Zielarz - 2010-11-02 12:11:43

Vladimir von Carstein zasiadł wygodnie w swoim ulubionym fotelu z pucharem ulubionego trunku w dłoni. Na kolanach rozłożył księgę, która pożyczył podczas ostatniej wizyty u hrabiny Waldorf. Chociaż była Lahmijką, musiał przyznać, że miała wiele ogłady i konwersowało się z nią nad wyraz sympatycznie. Uczta wypadła wybornie, a Bretończycy okazali się smaczniejsi, niż podejrzewał. No i ta jej biblioteka! Kiedy podczas przechadzki po bibliotece w oczy rzucił mu się wolumin o dziwnym arabskim tytule, hrabina natychmiast zaproponowała, żeby wziął go sobie do domu i poczytał. Miała to być jakaś stara saga o początkach jej rodu. Jego nadworni nekromanci przetłumaczyli opowieść w ciągu kilku dni i teraz mógł swobodnie zaspokoić swoją ciekawość. Zapowiadał się więc wyborny wieczór: w pucharze hemoglobina, na kolanach nieznany foliał, dookoła spokój i kojące skowyty wilków. Otworzył ostrożnie księgę i zagłębił się w nurty historii.
    Kiedy zamknął księgę poczuł dreszcz podniecenia. Tak, to była ciekawa historia, z pewnością słyszał kiedyś tę opowieść, ale nie mógł oprzeć się wrażeniu, że zakończenie powinno być inne. Część faktów, dat, osób i miejsc się zgadzała, ale coś było nie tak. Starożytne królestwo Khemri, miasto Nehekara, tak, to brzmiało znajomo. W młodości uczył się historii starożytnych zmagań Wielkiego Nekromanty z władcami sąsiednich państw-miast Khemri. Rzeczywiście jedna z uczennic Nagasha miała na imię Neferata, została potem królową miasta i pierwszą wampirzycą, pramatką Lahmijek i wszystkich pozostałych wampirów, każdy szanujący się wampir o tym wiedział. Ale podejrzane wydało mu się, żeby będąca u szczytu potęgi siostra Neferaty, królowa Khalida wybrała się w podróż do odległych lądów, zostawiając miasto pod opieką swojej młodszej rywalki. "No i jakim cudem zawędrowała aż do dzisiejszej Bretonni, czego mogła szukać, wtedy na tych ziemiach nie było żadnej cywilizacji?" - pomyślał.
     "Zaraz, zaraz. Przecież w dziennikach z podróży Heinricha Khemlera była wzmianka o sukcesji na tronie Nehekary: rytualny pojedynek w czasie uczty i krwawa śmierć Khalidy z ręki jej własnej siostry Neferaty.  Khemler wspominał, że uzurpatorka pochowała siostrę w specjalnej krypcie, tak żeby nigdy i żadnym sposobem nie mogła z niej wyjść. Po cóż więc te bajki o podróżach do dalekich lądów?" - zamyślił się. Nagle uderzyła go oczywistość tej rozbieżności: "Neferata była uczennicą Nagasha, była więc powiernicą jego Wielkiej Księgi, musiała znaleźć sposób na jej ukrycie. Skopiowała ją sobie a oryginał ukryła tak, by nikt nie mógł go znaleźć. Czy grobowiec okrytej złą sławą siostry nie jest idealnym miejscem? Sfingowała fikcyjny pochówek i wysłała swoich akolitów do odległych lądów, aby ukryli ciało siostry, a wraz z nią cenną księgę. Opowiastka zaś, wędrująca z ust do ust jako legenda była tak naprawdę wskazówką dla wtajemniczonych. Jeśli był choć cień szansy na to, że jego rozumowanie jest poprawne, musiał zareagować. Posiadanie na własność księgi Nagasha pozwoliłoby mu raz na zawsze ufundować Królestwo Śmierci w imperium. Zapowiada się więc ciekawa wycieczka".
    Ożywiony wstał i zasiadł przy swoim sekretarzyku. Nakreślił prędko kilka słów do swoich najważniejszych braci i kuzynów, każąc przygotowywać się do wyprawy. Wstał i spojrzał z uwagą na zawieszoną nad kominkiem mapę Imperium. "Którędy przejść, żeby nie ściągać na siebie zbytniej uwagi? No i skąd wziąć nowych wojowników?" Przypomniał sobie ponownie dzienniki Kemmlera, w których autor wspominał o wielkim lesie u podnóża Gór Szarych, w którym przywołał pewnej zimy wielką armię kościanych wojowników. "Tak, można by powtórzyć tę sztuczkę, czemu nie? Pokonały go co prawda jakieś leśne duchy, ale nie był przecież wojownikiem, więc nic mi nie grozi!" - skonstatował. "Najbliższa droga  do Gór Szarych prowadzi w pobliżu Nuln, ale to niebezpieczny szlak. Lepiej będzie nadłożyć drogi i przekraść się w jakimś bardziej odludnym miejscu. Hmm. O tak, tędy!" - powiedział sam do siebie, wodząc palcem przez Moot, krainę halflingów, rzekę Reik, potem dalej na południowy-zachód przez rzekę Sol, aż do podnóża Gór Szarych. "Hmm. Tutaj trafiam na krasnale. Na szczęście jest ich mało i mam potężnych znajomych w pobliżu ich twierdzy Karak-Norn. Jeśli po drodze odwiedzę browar Bugmana, mogę mieć  atrakcyjną kartę przetargową" - rozważał na głos. "Dalej już będzie z górki - wchodzę do Loren trzymając się możliwie jego skraju i wybłądzam się z lasu przy samym Quenelles. Skręcam gwałtownie na północ i przeszukujemy łąki, aż znajdziemy grobowiec Khalidy. Czy wspominałem, że przybywa nas z każdą chwilą bo wykorzystujemy plan Khemmlera i wyzyskujemy elfie grobowce? Tak, to dobry plan" - podsumował Vladimir i opuścił pospiesznie gabinet by rozpocząć niezbędne preparacje.

www.speedway-gra.pun.pl www.mamjuzdosc.pun.pl www.housemd.pun.pl www.soulwarriors.pun.pl www.klanpt.pun.pl