Odcinek pierwszy: "Mamo, ja chcę do mamy...!" czyli jak to nasi wojacy dają nogę.

To jak na razie najciekawsza zmiana: oddziały, które nie zdały testu ld po przegranej walce czy teście psychologii zwracają się ogonami do przeciwnika i uciekają. Z poprzedniej edycji pozostał pomysł, że przebiegamy przez własne oddziały zatrzymując się 1' za nimi. Novum polega na tym, że podobnie czynimy tak w przypadku impasable terrainów i jednostek wroga. Bieg przez przeciwnika wymusza test niebezpiecznego terenu, jak w 40.000. Turlamy za każdy model, 1 to rana bez testu pancerza. Znika sytuacja trapped, kiedy to oddział nie mógł się wycofywać i umierał tam gdzie stał. Uwaga: autorzy pokusili się o racjonalizację - przecież uciekający rozbiegają się i omijają przeszkody, głupi nie są (czego nie można chyba powiedzieć o ich przeciwnikach, szansa zatłuczenia bezbronnego i spanikowanego wrogiego modelu, który sam pcha się pod nóż wynosi tylko 1/6, mniej niż w regularnym starciu wręcz!)

Właśnie studiuję erratę pod WE, i w oczy rzuciło mi się na myśl kilka pytań. może wy pomożecie mi dojść do rozwiązania:

"Flying Cavalery- Ignore this special rule"- Czy w świetle nowych zasad moje Warhawki są zmuszone do czołgania się po ziemi, czy może latają, ale jest to napisane między wierszami?
Co mówi zasada "Forest strider"?

Źródło do wglądu:
http://www.games-workshop.com/MEDIA_Cus … 10_v11.pdf

Z myślą o uczestnikach megabitwy krótki tutorial najważniejszych zmian, tym razem nie według mojego widzimisię, ale według rozkładu faz w turze. Będzie chyba łatwiej się połapać.

Najsampierw szarże: jednostki biegną sobie 2k6+M (krasnale nawet 15"!), ludki ze zdolnością "strider" (kawaleria, latacze): 3k6+M (z rzutu wybieramy 2 większe wyniki). Wróg deklaruje "w ciemno" reakcje i strzela do nas tam gdzie stoimy. Tam też rozegramy reakcje na ostrzał (panika). Jeśli ucieka, możemy "w ciemno" zrobić test ld i po udanym zdaniu "przekierować" szarżę na inny legalny cel (który znów może reagować). dopiero po ustaleniu zachowania obrońcy turlamy kości. Jeśli nogi naszych szarżujących wojaków nie doniosą do celu, ruszamy się oddziałem o wyższy wynik na kościach zaqsięgu szarży (2k6 lub 3k6). WAŻNA INNOWACJA: deklarujemy i egzekwujemy szarże po kolei, najpierw pierwszą do końca, potem kolejną i tak wszystkie. Przedtem deklarowało się wszystko na raz i oddziały mogły się "zaboxować", zwłaszcza jak któryś spanikował po drodze. Teraz wszystko jest elegancko i czyściutko. Zawsze wiemy, czy coś nam przeszkodzi po drodze i możemy w porę zmienić decyzję przez "redirect charge", jeśli cel nam uciekł (lub sojuszniczy oddział się "zaboxował"?). Pomijając losowy dystans (tu +/-), "redirect charge" (+) dla twórców.
[edit po poście Izwora]

Potem mamy ruchy wymuszone (uciekamy konsekwentnie w kierunku ucieczki, nie do najbliższej krawędzi!) i dowolne. Tutaj zasadniczo nic się nie zmieniło rewolucyjnie. Detale to: jeśli zrobimy "reform" (który nominalnie kończy fazę ruchu oddziału) i mamy w teamie grajka, turlamy Ld. Jak zdaliśmy, reform był tylko częścią ruchu i możemy go kontynuować.

Drugi bajer to marsz nawet w 8" od przeciwnika, jeśli zdaliśmy test Ld.

Trzeci: kawaleria, która porusza się po czymkolwiek innym niż teren dostępny (płaska górka, patelnia) rzuca test zabójczego terenu za każdy model, który po takowym wrażym terenie się przemieścił (dokładnie jak w 40K, turlamy k6, na "1" lampa bez sejwa).


Magię omówiłem wcześniej w drugim odcinku serialu, więc nie będę do tego wracał.

Szczelańsko: prawdziwa rewolucja według wzoru z Armies of Chivalry z WAB - łuczniki walą z dwóch pełnych szeregów + połowa pozostałych modeli strzeli balistycznie, czyli W KOŃCU, CZEMU TAK DŁUGO TO TRWAŁO?! (AofCh wyszło w 2004!). Pozostali strzelacze (tzn. nie-łuczniki) strzelają po prostu z dwóch pełnych szeregów. [(+) wielki jak stąd do świąt Wielkiej Nocy].

Maszynki bez zmian, za wyjątkiem plackatych. Teraz każdy gostek pod templatem jest trafiony (jak w 40K, ech te odległe inspiracje). Tutaj znowu (+), ale pogania go (-) za mierzenie w dowolnym momencie czegokolwiek (a la FoW).

Ostatnio edytowany przez Zielarz (2010-11-03 07:15:45)

Teraz coś dla naszych wojaków najważniejszego na świecie, czyli klepańsko w zwarciu. Szarża, jak za starych dobrych czasów, daje nam bonus broni, ale NIE daje już first strike (VERY IMPORTANT!). Jedyną przewagą taktyczną jaką daje szarża piechocie (bo tu ani włóczni ani lancy z konia nie użyjemy) jest skromne +1 do rezultatu starcia (niektórzy powiedzą, że to realistyczne, bo chłopaki się męczą biegnąc i tak naprawdę te szarże to różne bywały).

Uczucia mam mieszane, bo uwala to mocno oddziały ze słabą inicjatywą (przeginając i tak przegięte High Elfy?). Jednak ubożuchnej inicjatywie można przeciwstawić doktrynę "Ilość przechodzi w jakość" bo ludki z małym I są tanie jak barszcz i nowe zasady to chwytają, gdyż:
- w walce wręcz oddają wszystkie modele, które dożyły do swojego ataku [ilość poległych w starciu nie ma znaczenia, bije każdy kto może], biją wszystkimi atakami oraz rząd za nimi wypłaca po 1 ataku (chyba, że to  potworna piechota [ergo: duża podstawka], wtedy wali wszystkie ataki). Jeśli nasz oddział to horda (10 modeli w szeregu) to ilość dodatkowych modeli powiększamy o 1 szereg (czyli już 1,2 i 3 atakuje). Jeśli nasz oddział nie szarżował i ma włócznie, dodajemy kolejny (czyli np. w obronie oddział 40 goblinów-włóczników w hordzie atakuje w całości!). Jeśli to elfia włócznia, to dodajemy kolejny szereg (czyli elfi włócznicy działają jak horda nawet jeśli jest ich mniej niż 10 w szeregu, a w hordzie biją z 5 szeregów).

Dodatkowo potworna piechota wypłaca na koniec walki w swój base contact specjalny atak "stomp". Rozdeptuje się dodatkowym 1 atakiem (auto hit, ale tylko do przodu).  [czyli Ushabti w 6, 3 po 3, to najpierw 18 ataków z siłą 6, a na koniec 3 stompy, również z siłą 6, 6 trolli w takim samym położeniu "womituje" 6 ataków (auto-hit) z S5 bez sejwa, a potem 3 automatyczne z S5 i sejwem (-2)]
Jeśli to Potwór lub uber wielki ludek, to miażdży k6 atakami (gigant, hydra).

Odnośnie przegięć: oddział, który ma "first strike" i inicjatywę wyższą od przeciwnika (i tak biłby pierwszy) przerzuca NIEtrafienia! (ktoś tam w GW na wyspach gra High Elfami najwyraźniej).

Ze zmian rewolucyjnych: tabelka zranień. S x rani dowlny T x+2 na "6". Banda jaszczurek z siłą 2 może położyć w walce wręcz drzewo, które ma 6 tafnesa (i czołg co ma 10!). Tutaj +/-, bo każdy musi się bać każdego, ale skink gryzący czołgi?

No i wyraźny zapis: NIE MA RZUTU OCHRONNEGO PANCERZA LEPSZEGO NIŻ 1+ (wieeeelki +, bo wcześniej inteligentni ludzie potrafili dostrzec to w rulebooku jako kombinację zasad, a nieinteligentni upierali się, że takiego zapisu wprost nie ma, więc biegały po stołach jaszczurki z sejwem -2+. Heloł?)

Nie chciałem zakładać osobnego wątku dlatego swój wywód opiszę tutaj. Na wczorajszym patrolu rozmawiałem z Zielarzem o wfb, mianowicie o występujących w grze miscastach. Po wczytaniu się w zasady rozumiem, że w ogólnej regule miscast występuje wraz z irresistible force - gdy rzucając czar wypadną nam dwie 6 na k6.  Chciałbym skonfrontować tą zasadę z przedmiotem z 6 -edycyjnego kodeksu HE - Book of Hoeth.Przedmiot ten daje czarodziejowi zdolność do rzucania zaklęć z irresistible force zawsze gdy na dwóch kostkach wypadną takie same liczby za wyjątkiem dwóch jedynek.  Czy oznacza to, że podczas rzucania czaru z użyciem tego przedmiotu gdy wypadnie nam np. dwójka 3 i rzucimy czar z irresistible force automatycznie będziemy też rozpatrywać miscasta? Moim zdaniem nie ponieważ zgodnie z fragmentem zasad dotyczącym miscastów ze strony 36 podręcznika - "Note that some magic items and special rules talk of automatically triggering miscast or  irresistible force. This is the only occasion on which one can be had without the other. (...) Similarly, an item that automatically generates irresistible force would not require a roll on the miscast table".

Czy dobrze rozumuję, że w przypadku book of hoeth mamy do czynienia z generowaniem irresistible force w znaczeniu zasady z podręcznika głównego, które nie powoduje miscasta? Jeśli byłoby inaczej to najdroższy przedmiot w tym kodeksie HE byłby bezużyteczny.

Przekonujące, a zatem książka pozostaje najlepszym arkanem w grze, zdecydowanie wartym swojej ceny. Już zaczynam się bać high-elfich magów, choć prywatnie przyznam, że od zawsze byli zdecydowanie najmroczniejsi ze wszystkich.

A co do goblińskiej kawalerii, to takie hasło coby chłopaków zagrzewać do walki, bo zawsze mogli mało, a teraz jeszcze mniej. Chociaż dobry szef z przodu i 3 ranki z tyłu...

Moim typem the best są kornowi rycerze chaosu, wydają mi się lepsi od Blood Knightów o mężne znoszenie wyników walki, trupy zabija combat result.

Ostatnio edytowany przez Zielarz (2010-11-11 08:59:29)