confrontation, Warzone, Warzone Ressurection, Warmachine, Hordes, Dystopian Wars, Firestorm Armada, HellDorado, Infinity, Battlegroup, Alkemy, LotR(stary), Team Yankee, Flames of War, Mordheim/Warheim, Anima-Tactics, WFB Historical, Afterglow, Wrath of Kings, WH40K(od biedy), WFB(od biedy)

Offline

 

#64 2013-07-22 22:50:41

 cavalierdejeux

Riddle me this...           Riddle me that

Skąd: Breslau-am-Oder
Zarejestrowany: 2010-08-18
Posty: 10089

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Temat o kostkach zagubionych w warpie w dziale odpowiednim


Boreliusz, I've a feeling we're not in Özz anymore.
Battlefleet Gothic (Imperial Navy) ● WH40k (Gwardia Imperialna) ● Necromunda (Ratskin/Cawdor/Spyrer)
Infinity (Ariadna) ● Konfrontacja / Hell Dorado / Alkemy / AT-43 (wszystko)

2016... "Changes never changes."/"Changes never been so much fun."

Offline

 

#65 2013-07-24 00:32:57

Raziel

http://i.imgur.com/lTZ6Z.png

Zarejestrowany: 2010-08-28
Posty: 1495

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Sierżant Radwin razem z kapitanem McKalaney'em, szybkim krokiem przechodzili przez obóz legionu, podążając w kierunku niewielkiego gaju, porośniętego iglastymi drzewami. W ich cieniu   rozstawiono duży namiot, który był dla Chaotyków kwaterą główną. Po wejściu do niego, Marines odłożyli swoją broń, na stojak umiejscowiony przy skleconym prowizorycznie porcie dla serwitora technicznego, a następnie usiedli na dużych, stalowych skrzyniach robiących za stołki.
- Szlag by trafił, ten fort wygląda na dobrze umocniony, to ruina, wiem, ale dobrze zorganizowany w nim obrońca, może nas tu przetrzymać kilka dni. - Złościł się kapitan McKalaney, który obiecał swemu przywódcy posiłki i zaopatrzenie, a wyglądało na to, że nie uda mu się dostarczyć ich na czas. Sierżant Radwin był jednak większym optymistą.
- Zwróć uwagę na to, że nie jesteśmy tu sami. Na wschodzie aż roi się od zielonoskórych, gdzieś w pobliżu są nekroni, w powietrzu eter aż się gotuje od obecności demonów, no i mamy naszych mrocznych sojuszników. Jak się postaramy, to oni wszyscy zniosą ten fort z powierzchni tej zasranej planety, a my spokojnie pójdziemy dalej.
- Obawiam się, że oni mogą myśleć dokładnie tak samo Radwin.
- Mylisz się kapitanie, nie znam orków, którzy by czekali z młócką na innych.
    Obaj marines zanieśli się gardłowym śmiechem, przerwanym przez demagoga, który nieśmiało wszedł do namiotu.
- Czego chcesz, i dlaczego wszedłeś bez pozwolenia? - Zapytał McKalaney ciągle się śmiejąc. Zbity z tropu człowiek nie bardzo wiedział, na które pytanie ma najpierw odpowiedzieć, zdecydował w końcu jednak, że to z czym przyszedł jest najważniejsze.
- Wybaczcie moi mistrzowie, ale jedna z kultystek ma wam do powiedzenia coś bardzo ważnego.
- A niby co może mi mieć do zakomunikowania jakaś brudna, zawszona dziwka, czy zastanowiłeś się nad tym? - Warknął Radwin, któremu od dawna nie podobało się spoufalanie z ludźmi, a tym bardziej teraz, kiedy mógł bezkarnie gardzić nimi i decydować o ich życiu i śmierci.
- Panie, ona kiedyś była niewolnicą u mrocznych eldarów, poznała ich język, a dziś usłyszała coś, o czym niezwłocznie powinniście się dowiedzieć.
    Obaj marines spojrzeli na siebie i zamilkli, kapitan skinął przyzwalająco głową na demagoga, który szybko wyszedł z namiotu. Na jego miejsce weszła starsza kobieta, ubrana w poszarpany płaszcz i wymiętą spódnicę. Kultystka ukłoniła się nieśmiało, czekając na pozwolenie zabrania głosu.
- No mów, co tak stoisz?! - Ponaglił ją sierżant.
- Władco, ci oprawcy chcą zdradzić Proditora, oni nie przybyli tu z pomocą dla nas, oni chcą odebrać naszemu panu jakąś ważną księgę...
- Zaraz. - McKalaney wszedł w słowo kultystce. - Zacznij może od początku kobieto, skąd to wiesz?
- Razem z innymi byłam uzupełnić wodę, przy strumieniu pojawili się również oni, dwaj kabalici. Rozmawiali głośno, najwyraźniej nie zdawali sobie sprawy z tego, że możemy znać ich mowę. Wyśmiewali się z nas, krzyczeli, że skończymy w ich kojcach, jako niewolnice. Mówili, że ich pan, jak tylko dostarczy swojej przywódczyni głowę zdrajcy, znaczy Proditora, będzie się nad nami pastwił przez wieki.
    Marines nie spuszczali wzroku z kobiety, zastanawiając się, czy to co usłyszeli jest faktem, czy urojeniami szalonej kultystki. McKalaney był zaskoczony tym, jak kobieta doskonale operowała słowem, mówiła bez jąkania, nie bała się.
- Masz jakieś wykształcenie? - Zapytał po chwili.
- Tak panie, byłam wykładowczynią w imperialnej Bazylice na Sane Taun 29.
- W jakiej dziedzinie? - Zainteresował się Radwin.
- Bionanaliza, chemia, terraforming...
- Dobrze, starczy. - Przerwał jej kapitan upewniwszy się, że nie ma do czynienia z byle oszołomem.
- Powiedz, jesteś pewna tego co usłyszałaś, w jakim stopniu znasz eldarski?
    Kobieta zacisnęła zęby, widać było, że walczy z emocjami, a wspomnienia z przeszłości sprawiają jej okropny ból. Ogarnęła się jednak w porę, nim jej wahanie zdążyło zdenerwować marines.
- Przez cztery lata uczyłam się ich mowy, doskonale znam ten język i nie mam wątpliwości co do tego, co usłyszałam i co wam tu przekazuję moi panowie.
McKalaney wsparł brodę na zaciśniętej pięści i wpatrywał się w kobietę podczas gdy Radwin kontynuował przesłuchanie.
- Książka, wspomniałaś coś o jakiejś książce.
- Tak panie, najwyraźniej mieli mgliste pojęcie o tym, ale wychodzi na to, że Proditor jest w posiadaniu jakiejś książki, która jest bardzo ważna dla eldarów, w zasadzie, to chyba tylko po nią tu przybyli.
    McKalaney wstał, podszedł do kobiety i położył jej dłoń na ramieniu mówiąc.
- Jeśli to, co przed chwilą nam powiedziałaś jest prawdą, Proditor uczyni z ciebie bohaterkę i zapewne wynagrodzi twoje oddanie, jeśli jednak łżesz, spotka ciebie los gorszy od tego, który przeżyłaś w eldarskiej niewoli, rozumiesz to?
- Tak panie. - Odpowiedziała krótko kultystka i na skinienie marine wyszła z namiotu.
Kapitan usiadł z powrotem na skrzyni i z wypisanym na twarzy pytaniem spojrzał na sierżanta. Radwin wzruszył ramionami i rzekł.
- Bracie, nie możemy dawać wiary jakiejś fanatycznej jędzy, która z zemsty i zawiści naopowiadała nam tu to wszystko, byle byśmy tylko w jej imieniu odcięli kilka eldarskich głów.
- Pochopnie ją oceniasz Radwinie. - Nie zgodził się kapitan. - To inteligentna i obyta osoba, nie wyczułem w jej głosie i zachowaniu ani odrobiny szaleństwa, nie wydaje mi się też, żeby było ją stać na takie oszczerstwa względem xenos, którzy zdają się wobec nas być lojalni...
    Debatę przerwał głośny huk i gardłowe porykiwania dochodzące ze wschodu, marines zerwali się na równe nogi i wybiegli z namiotu.
Na horyzoncie widać było dym, unoszący się nad podpaloną basztą fortu i kłęby spalin wylatujące z dysz wielkich, orkowych pojazdów. Nad fortem zawisły skrzydlate stworzenia, które niemal zasłoniły całe niebo w tamtym rejonie. Widać też było masywne kształty, ociężale kroczących bestii, które swoimi rozmiarami kilkukrotnie przewyższały rosnące dookoła drzewa.
Kapitan przez chwilę oceniał sytuację, jednak dopiero gdy zauważył pędzące nad ziemią transportowce mrocznych eldarów, postanowił szybko działać.
- Radwin zbieraj swoich nieumarłych i postaraj się zablokować naszych wątpliwych sojuszników, kultysci niech pędzą w stronę fortu, ale niech nie wyprzedzają orków, niech oni rozprawią się z głównymi siłami tyranidów. Ja z mutantami postaram się zająć tamto wzgórze... - Mówiąc to, wskazał dłonią strome wzniesienie, górujące nad kanionem prowadzącym do fortu.
- McKalaney, jak niby mam zablokować skimmery? - Spytał nieco zbity z tropu sierżant.
- Nie wiem, wymyśl coś, ale pamiętaj, nie wolno nam ich zaatakować. Jeśli to, czego się dowiedzieliśmy jest nieprawdą, agresja w stosunku do nich z naszej strony, będzie wielkim błędem.

    Transporter telepał się niemiłosiernie, jadąc po nierównej nawierzchni, Theodor wbił się w ławkę najmocniej jak mógł, żeby nie tłuc co chwila hełmem w ścianę. Jego współpasażerowie rechotali jak pijane hieny, ich pomaźgane na różowo pancerze, robiły niezbyt pozytywne wrażenie, jednak najwyraźniej ich właścicielom to nie przeszkadzało.
Proditor spoglądał na ekran monitora, zamontowany nad stanowiskiem radiooperatora, który bezskutecznie usiłował nawiązać z kimś łączność. Oczekiwanie było irytujące, kapitan wiedział, że marine stara się jak może, walcząc z zakłóceniami przewalającymi się przez tą niegościnną planetę, jednak dla własnej satysfakcji, Proditor musiał ponaglić nieszczęśnika.
- Połączysz mnie natychmiast z kapitanem McKalaney'em, albo zaraz odstrzelę ci stopę!
Radiooperator nerwowo błądził palcami po klawiaturze, kręcił pokrętłami, w końcu zaczął walić pięścią w konsoletę, bez skutku. W eterze słychać było tylko szum, a ekran monitora wypełniał gęsty śnieg.
- Połącz mnie z załogą Predatora! - Theodor nie miał zamiaru okaleczać jednego ze swoich najlepszych wojowników, dlatego postanowił skierować swoje zainteresowanie gdzie indziej. Operator wywołał załogę maszyny bojowej, po chwili na ekranie monitora pojawił się obraz, przedstawiający twarz dowódcy czołgu, a w głośniku odezwał się jego głos.
- Tak panie? - Proditor przez chwile zastanawiał się nad kwestią, którą miał zamiar wypowiedzieć, po czym przemówił dokładnie wymawiając każde słowo.
- Masz podążać za Reaverem w którym leci Haemonculus mrocznych eldarów, trzymaj się najbliżej jak się da, zapewne wyprzedzi cię szybko, postaraj się więc, zawsze mieć wszystko wycelowane prosto w niego.
- Panie? - Zapytał nieco zdezorientowany dowódca czołgu.
- Czego do cholery nie zrozumiałeś Alezarr, masz mi trzymać na celowniku tego skurczybyka, takie jest twoje zadanie i nie obchodzi mnie jak je wykonasz, masz je wykonać i czekać na dalsze rozkazy, bez odbioru.
    Czołgista zniknął z ekranu, w jego miejsce pojawił się dowódca składu Havok'ów meldując.
- Zająłem swoją pozycję Proditor, tłoczno tu, ale widoczność mam doskonałą.
- Baltor, widzisz może McKalaney'a albo Radwina? - Zapytał z nadzieją w głosie Theodor.
- Kapitana mam po swojej prawej, przebija się przez piaszczystą wydmę ze swoimi mutantami. Sierżanta mam po lewej, toczy się do przodu z umarlakami.
- Możesz nawiązać z nimi łączność?
- Spróbuję, bez odbioru.
    Theodor jeszcze przez chwilę spoglądał w ciemniejący ekran, po czym zatrzymał wzrok na bolterze, który leżał na jego kolanach. Uszy kapitana cały czas wypełniały słowa McKalaney'a, który dosłownie pół godziny temu wrócił z misji zaopatrzeniowej, przynosząc bardzo niepokojące wieści.
Właśnie odbywała się kolejna narada sojuszu, na którą tajemniczy Melchiar ponownie wezwał Proditora, choć ten nie chciał uczestniczyć w tej szopce. Zanim jednak Theodor dotarł do wielkiej sali, otrzymał wiadomość, że horda McKalaney'a powróciła z zaopatrzeniem. Kapitan niezwłocznie ruszył do swojego obozu, by osobiście odebrać meldunek od dowódcy hordy. Niestety, właśnie w tym momencie tyranidzi wymyślili sobie, że zaatakują sojusz. Proditor połączył się z kapitanem McKalaney'em przez interkom, jednak sygnał był słaby i przywódca chaotyków nie był pewien, czy wszystko dobrze zrozumiał.
„-...mam poważne podejrzenia, co do intencji naszych wspólnych znajomych, wypadało by omówić to osobiście, jednak słyszę alarmy więc...panie, Haemonculus chce zdobyć księgę, którą ponoć posiadasz, jeśli wiesz o czym mówię, to jesteśmy w tarapatach, jeśli nie, to znaczy, że ktoś sobie z nas zakpił i nie ma się na razie czego obawiać.
- Skąd o tym wiesz?
- Źródło jest...było pewne, ta osoba umarła, za ciebie panie.”
    Wspomnienie zostało gwałtownie przerwane przez krzyczącego radiooperatora, Theodor popatrzył na niego pustym wzrokiem, nie mogąc do końca otrząsnąć się ze śnienia na jawie. Po chwili zrozumiał co się działo i skupił się na meldującym przez głośnik Havok'u.
- Panie, mam łączność z oboma, jednak nie mam jak przekierować ich do pana, a oni sami nie mogą się z tobą panie połączyć.
- Niech to szlag trafi! - Warknął Theodor uderzając pięścią w rampę Rhino.
- Przekaż im jak najszybciej, że mieli rację, ale niech dalej robią swoje, zrozumieją.
- Tak jest, bez odbioru.
    Proditor chwycił rękojeść boltera, jednocześnie uruchamiając interkom i wydając polecenie kierowcy transportera.
- Jak najszybciej zawieź mnie na jakieś wzniesienie, najbliżej barki dowodzenia eldarów.
Rhino zakręciło gwałtownie w prawo, przyspieszając momentalnie i jeszcze bardziej podskakując na wybojach.
Nikt nie mógł wiedzieć o „Księdze Zdrajcy”, Theodor ukrywał ją bardzo dokładnie i dbał o to, by nikt nie widział, jak codziennie medytował nad nią, czerpiąc z niej siłę, wiedzę i moc. Tylko dwie osoby wiedziały o tym przedmiocie, Melchiar i kapłanka, którą tenże przysłał Theodorowi jako służącą. Oboje oni nie mieli by żadnego interesu w tym, by odbierać mu artefakt, przecież sami mu go ofiarowali, jakim cudem zatem dowiedzieli się o tym mroczni i co planują? Proditor poczuł wściekłość wypełniającą jego żyły. Zapomniał na chwilę o tym, po co przybył na ta planetę, o sojuszu, o xylonie 6, o niespodziewanej inwazji tyranidów i o swojej zdradzie, którą zgotował sługusom martwego Imperatora. Teraz liczyła się tylko księga, która pozwoli mu na zawsze zjednoczyć się z jego...ukochaną.
    Rhino wyrżnęło z impetem w piaszczystą łachę zatrzymując się momentalnie, rampa desantowa otworzyła się i z trzaskiem runęła na pokryte kępami trawy podłoże. Proditor wyskoczył na zewnątrz, a zanim pięciu marines uzbrojonych w sonic blastery. Kapitan odetchnął świeżym powietrzem i rozglądnął się dookoła.
Z prawej strony, na horyzoncie majaczyły wielkie sylwetki tyranidzkich konstrukcji, to był ul, który sojusz usiłował zniszczyć, za pomocą przerobionego xylonu 6. Daleko przed sobą, Proditor zobaczył sunące czołgi Tau i transportery lojalistów, gdzieś tam trwała już walka, niecierpliwi orkowie wpadli na swoich dymiących motorach między marines z Dark Angels. Dookoła aż wrzało, wojska sojusznicze wzajemnie sobie zawadzały, niemiłosierny ścisk i kłopoty z łącznością dawały się we znaki. Tyranidzkie bestie miały bardzo łatwe zadanie, dopadając atakujących w wąskich przesmykach i eliminując ich bez większych strat własnych.
    Proditor szybkim krokiem podszedł do otwartego włazu i usiłując przekrzyczeć bitewny harmider, zwrócił się do radiooperatora.
- Połącz mnie z dowódcami oddziałów taktycznych!
Operator ustawił połączenie wielokanałowe i przez chwilę usiłował nawiązać łączność. Podzielony na sześć części ekran zamrugał i pojawiły się na nim trzy ikony świadczące o udanym połączeniu.
- Trzy z sześciu panie. - Poinformował nieśmiało operator. Theodor kiwnął porozumiewawczo głową i zwrócił się do swoich dowódców.
- Biegiem w kierunku barek eldarów, jak tylko jedna z nich spadnie, ostrzelać załogę i pasażerów.
Oficerowie potwierdzili przyjęcie rozkazu i rozłączyli się.
- Łącz z Havok'ami!
    Gdzieś niedaleko upadł żywy pocisk tyranidzki, rozchlapujący dookoła zielonkawą mazię, wypełnioną zarodnikami, które w ułamku sekundy topiły wszystko co organiczne na rzadką papkę.
Komunikator zatrzeszczał, dając Proditor'owi znak, że nadeszło połączenie.
- Śledź prawą flankę, jeśli nie uda mi się dorwać Haemonculusa, wal w niego czym tylko możesz. Bez odbioru. Operator! Łącz z Predatorem!
Gwałtowny ryk radości przetoczył się po polu bitwy od strony lojalistów. Theodor zauważył na odległym wzgórzu potężną bestię tyranidzką, która spadała bezwładnie z urwiska, a dookoła niej, wznosząc ręce w geście zwycięstwa, stali Space Marines, wojownicy Kasty Ognia i żołnierze z Gwardii Imperium.
    Nadeszło połączenie z Predatorem. Kapitan zastanowił się przez chwilę nad tym, co właśnie zamierzał powiedzieć, jednak jego krew wrzała już niczym lawa wulkaniczna, a wszelkie wątpliwości rozmyła wściekłość i chęć mordu.
- Wal do barki Alezarr, strąć mi ją pod same nogi, a jak jej załoga przesiądzie się do innej, strąć i tamtą, zrozumiałeś mnie, czy coś ci wyjaśnić?
- Zrozumiałem, pierwsza salwa poszła.
    Predator dosłownie wspiął się na niewielkie wzgórze, z którego był doskonały widok na tyły mozolnie poruszającej się armii sojuszu. Wieża czołgu przesunęła się o kilkanaście centymetrów w prawo, a lufa działa delikatnie uniosła się do góry, ciężkie boltery zamontowane na sponsonach również ustawiły się na celu i Predator przemówił. Lufy bluznęły płomieniami, rakietowe pociski z bolterów pruły powietrze, ciągnąc za sobą świetliste smugi. Odrzut działa wstrząsał kadłubem pojazdu metodycznie, a wypluwane z niego pociski wyły, oznajmiając niesioną ze sobą zagładę.
    Theodor patrzył na strumień pocisków, uderzających w kadłub czarnej barki mrocznych. Skimmer stanął w płomieniach, jedna z eksplozji rozerwała go dosłownie na dwie części i maszyna runęła na ziemię. Dziwnym trafem, prawie cała załoga przeżyła katastrofę, zawczasu wyskakując z płonących zgliszczy. Proditor wskazał szamoczące się pośród płonących części postacie i rozkazał swoim przybocznym otworzyć ogień.
Pięciu marines uruchomiło sonic blastery, z których pomknęły fale rozrywających uszy dźwięków.
Do kanonady dołączył się pierwszy skład taktyczny, a zaraz po nim drugi. Pociski z bolterów roznosiły szczątki Reavera i ciała Wrack'ów na drobne kawałeczki, plazma paliła żywcem skatowane istoty, a fale świdrujących dźwięków, zgniatały i rozrywały resztę na strzępy.
    Proditor zauważył Haemonculusa, który cudem uniknął tej masakry i właśnie pędził ile sił w nogach, w kierunku barki wypełnionej wiedźmami. Marine chwycił bolter oburącz, wycelował dokładnie i pociągnął za spust. Pocisk uderzył w ramię eldara, rozdzierając jego pancerz i uszkadzając zamontowane na plecach dziwaczne urządzenie. Mroczny upadł twarzą na ziemię, jednak nadal uciekał, czołgając się i wijąc jak wąż. Nagle, najbliższa barka zawróciła niemal w miejscu i zniżyła lot, wysypały się z niej wiedźmy, które bez namysłu ruszyły na pomoc swojemu panu. Smukłe istoty, odziane w obcisłe, skórzane pancerze, ruszyły biegiem w kierunku oddziału Proditora. Kapitan widząc to, zwrócił się do kierowcy Rhino przez interkom.
- Spal je, nie pozwól im tu dotrzeć.
    Transporter ruszył gwałtownie, niemal zrywając zamykającą się boczną rampę desantową. Pojazd z impetem wjechał między biegnące kobiety i zatrzymał się dopiero za nimi, strzelec otworzył górny właz i z niesamowitą szybkością zajął stanowisko bojowe, uzbrojone w kombiflamer. Strumienie ognia pokryły gromadę biegnących wiedźm, a automatyczna wyrzutnia rakiet, wypaliła w ich kierunku dwa pociski rozrywające. Jazgot konających wiedźm rozniósł się głośnym echem po całym wąwozie, tylko kilka z nich uniknęło poważniejszych obrażeń i te nadal biegły niestrudzenie w kierunku Proditora.
    Kapitan zrozumiał, że walka z nimi będzie nieunikniona, jednak to mogło mu przeszkodzić w dopadnięciu zdradzieckiego Haemonculusa. Bitwa się jednak jeszcze nie skończyła, a na zemstę nigdy nie jest za późno. Marine pozostawił swoich elitarnych strzelców i zbiegł do pędzącego wąwozem składu taktycznego, by na jego czele przyjąć szarżę rozwścieczonych wiedźm.
Eldarami dowodziła Sukuba, wymachująca długą halabardą. Jej rozwiane, rude włosy spływały kaskadą na gołe plecy, a pałające nienawiścią oczy zwiastowały ból i cierpienie, jakie kobieta miała zamiar za chwile zadać.
Proditor wyszedł krok do przodu i wskazał czubkiem swojego miecza energetycznego, prosto na biegnącą Sukubę. Ta z miejsca przyjęła nieme wyzwanie i ignorując pozostałych marines, wpadła z impetem na Theodora.
    Ostrze halabardy śmigało w powietrzu z niesamowitą prędkością, jednak pancerz marine opierał się jej zabójczym cięciom. Proditor był diabelnie szybki, nawet jak na marine, jednak nie mógł w najmniejszym stopniu dorównać zwinności i szybkości eldarki. Przy niej, zachowywał się jak niezdarny, drewniany kloc, który brak gibkości nadrabiał siłą ciosów. Walił mieczem na lewo i prawo, mając nadzieję, że przypadkiem Sukub znajdzie się akurat w miejscu, gdzie spadnie jego ostrze. Nic to jednak nie dawało, a kobieta coraz częściej omijała gardę kapitana, zadając coraz groźniejsze pchnięcia.
W końcu marine wykorzystał nadarzającą się okazję i chwycił dłonią za grzywę wirującej wojowniczki. Przyciągnął ją brutalnie do siebie, nabijając na ostrze wibrującego miecza. Sukub wyrwała się mimo wszystko, ściskając się za bok, gdzie ugodziła ją przeklęta klinga. Kobieta nie rezygnowała, zacisnęła zęby z bólu i natarła ponownie, jednak tym razem jej ataki straciły swoją szybkość i precyzję.
    Proditor sparował trzy szybkie pchnięcia halabardy i już miał zrobić wykrok z ripostą, gdy poczuł przeszywający ból w pachwinie, gdzie między płytami pancerza, Sukub znalazła dogodne miejsce do dźgnięcia ukrytym w zarękawiu ostrzem. Marine cofnął się do tyłu, dając czas mechanizmom pancerza na wstrzyknięcie środków tamujących krwawienie i neutralizujących trucizny. Walka stawała się coraz ciekawsza, choć przeciwniczka najwyraźniej słabła.
Eldarka raz jeszcze zaatakowała, wysoko unosząc drzewce halabardy i wykonując nim widowiskowego młyńca, zdezorientowany Proditor źle ocenił możliwe miejsce ataku kobiety, i przygotował kontrę na swój prawy bok, podczas gdy jego przeciwniczka zaatakowała niespodziewanie od dołu. Ostrze zazgrzytało o pancerz, który cudem nie przepuścił morderczego cięcia w głąb, prosto w podbrzusze marine.
    Proditor wykorzystał nadarzającą się okazję i wbił miecz, głęboko między piersi Sukuba, przekręcając go dwukrotnie z brutalną siłą. Ciało eldarki osunęło się na ziemię, jej oręż zabrzęczał o ostre okruchy skalne i upadł obok martwej wojowniczki. Proditor poczuł przypływ sił, źródłem tej mocy było najmroczniejsze ze znanych mu miejsc, jednak otworzył się na nie i zaryczał tryumfalnie.
Pozostałe wiedźmy, z mniejszym, bądź większym skutkiem radziły sobie w walce z coraz liczniejszymi marines, jednak i one uległy w końcu brutalnej sile, tracąc swe życia w nierównej walce.
    Proditor zaślepiony swoim zwycięstwem, zapomniał na chwilę o swoim prawdziwym celu, szybko omiótł okolicę w poszukiwaniu  Haemonculusa i odetchnął widząc, jak jego ofiara wspina się na trap czarnej barki, która momentalnie poderwała się w powietrze i ruszyła na dopalaczach w kierunku ula tyranidów, lub może bardziej, najdalej od Chaotyków jak się dało. Theodor zrozumiał, że jego zemsta nie doczeka się szybkiego zakończenia, nie było szans na strącenie mknącego pojazdu i w tym właśnie momencie, umysł kapitana wypełniły głosy. Marine złapał się za hełm, usiłując bezskutecznie zerwać go z głowy, w końcu przestał z tym walczyć i otworzył umysł na moc, która wlała się w niego niczym fala tajfunu.
    Proditor zobaczył świat z perspektywy tysiąca oczu, oczu obcych ludzi, Tau, orków, marines i zwierząt, zatrzymał się na chwilę w umyśle kierowcy Predatora i wrzasnął do niego „strzelaj, wal w barkę ile wlezie”. Czołg ponownie rozdarł niebo ogniem ze swych dział, a jego pociski rozerwały mknącego Reavera na kawałki. Haemonculus po raz kolejny uszedł z życiem, gdy jego transporter zamienił się w kulę ognia. Poszarpany i pokrwawiony eldarski dowódca tarzał się w trawie na pełnym drzew wzniesieniu, usiłując zgasić płomienie liżące jego bladą twarz.
    Kapitan pomknął  w kierunku innego umysłu, należącego do sierżanta składu taktycznego, „na wzniesieniu, po prawej, między drzewami, zabij go, dorwij sukinsyna!”
Następnie przeskoczył do kolejnego i jemu również wydał to samo polecenie, na koniec zatrzymując się w głowie dowódcy Havoków, „...chcę widzieć jego śmierć...zrób to”
Miejsce, w którym czołgał się Haemonculus zamieniło się w istne piekło, drzewa eksplodowały i kładły się pokotem niczym zapałki, grudy ziemi wzbijały się w powietrze, a skalne odłamki śmigały w okolicy niosąc zniszczenie i śmierć. Płomienie ogarnęły całe wzgórze, a unoszący się nad nim pył i dym niemal całkowicie przesłonił widok.
    Kanonada ucichła, Proditor w napięciu wpatrywał się w rzednące tumany kurzu, gdy nagle zauważył podnoszącą się z ziemi postać. W tym samym momencie, ciągnąc za sobą smugę błękitnego dymu, w niebo poszybowała rakieta, wystrzelona przez jednego z Havok'ów. Haemonculus wstał na równe nogi dokładnie w tej samej chwili, gdy rozpędzona rakieta trafiła go prosto w pierś. Pocisk przebił eldara i utkwił w jego plecaku, po czym eksplodował, rozrywając nieszczęśnika na drobne kawałki.
    Proditor zaryczał tryumfalnie, wznosząc w górę połyskujący miecz. Jego zemsta się dokonała, nie mógł wymierzyć sprawiedliwości osobiście, ale w tej chwili nawet półśrodki sprawiły mu radość i zadowolenie.
Kapitan rozejrzał się po okolicy, zauważając w końcu, że podczas gdy on dokonywał swojej prywatnej krucjaty, siły lojalistów i sojuszu przelewały krew, by zapobiec inwazji najgroźniejszego wroga, jaki istniał w wszechświecie, arcy wroga, przed którym nie było schronienia.
    Proditor wniknął w umysły swoich poddanych, wydając im nowe rozkazy, „...wszyscy w kierunku ula, wypalimy to robactwo do ostatniej stonki!”

Wiszący na orbicie Czarny Jastrząb uruchomił swoje siniki, powoli nabierając prędkości. Stojąca na jego mostku dowodzenia postać, kurczowo trzymała manetkę komunikatora mówiąc przez zaciśnięte zęby.
- Lelith? Nie udało się, nasz nieudolny Haemonculus nie potrafił nawet na chwile zbliżyć się do artefaktu, zginął jak zarzynana świnia, bez honoru, w czasie ucieczki. Co mam robić?
Głos z nadajnika był mocno zachrypnięty i ledwie można było rozróżnić kolejne słowa.
- Poinformuję Keina Unfeeling'a, że nie udało się łatwiejszym sposobem i sam osobiście musi odebrać artefakt. Jego flota  i floty jego sojuszników powinny pojawić się na miejscu w przeciągu  trzech tygodni, informuj na bieżąco o sytuacji. Jak to teraz wygląda?
Odziana w ciemnozielony płaszcz postać, odchrząknęła i zaczęła zdawać relację z przebiegu bitwy na powierzchni Katylin V. W tym czasie Czarny Jastrząb schował się w cieniu księżyca, gdzie stał się niemal niewidoczny dla orbitujących nad planetą flot.

PS. Mam nadzieję, że pozostali generałowie również opiszą bitwę na KatylinV ze swojej perspektywy, dzięki czemu nasza historia nabierze barw i stanie się prawdziwa.

Ostatnio edytowany przez Raziel (2013-07-24 00:42:48)


Batman, Age of Sigmar, Confrontation, Warzone, Warzone Ressurection, Warmachine, Hordes, Dystopian Wars, Firestorm Armada, HellDorado, Infinity, Battlegroup, Alkemy, LotR(stary), Team Yankee, Flames of War, Mordheim/Warheim, Anima-Tactics, WFB Historical, Afterglow, Wrath of Kings, WH40K(od biedy), WFB(od biedy)

Offline

 

#66 2013-07-24 20:35:01

 Avatarofhope

http://i.imgur.com/LOEAg.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-08-23
Posty: 643

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

- Pozycja 356.789. Prędkość 3.8 tyś kilometrów na godzinę. Gęstość próżni w normie. Prawdopodobieństwo kolizji 0.0006% - serwitor kontrolny podawał parametry lotu z mechaniczną precyzją obracających się w miejscu jego pół-martwego mózgu trybików.
- Ustawcie okręt burtą do punktu prawdopodobnego wyjścia jednostki z osnowy - zarekomendował Alas. Co prawda otrzymał z wyprzedzeniem informację od Hektora, o momencie przybycia Oblicza Zemsty na orbitę Katylin V, jednak weteran kilkudziesięciu kosmicznych starć wolał dmuchać na zimne i trzymać własną jednostkę w pogotowiu, na wypadek gdyby z immaterium zamiast braci zakonnych wyłoniło się coś niespodziewanego.
- Gęstość próżni zwiększona o 35 % - oznajmił serwitor w akompaniamencie chłodzących jego reaktor serwoukładów. Podłączona do urządzeń sterujących mostka maszyneria półautomatona była osobliwością na tego typu okrętach. Większość z nich sterowana była przez załogę, jednak Lwia Furia była wyjątkiem. Sterowanie okrętem powierzono rozbudowanemu serwitorowi stworzonemu z jednego z zakonnych astropatów, tuż po cybernetycznym powstaniu na Faze V. Planeta, której mieszkańcy kontrolowani byli przez cyberświadomość superkomputera została wyzwolona przez zakon, niemniej jednak jeden z astropatów podjął starania by uratować część pamięci zniewalającej ludzi maszyny. Karą za wykroczenie była duchowa śmierć złoczyńcy i jego zmartwychwstanie jako służąca lojalnie semimaszyna. Pół-Cyborg podłączony był do mechanizmów statku długimi, grubymi kablami, które otaczały go wychodząc z każdego rogu mostka Lwiej Furii. Okręt ten po zniszczeniu przez Flotę Tyranidów Anielskiej Straży stał się nowym miejscem dowodzenia kontyngentu Mrocznych Aniołów Alasa. Złącza wystawały z każdego wolnego kawałka głowy serwitora przesyłając do elektronicznie zmodyfikowanego mózgu niezliczone porcje danych, co dawało automatonowi przewagę w porównaniu ze standardowym pilotażem jednostki tej klasy. Serwitor był okrętem. Widział jego nadajnikami i oddychał gwiezdnym napędem. Protokoły ochronne wgrane w kontrolujące oprogramowanie pół-człowieka uniemożliwiały jakąkolwiek swobodę ponad tę przyznaną przez Alasa lub oficera zastępującego dowódcę dziewiątej.
- Gęstość próżni 70%. Zmiany w osnowie . Poziom drugi. - zatrybił po raz kolejny.
Alas milczał. Stojący wraz z dowódcą na mostku Halion wraz z kilkoma innymi marines pancerne okna wpatrywał się w miejsce prawdopodobnego pojawienia się bratniego okrętu.
- Gęstość próżni 95%. Zmiany w osnowie poziom czwarty. Poziom piąty. Poziom szósty. Szczelina. Wszystkie systemu w stanie gotowości. Okręt gotowy do otwarcia ognia - cybernetyczny sternik zazgrzytał znowu.
- Wywołaj okręt 3 razy. W razie braku odpowiedzi strzelaj. - rozkazał Alas po czym podszedł do zgromadzonych przy oknie towarzyszy aby na własne oczy przekonać się czy z zaświatu nie wyłonie jakieś nagłe niebezpieczeństwo.

Czarna jak noc przestrzeń rozwarła się w głośnym trzasku przeplatanym szkarłatnymi wiązkami błyskawic. Niewielki wir systematycznie się powiększał odsłaniając zdobiony płaskorzeźbą dziób Oblicza Zemsty. Anielski posąg wskazując na niewidzialnego wroga w pozycji gotowej do natarcia wydarł się z immaterium niczym boska istota z terrańskich legend ciągnąc za sobą pozostałą część okrętu uderzeniowego. Szaty płaskorzeźby oplatały połowę wąskiej części dziobu jednostki wirując między oszklonymi galeriami a oplatające luki artyleryjskie orlim pióropuszem skrzydła zdawały się mówić obserwującym je nieprzyjaciołom, że okręt znajduje się pod wyjątkową ochroną. Przepaska zasłaniająca oczy płaskorzeźby zwiastowała ślepą i nieuchronną sprawiedliwość jej załogi.
Nawet z odległości w jakiej znajdowała się Lwia Furia od miejsca przybycia bratniego okrętu Alas bez trudu oszacował, że okręt trzeciej kompanii jest co najmniej cztery razy większy od podległego mu niszczyciela, co sprawiało przytłaczające wrażenie.
Gwiezdny napęd nowo przybyłej jednostki zaryczał z całych sił wypychając kolosa z objęć dziedziny demonów, a gdy cud ludzkiej inżynierii znalazł się w całości znów w znanym wszechświecie brama prowadząca do piekielnego wymiaru została zamknięta.

- Gęstość próżni 0%. Zmiany w osnowie poziom pierwszy. Oblicze Zemsty wywołane. Trzy razy. Trzykrotne potwierdzenie. Dezaktywuję system obronny. Nadchodzi transmisja. Przekierowuję na główny ekran.
Znajdujący się nad cybernatycznym tworem główny monitor rozjaśniał przerywanym co chwilę obrazem. Twarz Techmarinea zamajaczyła na kineskopie.
- Witajcie bracia. Zbrojmistrz Anvilus z mostka Oblicza Zemsty. Kierujemy się na pozycję 568.9321. Nim nasz okręt zajmie miejsce baczenie na okolicę i osłaniajcie naszą flankę. Kapitan Hektor wraz ze świtą wkrótce dołączy do was. Bez odbioru.

Czarny thunderhavk podchodził do lądowania w jednym z hangarów okrętu Alasa. Każdy ruch promu zakonnego pomimo rozmiarów wydawał się być pełen gracji i precyzji. Żelazny orzeł z hukiem silników hamujących opuścił stalowe podpory w miejscu przeznaczonym do lądowania. Wysunięte wsporniki thunderhavka natychmiast zostały uchwycone w żelazne kleszcze mechanizmu zabezpieczającego. Tylna rampa transportera otworzyła się z dekompresyjnym sykiem i delikatnie opadała ku podłodze pomieszczenia rozganiając natrętną parę wodną. Z wnętrza promu wyszedł Hektor w otoczeniu sierżanta Solariana, kapelana Ignisa i oddziału weteranów trzeciej. Nie czekając na zaproszenie skierował się w stronę balkonu, na którym procedurę lądowania obserwował Alas wraz z Halionem.
- Nigdy nie zapomnij! - rozpoczął powitanie Hektor.
- Nigdy nie przebacz! - odparł Alas, po czym obaj dowódcy padli sobie w objęcia.
- Dobrze Cię widzieć całego i zdrowego Hektorze. Ile to już lat? 5?
- Ponad 8 bracie. Ostatni raz gdy się widzieliśmy walczyliśmy wraz z Belialem na Priscinie. Mroczne to były czasy, gdy trzy kompani musiały razem w boju dać opór zielonoskórym. Ale teraz przed nami nowe zadanie - oznajmił Hektor kiwając głową w stronę z której znajdowała się planeta.
Opowiedz mi wszystko - poprosił mistrz trzeciej.

Vox Haliona wrzał od mieszaniny komunikatów. Rozkazy wykluczały się wzajemnie. Przywódca kosmicznych wilków przed potyczką zażądał od kapelana powstrzymania za wszelką cenę sojuszniczych Tau przed wtargnięciem w kompleks obronny gwardii imperialnej, żądając jednocześnie aby został on zajęty w całości przez siły Imperatora.
- Co za ignorant - Zimno Fenrisa skuło i zmieniło mu mózg w kostkę lodu. Nawet przegrana w rytualnym pojedynku rozegranym przed starciem przez wilczego oficera z kapelanem nie skruszyła go ani na moment- zaklął pod nosem mroczny anioł.
Niemniej nie w naturze adeptus astrates leżała niesubordynacja. Rozkazy Alasa były jasne. Natarciem na fort dowodzą Kosmiczne Wilki podczas gdy mistrz dziewiątej przygotuje siły do szturmu na tyranidzkie gniazdo.
Otoczone siły pancernego plutonu gwardii imperialnej schroniły się w starym forcie wybudowanym na przedmieściach ruin dawno zniszczonego miasta i wzywały pomocy.
- Pierwsza i druga drużyna naprzód! - rozkazał Halion.
- Wspieracie oddziały Vostroyan na prawej flance. Nie oszczędzajcie silników, cała naprzód w stronę fortu. Wsparcie ogniowe tylko w niezbędnym zakresie. - sprecyzował rozkaz.
- Ależ panie - wtrącił się sierżant Marahal z pierwszej drużyny - gwardziści zginą - dodał.
- Gwardia zginie, ale się nie podda- odparł Halion - Nie możemy zrobić dla nich więcej. Przeszkadzajcie obcym jak tylko się da, ale bez agresji w ich stronę, kto wie czy ich działa nie zaważą na naszym sukcesie. Uważajcie na tę ich podejrzaną machinę. Kto wie jakie szkody może i nam poczynić.
Górujący nad korpusem xenos robot, z gracją przestawał z nogi na nogę wydając delikatne dźwięki. Układy jego napędów pracowały ciszej od szumu skrzydeł nocnej ćmy. Zaawansowana technologia Tau martwiła Haliona. Mroczne Anioły nie słynęły z tolerancji wobec obcych, jednak w obliczu inwazji tyranidów i obecności popleczników chaosu na planecie, każda pomoc się liczyła. Szczególnie pomoc Tau, którzy jak mówiły księgi imperialne byli nieczuli na podszepty mrocznych bóstw.
- Bracia! - zakrzyknął do komunikatora Halion - Wyście dzieci Lwa. Idźcie i wypełnijcie misję! - zagrzmiał po czym włączył silniki swego odrzutowego plecaka. Obstawa kapelana zrobiła to samo i cała drużyna wyrwała do przodu wyprzedzając otaczających ich Tau. Kątem oka Halion spostrzegł, że duża machina obcych wykonuje skok za pomocą zamontowanych silników z jeszcze większą prędkością niż anioły śmierci. Transportery marines wyrwały do przodu. Rozpoczęła się kanonada. Z ruin pobliskich budowli wyłoniły się pierwsze organizmy oślizgłych tyranidów ostrzeliwując nacierające siły mięsożernymi larwami i wybuchającymi kwasowym śluzem kleszczami. Żywe pociski z ich broni przyczepiały się do pancerzy astrates, usiłując przebić się przez nie ostrymi jak kły żuwaczkami. Serie z bolterów przerzedzały czające się w ruinach bestyjki, a salwy z anielskiego razorbacka przyprawiały powietrze rozgrzanymi gazami odprowadzanymi z mechanizmów pojazdu po każdym wystrzale.
Drużyna Haliona runęła w ruiny jednego z budynków okupowanego przez stado większych tyranidów. Pierwsza z dwóch par przednich odnóży jednego z nich zmutowana była w znacznej długości lufę, z której wystrzeliwał z wielką siłą piekące kule jadu. Dwa pozostałe ostrzeliwały lojalistów dziwnymi czerwiami. Jeden ze szturmowych marine padł na ziemię, z twarzą rozerwaną na strzępy przez żarłocznego czerwia, który jakimś cudem przebił się przez hełm anioła. Kapelan zaklął.
Halion odpalił układ odrzutowy swego plecaka i runął z impetem na tyranidzkiego wojownika z wielkim działem, który przewrócił się na plecy. Mroczny anioł uderzył swą buławą niszcząc otwór wylotowy działa i urywając sporą jego część. Potwór zaryczał z bólu i zamachnął się na Haliona drugą parą uzbrojonych w szpony ramion. Atak był bardziej instynktowny niż zamierzony. Halion sparował go z łatwością uderzając monstrum w chitynowy łeb. Tyranida szarpnął się gwałtownie zrzucając z siebie kapelana i syknął wściekle. Jego uzębiony pysk kipiał zieloną pianą i kwasem rozpuszczającym jego własną żuchwę. Obcy ruszył w stronę Haliona i padł jak długi na ziemię równie szybko jak się podniósł, a jego łeb eksplodował po przyjęciu pocisków z całego magazynku pistoletu boltowego Haliona. Drużyna szturmowa duchownego rozniosła pozostałych dwóch obcych oczyszczając z ich ścierwa zrujnowany blok mieszkalny.
Komunikator kapelana zasygnalizował połączenie.
- Panie tu Marahal - głos sierżanta pierwszej drużyny odezwał się w głośniku Voxu - z podziemia na drodze transporterów gwardii wyskoczyło wężowe monstrum. Potrzebują naszego wsparcia - zasugerował.
Odgłosy spanikowanych gwardzistów, ryki usiłujących przywołać ich do porządku dowódców i chaotyczne wystrzały w tle komunikatu sierżanta sprawiły, że Halion odwrócił się w stronę ostatniej pozycji pierwszej drużyny. Pomiędzy budynkami w niewielkiej odległości od jej transportera majaczył wężowaty kształt atakującego mawloca. Kapelan wiedział, że bez wsparcia marines z gwardzistów w najlepszym wypadku pozostanie krwawa miazga.
- Zezwalam na udzielenie im wsparcia - rozkazał, jednocześnie wywołując drugą drużynę, której razorback był znacznie bliżej fortyfikacji niż rhino pierwszej.
- Kastellanie ruszajcie w stronę bramy. Skupcie ogień na monstrach w pobliżu fortu!
W odpowiedzi razorback wystrzelił salwę w  sunącego ku bramie fortu trygona. Bestia dopadła wrót fortyfikacji, jednak zmasowany ogień lojalistów szybko powalił ją na ziemię. Z wydrążonego przez stwora tunelu wylała się fala tyranidów na atakującą zamek odsiecz astrates i Tau. Halion spróbował wywołać przez Vox dowódcę Kosmicznych Wilków aby skoordynować natarcie jednak odpowiedziała mu jedynie obraźliwa cisza.
Po godzinie przedzierania się przez kolejne ruiny i walki z niezliczoną ilością gauntów drużyna kapelana stanęła przed bramami fortu przed którymi niespodziewanie zjawili się również towarzysze z Fenrisa. Ich obecność podczas starcia ciężko było zauważyć. Halion poprzysiągł, że w dogodnej chwili w kilku krótkich i bardzo ostrych słowach poinformuje dowódcę z Fenrisa, co myśli o jego działaniach, a właściwie ich braku podczas natarcia na fort. Alas również dowie się co tu zaszło. Cały impet uderzenia został wzięty na barki Mrocznych Aniołów. Obrazoburczo Halion sądził nawet, że obcy Tau zrosili pole bitwy własną krwią bardziej niż wilczy zakon, a ich wkład w starcie ocalił nie jednego z jego braci.
Pomimo osiągnięcia celu wściekłość Haliona naznaczyła głęboką bruzdę na jego opinii o Kosmicznych Wilkach.

Natarcie na tyranidzkie gniazdo zakończyło się fiaskiem Hektorze. Wycofałem swoich ludzi, tuż przed zalaniem nas falą tyranidów. Pomimo pewnych sukcesów, nasza flanka była zbyt mocno atakowana przez orków i nekronów. Doprawdy nie mam pojęcia skąd na tej zapomnianej przez Imperatora planecie zrodził się tak dziwny sojusz - Alas zakończył relację ze starcia.
Tego właśnie musimy się dowiedzieć bracie - Hektor zmarszczył brwi po czym pogrążył się w zamyśleniu.

Ostatnio edytowany przez Avatarofhope (2013-07-25 17:36:34)


WH40K : Ultramarines, Dark Angel's, Grey Knights,  Chaos Deamons.
Age of Sigmar: Stormcast Eternals, Khorne Bloodbound, Order Alliance.

Infinity : PanO; Nomads - O:I models.

Offline

 

#67 2013-07-25 23:39:40

 kicek1995

http://i.imgur.com/mmPko.png

13622781
Call me!
Skąd: Festung Breslau
Zarejestrowany: 2010-09-22
Posty: 196

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

- Nie możemy sobie pozwolić na kolejną porażkę Shas’o – Niebianin wypowiedział te słowa stanowczo zerkając w stronę drony taktycznej – Osobiście poprowadzę dwie drużyny Wojowników Ognia oraz jednego z naszych nowych XV104 w kierunku tego fortu bronionego przez resztki Gue’la. Tymczasem Vre’Shi z resztkami I Kadry wyruszy w kierunku serca roju Y’he.
- Jakie zadanie ja otrzymam Aun’el? – Spytał Shas’O
- Wy zajmiecie się ochroną i załadunkiem całego dotychczas zebranego Xylonu. Nasi bracia w innych sektorach Dominium potrzbują jego mocy bardziej niż my. Dla Większego Dobra!

- Wzywaliście mnie Aun’el? – Spytał dowódca Kontyngentu z planety Vior’la, który przybył do układu, żeby wesprzeć armie Tau na Katylin
- Tak. Rozumiem, że osobiście zamierzacie poprowadzić swoje siły  podczas dzisiejszej akcji. – Nie czekając na odpowiedź Niebianin kontynuował – Dobrze. Nasi zwiadowcy przekazali mnie wiadomość, że w piwnicach bazy Gue’la znajduja się zapasy Xylonu. Nie muszę chyba tłumaczyć, że nie można dopuścić, aby Gue’ron’sha dotarli do wewnętrznej części umocnień jako pierwsi.
- Naturalnie Aun’el . Nasza Pirahna przedostanie się do fortu tak szybko jak się tylko da. Natomiast z oddziałem pancerzy Crisis i naszych Shas’la postaram się zniszczyć Y’he’O.

Transportery Devilfish odstawiły oddziały Tau w pobliże fortu i wróciły do głównego dowództwa by pomagać w transporcie Xylonu. Wykonany z nanokrystalicznego materiału niedawno wynalezionego przez Kastę Ziemi Riptide wylądował wzbijając ogromne tumany kurzu. Dominował nad resztą armii rojalistów. Nawet Mroczne Anioły, które nie kryły niechęci wobec technologii sojuszników zastygli i zaczęli wymieniać krótkie zdania między sobą. Niebianin zajął wraz ze swoimi drużynami prawą flankę i znajdował się najbliżej fortu z sił, które podchodziły do niego od strony zachodniej.
- Mamy komunikat od Shas’o – Krzyknął do dowódcy Shas’ui, dowódca drużyny Pathifinders – Siły Vior’la zajęły pozycję. Czekają na rozkaz.
Niebianin skinął głową. Riptide odpalił Reaktor czarnej materii, który miał być dzisiaj największym atutem sił Dominium. Chwilę później ruszyły transportery Rhino oraz Chimery przedzierając się przez ruiny miasta. XV104 wykonał ogromy skok dzięki swojemu ogromnemu plecakowi odrzutowemu i zaczął ostrzeliwać Tervigona zanim zdoła on wprowadzić do boju swoje dzieci. Drużyna Pathfinders posałała promienie namierzające w kierunku monstra, a sekundę później trzy jonowe pociski wypaliły wielkie dziury w pancerzu chitynowym Tyranida. Wojownicy Ognia rozpoczęli marsz w kierunku celu zagrzewani do walki przez swojego duchowego przywódcę.

Riptide kontynuował ostrzał Tervigona, jednak połowa zadanych ran potworowi natychmiast się zasklepiała, ale udało mu się przedziurawić jamę z jajami przerywając tym samym potok Termagantów wysypującej się ze swojej matki.
Aun’el! Nasze czujniki wykryły ruch na tyłach! – zameldował dowódca Pathfinderów.
Wojownicy Ognia przegrupowali się. 24 Karabiny impulsowe celowały w pustkę; niespodziewanie 3 Shas’la osunęło się na ziemię, a przed drużynami wyrosły zamazane sylwetki 3 Liktorów. Po chwili pojawił się także Deathleaper powalił kolejnych 2 Wojowników.
- Ognia! Przez jedność, zniszczenie! Dla Większego Dobra!
Nawet Tyranidzkie potwory nie były wstanie wytrzymać zmasowanego ognia Tau, szególnie będących pod wpływem obecności charyzmatycznego dowódcy.

Gdy Wojownicy Ognia bronili pleców armii rojalistów Riptide zdążył powalić na ziemię Tervigona oraz poważnie uszkodzic kolejne tyranidzkie monstrum, które wyrosło nagle spod ziemi uszkadzając jeden z transporterów sojuszników. Kontynuując ostrzał  Xv104 ponownie uruchomił swoje reaktory szykując się do skoku pod bramę fortu, gdzie jeden z Tyranidów powoli rozwalał bramę wewnętrznych umocnień. Natychmiast po jej otwarciu został unicestwiony przez Leman Russy – pozostałości garnizonu Gwardii Imperialnej.
Shas’vre zbliżał się w swoim pancerzu do bramy miasta, gdy niespodziewanie ziemia dookoła niego zaczęła się najpierw poruszać, a chwilę później spod ziemi wylęgło się stado Genstealerów. Zarówno pole ochronne sondy obronnej oraz pancerza nie były wstanie wytrzymać naporu zaciekłych potworów. Największy z nich wskoczył na tułów Riptide i paroma celnymi, potężnymi ciosami rozwarł zewnętrzny pancerz i pożarł pilota XV104.

Po przedarciu się przez resztki sił Y’he Niebianin wkroczył do podziemi fortu w nadziei, że meldunki zwiadu okażą się prawdą. Jeden z Wojowników wysadził wrota, a dowódca wkroczył do magazynu.
- Fu’llaso! – zaklął Shas'ui Pathfinderów
Zastali tam pustkę, a w przeciwległej ścianie widniał wykopany ogromnymi pazurami tunel.


http://img835.imageshack.us/img835/1411/05d3.png

Wh40k - Tau - >2500p; Krootz - 1000p; SWM; Infinity Japończycy >200p
Moja galeria

Offline

 

#68 2013-08-01 00:09:59

 omadan

http://i.imgur.com/LOEAg.png

Skąd: Wrocław
Zarejestrowany: 2010-10-23
Posty: 613

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Ja również chciałem podziękować za udaną imprezę. Wiem, że trochę po czasie ale lepiej późno niż wcale. Było przednio!! Oby więcej / częściej. pzdr
PS. Napiszę dłuższy fluff obiecuję

Offline

 

#69 2013-08-01 14:49:11

 krejman

http://i.imgur.com/jgZgn.png

46233362
Call me!
Skąd: +50° 59' 11.79", +17° 14' 15.4
Zarejestrowany: 2013-05-03
Posty: 230

Re: Event i Mega-Bitwa-Changes Ep.III-Desperate allies-BOLTER 21 Lipiec-Nd

Overlord Kvigych rozstawił swoją dumę, doomsday ark, na lewo od pojazdów transportowych Dark Eldarów, dzięki czemu mógł ich w razie czego ostrzelać. Połową swoich warriorów osłaniał je, a 2. połowę samodzielnie poprowadził do boju. Zamierzał przechwycić ładunek Xylonu 6, który ukrył w forcie, zanim zrobią to Dark Eldarzy. Niestety, Scaraby, które miały to zrobić zostały zabite przez rozszalałego Carnifeksa, w skutek czego Dark Eldarzy pierwsi pojawili się w forcie. On sam został zniszczony przez Trygona, choć na szczęście udało mu się odstąpić. Druga bitwa też nie była zbyt szczęśliwa: najpierw Carnifeks, Doom of Malan'Tai, Deathleaper i dwa inne Liktory zabiły C'tan Sharda przywiezionego przez Overlorda z dynastii Sautekh, a on sam nic nie zrobił, gdyż nie mógł nawet dojść do wrogich Tau, którzy swą technologią zaniepokoili go. Jedynie Doomsday Ark okazał się przydatny.


Wh40k:nekroni
tel:787711420

Offline

 

UWAGA!!!

W związku ze zmianą forum od poniedziałku dodawanie nowych postow będzie zablokowane. Zapraszam do rejestracji na nowym forum
WARGAMING WROCŁAW

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.magiczne.pun.pl www.narutogamer.pun.pl www.akilian.pun.pl www.samowolka.pun.pl www.dracoinsula.pun.pl